Dzisiejszym wpisem postanowiłem odejść nieco od tzw. kultury niskiej i na chwilę zająć się obszarem, który przeciętnemu Europejczykowi wyda się jeszcze niższy. Nie, nie mam tutaj na myśli zestawienia najgłupszych obrazków znalezionych na polskich stronach internetowych, które z dużą dozą wyrozumiałości można uznać za „humorystyczne”. Nie chodzi mi też o galerię najdziwniejszych zdjęć i materiałów filmowych dokumentujących absurdalne życie u sąsiadów zza północno-wschodniej granicy. Wszak powyższe, o zgrozo, coraz powszechniej uważa się za przejaw swego rodzaju sztuki*.
W niniejszym tekście z wieloma obawami i drżeniem rąk pochylam się nad kilkoma kontrowersyjnymi i wciąż praktykowanymi na świecie rytuałami, przez cywilizację łacińską określanymi (często całkiem słusznie) przymiotnikami, z których zaledwie kilka** można uznać za poprawne politycznie. I chociaż trudno w to uwierzyć, w miejscach gdzie wciąż są, że tak powiem „w użyciu”, stanowią nieodłączny element kulturowego dziedzictwa. Pytanie tylko, czy coś takiego faktycznie powinno być celebrowane, miast odejść w zapomnienie już kilka stuleci temu. Jak się za chwilę prawdopodobnie przekonacie, tak naprawdę nie każda tradycja, to jest coś ekstra.
Aszura, czyli krew w piach
Zacznijmy od tego, co ostatnio budzi chyba największe kontrowersje wśród osób z bólem serca patrzących na powolne zanikanie europejskiej tożsamości: islam. Wymieniony w nagłówku tego akapitu Dzień Aszura, to zawierające bardzo widowiskowe elementy święto muzułmańskie przypadające na 10. dobę pierwszego miesiąca kalendarza muzułmańskiego (muharramu). Jest ono dorocznie obchodzone przez imamitów w związku z rocznicą męczeńskiej śmierci wnuka Mahometa – Husajna ibn Alego – który zginął w bitwie pod Karbalą 10 października 680 roku. Tyle historii, a jak to wygląda w praktyce?

Zaiste krwawo i efektownie. Jednym ze zwyczajów jest samobiczowanie się zawieszonymi na sznurkach bądź łańcuchach ostrzami, a także przyprawiające o dreszcze nacinanie głów mężczyzn i dzieci płci męskiej sztyletami oraz późniejsze rozlewanie uzyskanej w ten sposób krwi na ulicach miast. Ma to symbolizować żal z powodu niemożności wzięcia udziału we wspomnianej bitwie i nieuchronienia Husajna od nieoczekiwanej i, w mniemaniu wyznawców religii Mahometa, niesprawiedliwej śmierci. I pomyśleć, że u nas trąbi się o gloryfikowaniu przemocy podczas rekonstrukcji drogi krzyżowej.
W przyprawę się obrócisz, czyli endokanibalizm
Zamieszkujące Brazylię i Wenezuelę indiańskie plemię Janomamów do lat 60. XX wieku praktycznie nie stykało się z przedstawicielami białej rasy. Stąd też niektóre ich zwyczaje, kultywowane przez stulecia i niezmienione do dnia dzisiejszego, mogą wydawać się nam zaiste szokujące. (Chociaż wielu „turystom” może spodobać się ich sposób okazywania gościnności, polegający na użyczaniu gościom przez gospodarza swojej żony – na jedną noc, dla okazania szacunku.)

Jednym z tych bardziej gorszących jest wiara w demony konsumujące ludzkie dusze, a manifestująca się próbami uchronienia zmarłych przez jak najszybsze palenie ich ciał, a następnie ścieranie pozostałych kości na proch i gromadzenie go w specjalnie do tego przeznaczonych naczyniach. W pierwszą rocznicę śmierci danej osoby jej bliscy krewni i przyjaciele spotykają się na uczcie, podczas której wspólnie spożywają główne danie: zupę z domieszką sproszkowanych zwłok. W ten sposób żyjący solidaryzują się ze zmarłymi i upewniają się, że ich dusze bez przeszkód trafią do raju. Przez żołądek do nieba.
Padlina z człowieka, czyli nekrokanibalizm
Jeśli powyższy przykład konsumowania bliskich nie przyprawił Was o mdłości, to po zapoznaniu się ze zwyczajami północnoindyjskiej sekty Aghori również szybko nie zajrzycie do lodówki. Oprócz dość niecodziennych miejsc, w których się osiedlają (miejsca rytualnego rozkładania się zwłok i bardziej tradycyjne cmentarze), jej członkowie oddają się takim przyjemnościom jak urofagia (konsumpcja moczu) i koprofagia (pożywianie się kałem) oraz wsmarowywaniu w ciało prochów ze stosów pogrzebowych. To jednak nie wszystko.

