Jakiś czas temu Telewizja Polska poszła wreszcie po rozum do głowy i postanowiła wyemitować dobry film o przystępnej porze. Co prawda seans „Parku Jurajskiego” został opóźniony przez dogrywkę jakiegoś nieistotnego meczu piłkarskiego, ale skoro na „ożywienie” dinozaurów czekaliśmy 65 milionów lat, można było poczekać tę godzinkę dłużej. W każdym razie, arcydzieło kina przygodowego spod ręki Stevena Spielberga w tym roku obchodzi swoje 20-lecie i, co zaskakujące, nie zestarzało się nawet odrobinę! Komputerowe i animatroniczne efekty specjalne, które zachwycały nas w latach 90. wciąż robią kolosalne wrażenie i, w przeciwieństwie do wielu innych kultowych produkcji, nie sprawiają wrażenia sztuczności.
Po zakończeniu nie-zliczę-już-którego seansu „Jurassic Park” poprosiłem znajomego o użyczenie mi czteropłytowego wydania kolekcjonerskiego, aby sprawdzić jak ekipie Spielberga udało się dokonać tego, z czym problem mają inni filmowi rzemieślnicy, pomimo posiadania częstokroć kilkukrotnie większego budżetu. Jeśli tak jak ja nie posiadacie wspomnianej edycji, zachęcam do zapoznania się poniższymi zdjęciami, materiałami wideo i okazyjnym komentarzem tekstowym, zdradzającym to co działo się za kulisami.
Jurassic Park w wersji kukiełkowej
Aby grafikom i specjalistom od animatroniki łatwiej (i lepiej) było wprawić dinozaury w ruch specjalista od techniki go-motion przygotował trójwymiarowe i ruchome wersje tradycyjnych storyboardów, używając do tego lalek i substancji konsystencją przypominającej plastelinę. Poniżej trzy zdjęcia ze sceny z tyranozaurem, kadr z gotowego filmu, a także ruchomy storyboard (tzw. „animatic”) do słynnej sekwencji z welociraptorami w kuchni.




Tworzenie naturalnych rozmiarów triceratopsa
Niektóre z oglądanych na filmie dinozaurów zostały stworzone technikami animatronicznymi, jednak nie wszystkie wykonany w całości. Często ruchome były tylko niektóre części ciała, więc danego osobnika nie pokazywano w całości w kadrze. Wyjątkiem był m.in. triceratops, którego bohaterowie spotykają niemal na samym początku. Jego wykonanie (tak jak i innych „prawdziwych” dinozaurów) powierzono Stanowi Winstonowi.




Komputerowa magia
Początkowo Spielberg chciał, aby dinozaury były animowane przy pomocy realistycznie poruszających się miniatur, jednak kiedy Dennis Muren pokazał mu, co już wtedy potrafiły komputery, zdecydował się na użycie ich w niektórych scenach. Phil Tippet, który miał zajmować się kukiełkowymi stworzeniami stwierdził, że CGI doprowadzi do wyginięcia specjalistów takich jak on. (Jego lekko zmodyfikowana wypowiedź znalazła się w scenariuszu – wypowiada ją bohater grany przez Jeffa Goldbluma do archeologów zaproszonych do Parku Jurajskiego)








Dynamiczne ujęcia
Nie chcąc rezygnować z dynamicznych ujęć, Spielberg rzucił wyzwanie ekipie komputerowych animatorów. Otrzymali oni zadanie takiego umieszczenia dinozaurów w kadrze, aby uciekające przed nimi postaci sprawiali wrażenie faktycznie zagrożonych wdeptaniem w ziemię. Nagrano więc najpierw biegnących aktorów, następnie zanalizowano kierunki w które patrzyli w trakcie ucieczki, dopiero na końcu dokładając animowane gallimimusy. Sposób poruszania się tych ostatnich oparty był na ruchach… samych animatorów, którzy przed odpaleniem programów graficznych próbowali wyobrazić sobie, jak takie kolosy mogły biegać.





Prehistoryczny dźwięk
Odgłosy wydawane przez filmowe dinozaury siłą rzeczy musiały być stworzone od zera, najczęściej metodą miksowania ze sobą dźwięków znalezionych w naturze. Specjalnie do tego celu wyznaczone osoby podróżowały po świecie kolekcjonując wszystko co mogło się nadać przy tworzeniu ryków prehistorycznych gadów, tak aby widzowie uwierzyli, że dinozaury brzmiały tak w istocie.



