Jak często macie tak, że nie potraficie poprawnie zidentyfikować tytułu czy autora radiowego hitu, który słyszeliście już setki razy? Zgaduję, że stosunkowo często i raczej wstydem byłoby przyznanie się do takiej niewiedzy nawet najbliższym przyjaciołom.
A jak często drapiecie się po głowie, słysząc utwór, który w świadomości mieszkańców naszej małej niebieskiej planety funkcjonuje już od kilkuset lat i co czujecie, gdy jedyne co potraficie o nim powiedzieć to to, że jest „fajny, no, rytmiczny taki”? Znowu pokuszę się o strzał i zamiast czekać na odpowiedź, zasugeruję, że raczej nie stanowi to dla nikogo większego problemu, bo przecież w świadomości młodych Polaków już od dawna pokutuje przeświadczenie, że „klasyka jest dla pedałów”. Ale, tak naprawdę właśnie to, moi drodzy, jest prawdziwym powodem do wstydu.
Jeśli poświęcicie mi teraz 10 minut Waszego czasu, udowodnię Wam, że słuchanie klasyki to nie obciach i powód do wyzywania świadomych melomanów od pieprzonych hipsterów. Za chwilę zgodnie stwierdzicie, że muzyka klasyczna jest zajebista. A przy okazji dowiecie się, jak nazywa się ta cholerna nuta, która grana jest praktycznie w co drugim filmie.
1. W grocie króla gór – Edward Grieg
Często słyszany w momentach, kiedy na ekranie/scenie rozpoczyna się istne szaleństwo. Postaciom nagle odbija, wali się scenografia i wszystko wskazuje na to, że za moment nastąpi koniec świata. I często tak się staje.
2. Taniec cukrowej wieszczki – Piotr Czajkowski
Zamknijcie oczy i odpowiedzcie na pytanie – co widzicie słuchając tego? Mi wyobraźnia maluje przed oczami pogodny zimowy wieczór, rozświetlony gwiazdami, które rzucają blask na śnieżne zaspy, otaczające drewnianą chatę emanującą ciepłym blaskiem przez małe okienka. Zaglądając do niej widzę trzaskające w kominku drwa, a obok przystrojoną choinkę. Ale to pewnie tylko ja jestem taki popieprzony.
3. Aria torreadora z Carmen – Georges Bizet
O utwór Bizeta w teleturnieju „1 z 10” pytają średnio raz na edycję. Nie wiem jakie są statystyki, ale z tego co pamiętam bardzo wielu uczestników (z wyłączeniem starych wyjadaczy, oglądających każdy odcinek) nie potrafi sobie przypomnieć, co to do cholery jest.
4. Tako rzecze Zaratustra – Richard Strauss
Znana też (albo głównie) jako ta melodia z filmu „2001: Odyseja kosmiczna” Stanleya Kubricka. Monumentalna, wciskająca w fotel i kompletnie nierozpoznawalna pod prawdziwym tytułem dla wszystkich, za wyjątkiem miłośników filozoficznych wywodów Fryderyka Nietzschego.
5. Taniec z szablami z baletu „Gajane” Arama Chaczaturiana
Nie wiem czy na świecie istnieje osoba (bo że istnieje taki komputer to nie mam wątpliwości), która potrafiłaby zliczyć ilość soundtracków, na których pojawił się „Taniec z szablami” Chaczaturiana. Ale, z ręką na sercu, kto z Was wiedział, że ta żywa, skoczna i niesamowicie wpadająca w ucho melodia nosi taki tytuł? Ja, że tak powien, nie wiedziałem.
6. Menuet kwintetu smyczkowego E-dur op. 11 nr 5 – Luigi Boccherini
Patrząc na pełną nazwę Menuetu Boccheriniego, nie dziwię się, że oprócz absolwentów kierunków muzycznych, nikt nie jest w stanie powtórzyć ją bez zająknięcia. Sam musiałem sięgnąć do wiki, aby nie walnąć się w poprawnym nazewnictwie, skazując się tym samym na potępienie w komentarzach. Swoją drogą, ciekawe co by powiedział Boccherini, gdyby dowiedział się, że grana na snobistycznych imprezach (również tych prezentowanych w kinie) melodia zazwyczaj błędnie przypisywana jest Vivaldiemu.
