Nie od dziś wiadomo, że w źle wentylowanym mieszkaniu zaczyna brzydko pachnieć, a na ścianach pojawiają się fantastyczne kształty w różnych odcieniach rysowane przez drobniutkie, niejadalne raczej grzybki. Niejadalne i niejadane, stanowiące jednak zagrożenie dla zdrowia. Czy takie same grzybki zagrażać też mogą naszemu filmowemu dziedzictwu? Okazuje się, że tak.

W ciągu najbliższych 50 lat historia kinematografii może odejść w niepamięć, o ile nie opamiętamy się i nie zadbamy o przechowywane na filmowych kliszach filmy. Okazuje się, że bardzo powszechnie występujące dwa gatunki grzybów, Kropidlak (Aspergillus) oraz Pędzlak (Penicillium), wcale nie są takie sympatyczne jakby wskazywały na to ich nazwy. W królestwie grzybów wspomniane dwa dorzuciły do swojego menu kolejną pozycję, jaką jest żelatyna stanowiąca jedną z warstw filmowej kliszy. Dodajmy do tego, że chodzi o tę najważniejszą, w której uformowany i zapisany jest wyświetlany później obraz.

Zniszczenia poczynione przez buszujące w kliszy filmy są nieodwracalne, jak widać na załączonym po prawej obrazku. Zagrożony jest właściwie każdy film przechowywany na kliszy, jednak w grupie podwyższonego ryzyka są przede wszystkim te, składowane w wilgotnych i oczywiście mało przewiewnych pomieszczeniach. Sytuacja pogarsza się z dnia na dzień, gdyż jeszcze kilkanaście lat temu problem praktycznie nie istniał. Obecnie, niestety, żadna klisza nie może czuć się bezpieczna. Oczywistym rozwiązaniem problemu jest przeniesienie obrazu na nośniki cyfrowe, ale na to potrzeba czasu i pieniędzy, a i nawet posiadając te dwa udogodnienia proces częstokroć jest niemożliwy.

By ratować zapisaną na filmie historię i kulturę Brytyjczycy podjęli pewne kroki. No dobrze, może to pewne niedopowiedzenie, gdyż ich przedsięwzięcie zdaje się być naprawdę spektakularne. Budowane jest nowoczesne archiwum filmowe, w którym utrzymywana będzie temperatura poniżej zera, a wilgotność na poziomie 35%. Grzyby co prawda nie zostaną w ten sposób wytępione, ale pozostaną w uśpieniu i przestaną zagrażać kolejnym kliszom. Za cenę kilkudziesięciu milionów funtów szterlingów.
Pozostaje zapytać, jak dba się o zapisaną na filmie polską historię? Czy w razie podobnych problemów (a te niewątpliwie dotyczą też naszych archiwów) podjęte zostaną odpowiednie kroki? Czy może w nieco dalszej przyszłości nie będziemy już mogli z sentymentem patrzeć na fragmenty Polskiej Kroniki Filmowej, gdyż takowa będzie nie do odzyskania? Chociaż z drugiej strony… Grzyby zjadające niechlubne lata komunizmu polskiego to nie taka zupełnie zła perspektywa.