Sceny kaskaderskie
Jak to bywa w przypadku tego typu filmów, do niektórych niebezpiecznych scen należało zaangażować kaskaderów. Spielberg nie chciał jednak, aby widzowie podejrzewali, w których momentach aktora zastępuje dubler (najczęściej dzieje się to wtedy, kiedy twarz bohatera kręcona jest z oddali i w szybkim ruchu). Wymyślił więc, że kaskaderzy mogą swobodnie patrzeć w kadr, a ich twarze zostaną później zastąpione twarzami aktorów w domyśle daną scenę odgrywających.


Różne oblicza tyranozaura
Tyranozaur pojawia się w „Parku Jurajskim” to we własnej, animatronicznej osobie, to pod postacią wygenerowanej cyfrowo bestii. Za stworzenie pełnowymiarowego drapieżnika odpowiadał oczywiście Stan Winston, który doradzał Spielbergowi najwyższą ostrożność podczas jego obsługi. Reżyser nic sobie nie robił z ostrzeżeń Winstona, który twierdził, że konstrukcja jest delikatna, a ilość elektroniki wyklucza użycie nawet małej ilości wody na planie. Dzięki podjętemu ryzyku udało się nakręcić scenę ataku na samochody z bohaterami w strugach obfitego deszczu, jednak i w niej naprzemiennie oglądam to prawdziwego potwora, to jego cyfrowego dublera. Nawet teraz trudno stwierdzić, który jest który.





Zdjęcia z produkcji
W internecie nie znajdziemy niestety wielu zdjęć z produkcji, dlatego sięgnąłem po specjalne kolekcjonerskie wydanie DVD, na którym znajduje się klip z zakulisowymi fotosami. Nie są one najlepszej jakości, ale na to niestety nie mogłem już wiele zaradzić. Tak czy inaczej warto rzucić na nie okiem, gdyż ciężko Wam będzie je znaleźć gdzie indziej (po kliknięciu otwierają się w większym rozmiarze).
Stan Winston BONUS!
Poniżej jeszcze kilka nieco wyraźniejszych zdjęć (niestety niezbyt duże w rozmiarze) w zgrabnej galerii, a jeszcze niżej ostatnia już porcja zakulisowych materiałów filmowych przygotowanych przez szkołę imienia nieżyjącego już niestety guru efektów specjalnych.
Film ponadczasowy – to prawda. Jakiś czas temu obejrzałam w kinie w 3D. Nie wiem czy zabieg ten był konieczny, bo efekty nie były piorunujące, ale i tak sympatycznie się oglądało;)
PolubieniePolubienie
Oj chętnie położyłbym łapki na tej edycji kolekcjonerskiej. A co do tekstu – dla mnie ten film to klasyk. Może trochę przesadą byłoby napisanie, że „wychowałem się na tym filmie”, ale swego czasu zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Ciekawe co pokażą w części czwartej…
PolubieniePolubienie
W Jurassic Park nie było diplodoków, są to Brachiozaury.
PolubieniePolubienie
Tak tak, mój błąd. Wkrótce poprawię. Dziękuje za zwrócenie uwagi.
PolubieniePolubienie
Czy sciagasz obraz parku juraskiego z torrentow, odpalasz iso w vlc, ogladasz dodatki, przepisujesz to co mówią swoimi słowami, robisz z nich screeny i piszesz ten „artykuł”? Czy odgadlem powstawanie procesu produkcji tej publikacji? Mam park jurajski na dvd i kojarze wszystkie zdjecia ktore dales w tym artykule. Nic nowego nie zostalo powiedzane. Moglbys chociaz zmienic nazwy plikow, lepiej by sie pozycjonowaly. Ale w koncu jestes humanistą, może lepiej to zostaw. Nie czytaj tego.
PolubieniePolubienie
Za wyjątkiem ściągania z torrentów i nazwaniu tego szybkiego wpisu publikacją wszystko się zgadza 😉
PolubieniePolubienie
Chciałabym dostać te książki w formie papierowej 😉
Az chcę przeczytać wszystkie.
I gwarantuje iż będę przy nich zajadać się ze smakiem obiadem 😉
PolubieniePolubienie