Trudno dzisiaj znaleźć w świecie filmu ciekawszego newsa, niż premiera zwiastuna do pierwszej części ekranizacji „Hobbita” J.R.R. Tolkiena. I trudno o tym czegoś nie napisać, wszak wydarzenie to dość znaczące, nie tylko dla miłośników prozy mistrza fantasy, ale także dla fanów wcześniejszej adaptacji jego największego dzieła – „Władcy Pierścieni”.
Sam zwiastun budzi dość sprzeczne emocje. Jedni są nim zachwyceni: peany na temat krasnoludzkiej pieśni, bajkowego wprowadzenia i nieprzeładowania zapowiedzi zbędnymi fajerwerkami wizualnymi nie mają końca. Są też jednak tacy, którzy uważają trailer za słaby z tego samego względu. Że zapowiada się przegadany pseudo-musical, w którym nic się nie dzieje i z którego po pierwszej części nic nie będzie wynikać. Osobiście zaliczam się do tej pierwszej grupy, ale potrafię zrozumieć malkontentów, gdyż sam mam wątpliwości, czy rozbicie krótkiej w gruncie rzeczy książki na dwie części (EDIT 31 lipca 2012 r.: jednak trzy) nie spowoduje: a) rozwleczenia fabuły, b) braku punktu kulminacyjnego w pierwszej odsłonie produkcji Petera Jacksona.
Na razie jednak nie ma się co martwić na zapas, a należy przygotować na prawdziwą ucztę wizualną – co ciekawe, po raz kolejny bez nachalnego CGI (EDIT 7 stycznia 2015 r.: rzeczywistość okazała się zgoła inna). Już w zwiastunie zamiast green-boksów widać przepiękne krajobrazy Nowej Zelandii, a wzrost głównych bohaterów po raz kolejny osiągnięto za pomocą trików optycznych (EDIT 7 stycznia 2015 r.: niestety, w 3D nie dało się kręcić z wymuszoną perspektywą, więc w ruch poszły maszyny obliczeniowe), a nie przy pomocy ciężkiego sprzętu komputerowego.
Bardzo podoba mi się też moment, w którym zwiastun opublikowano w sieci. Niemal dokładnie 10 lat po premierze „Drużyny pierścienia” i niemal dokładnie na rok przed światową premierą filmu, który zapowiada. Trailer daje też widzom jednoznacznie do zrozumienia, że nie będzie to odrębna historia przeznaczona dla dzieci, wyrwana z kontekstu konfliktu o pierścień. Ujęcia zaprezentowane czekającym na film widzom zawierają odpowiednią ilość nawiązań do tego co widzieliśmy już w zekranizowanej trylogii, a ton zwiastuna, choć początkowo bardzo sielankowy, zostaje odpowiednio uformowany przez krótką odpowiedź Gandalfa na pytanie postawione przez Bilbo Bagginsa. Niby krótkie „nie”, a zapowiada prawdziwą i niebezpieczną przygodę.