7. Kankan z operetki „Orfeusz w piekle” Jakuba Offenbacha
To już nieco bardziej znane, chociaż w pierwszej chwili wymagające chwili zastanowienia. Ostatnio słyszałem tego kankana na ścieżce dźwiękowej „Gwiezdnego pyłu” (swoją drogą, najlepiej zekranizowanego fantasy od czasu trylogii Petera Jacksona), w scenie tańca przebranego za kobietę Roberta De Niro. I chociaż powinienem napisać, że to upodlenie genialnego aktora, nie zrobię tego, gdyż… Offenbach sprawia, że nawet zamieniając De Niro na papieża, ta scena nikogo by nie uraziła.
I co, przekonałem Was? Super. Idźcie przekonać innych. Tylko nie zapomnijcie tytułów – mogą się przydać, kiedy staniecie w szranki z Tadeuszem Sznukiem.
Oczywiście, że wiedziałem jak się zwie Taniec z szablami, nawet na żywca słyszałem.
PolubieniePolubienie
Gratulacje! Jesteś lepszym człowiekiem niż większość społeczeństwa. [żeby nie było, to nie jest kpina]
PolubieniePolubienie
A z innego kapelusza, ostatnio trafiłem na taki oto profil na FB: https://www.facebook.com/piosenkiznaneniepamietane . Może i wrzucają bardziej mainstreamowo-popowe klimaty, ale znalazłem kilka utworów, które wspominam z rozrzewnieniem.
PolubieniePolubienie
O! Bardzo dziękuję. Nie widziałem tego wcześniej, fajny materiał na kolejny wpis, ale nie w najbliższej przyszłości. Trzeba jakieś hity powybierać 🙂
PolubieniePolubienie
„W grocie króla gór” autor Edward Grieg nazywany Chopinem północy.
Jedna z wielu nieprzydatnych w życiu informacji, które wyniosłem z gimnazjum.
PolubieniePolubienie
Hmmm… 6 faktycznie ma w sobie coś z Vivaldiego.
PolubieniePolubienie
Jeszcze mi brakuje Walca nr 2 Szostakowicza: http://www.youtube.com/watch?v=7UIHl0oJEpg
PolubieniePolubienie
Jak powstanie druga część wpisu, to postaram się dodać. Dzięki 🙂
PolubieniePolubienie
To gdy już będziesz pisać 2 część, to nie zapomnij o „Montecchi i Capuletti” albo inaczej „Tańcu rycerzy” z baletu „Romeo i Julia” S. S. Prokofiewa. 🙂
Chyba ukochany kawałek Euro Sportu, pamiętam go też z kilku reklam itd. itp.
PolubieniePolubienie
Bardzo dziękuję. Z pewnością znajdzie się dla niego miejsce 🙂
PolubieniePolubienie
O rany! To są akurat takie „klasyki” klasyki, które zna chyba każdy, nawet ten kto nie słucha na co dzień tego rodzaju muzyki.
PolubieniePolubienie
Klasyki, których tytuły jednak umykają. Takie było założenie 🙂
PolubieniePolubienie
Wszystkim miłośnikom klasyki polecam ten swoisty misz-masz:
Może się spodobać lub nie, ale stanowi też cenne źródło tytułów tych klasyków. 🙂
PolubieniePolubienie
No dobra, niektóre to może i umykają, ale że ktoś może nie kojarzyć *z tytułu* arii torreadora albo „Tańca z szablami” to w to już nie uwierzę…
PolubieniePolubienie
No i jeszcze słynny „Hymn Ligii Mistrzów” (Zadok the Priest:The Coronation Anthem) 😉
PolubieniePolubienie