Najwięcej kontrowersji budzą ich inne upodobania kulinarne, a sprowadzające się do zjadania na surowo (bądź po podgrzaniu w gotującej się wodzie) wyłowionych z Gangesu rozkładających się ciał zmarłych ludzi – wszystko popijane trunkami z naczyń wykonanych z ludzkich czaszek. Nekrofagia, najczęściej spotykana w królestwie zwierząt, wg wyznawców Aghori jest niczym innym jak pogonią za nieśmiertelnością i chęcią zdobycia innych nadprzyrodzonych zdolności. Jakich? Nie mam pojęcia. Ale jedną z nich z pewnością jest wykształcenie żelaznych żołądków.
Subincyzja, czyli nacinanie prącia
Niektóre plemiona australijskich Aborygenów oraz pomniejsze ludy zamieszkujące Amerykę Południową, Afrykę i Polinezję w ramach obrzędowej inicjacji młodzieńców wciąż poddają ich dość nietypowemu rytuałowi, na ich nieszczęście związanemu z masakrowaniem tego co mają najcenniejsze – przyrodzenia. Dlaczego masakrowaniem? Wystarczy tylko spojrzeć na zdjęcie ilustrujące artykuł o subincyzji na angielskiej Wikipedii albo poszukać tego hasła w Google Images z wyłączonym filtrem (uwaga, to jest naprawdę bolesne, nawet w oglądaniu).

Zabieg, na wieść o którym mężczyźni z całego świata przezornie zaciskają nogi, polega na wykonaniu nacięcia wzdłuż dolnej części penisa – od nasady do cewki moczowej. Ta ostatnia zostaje w ten sposób otwarta, co na dłuższą metę uniemożliwia tradycyjne dla płci brzydkiej oddawanie moczu na stojąco, zmuszając jej przedstawicieli do kucania. Niektórzy pacjenci znajdują na to jednak sposób, nosząc ze sobą rurkę, którą nakładają na penisa umożliwiając skierowanie strumienia moczu w odpowiednią stronę. Potrzeba matką wynalazku.
Klitoridektomia, czyli obrzezanie dziewczynek
Najczęściej praktykowany ze względów religijnych lub jako tradycyjny dla danego kraju lub regionu rytuał, charakterystyczny głównie dla krajów Afryki Środkowej, ale spotykany także w Ameryce Południowej i Azji Południowo-Wschodniej. Polega na częściowym albo całkowitym usunięciu łechtaczki, czasem też warg sromowych, a w ekstremalnych przypadkach również skóry ze ściany pochwy oraz niemal całkowitym zaszyciu wejścia do waginy (z pozostawieniem otworu wielkości główki od zapałki).

Jak się pewnie domyślacie, zabieg nie jest przeprowadzany ani w sterylnych warunkach, ani przez odpowiednio przeszkoloną osobę i bez znieczulenia. W mniej rozwiniętych kulturach zamiast wycinania stosuje się wyskrobywanie fragmentów ciała, polewanie genitaliów wrzątkiem lub strategiczne nacinanie za pomocą żyletek, noży lub nożyczek. Po „zabiegu” danej pacjentce (która może być nawet niemowlęciem, ale częściej jest dziewczynką w wieku 7-10 lat lub nastolatką) związuje się na kilka tygodni nogi, unieruchamiając ją, aby ułatwić zasklepianie się powstałej rany. Pokusiłbym się o jakiś komentarz (tym razem bez krztyny ironii), ale po napisaniu powyższego zdołałem strzelić jedynie kilka głębszych. Brak mi słów.

Posłowie
Powstanie powyższego wpisu z pewnością nie byłoby możliwe, gdybym przypadkiem nie natrafił na bardzo ciekawe zestawienie przygotowane przez serwis Oddee.com, z którego zaczerpnąłem część przykładów. Udając się na wspomnianą stronę, możecie zapoznać się z kilkoma innymi wciąż praktykowanymi rytuałami, które, jak obiecałem w tytule tego wpisu, sprawią, że już w trakcie lektury będziecie zwijać się albo z bólu, albo z obrzydzenia.
Inne źródła
Podczas pisania korzystałem też z następujących stron:
- Dzień Ashura: http://www.thecontroversialfiles.net/2013/03/the-bloody-ashura-rite.html
- Janomamowie: http://pl.wikipedia.org/wiki/Janomamowie
- Nekro-kanibalizm: http://en.wikipedia.org/wiki/Aghori#Cannibalism
- Subincyzja: http://en.wikipedia.org/wiki/Penile_subincision
- Obrzezanie dziewczynek: http://www.refworld.org/docid/46d5787b32.html
Przypisy
* Szkoda tylko, że bez sprecyzowania, iż chodzi o twórczość bez dwóch zdań kloaczną.
** A dokładniej mówiąc cztery: niedopuszczalne, odrażające, karygodne i głupie.
Bardzo lubię tego bloga, ale ten wpis podchodzi pod tanią sensację. Next!
PolubieniePolubienie
Cóż, czasem trzeba spróbować czegoś innego 🙂 Dzięki za szczerą opinię!
PolubieniePolubienie
Wiem, sam eksperymentuje. Tylko u mnie z feedbackiem gorzej 😉
PolubieniePolubienie
Mi właśnie brakuje na blogach o kulturze tekstów na tematy odnoszące się do niej w bardziej antropologicznym niż popowym jej rozumieniu, więc jestem na tak. Pytanie tylko kto będzie to czytał, jeśli nie będzie trochę krwi i sensacji?
Jak dla mnie to eksperymentuj do woli autorze. 🙂
PolubieniePolubienie
Bez krwi i sensacji faktycznie będzie ciężko 🙂
Dlatego skupię się na tym co mnie najbardziej interesuje, w takie rejony zapuszczając się od wielkiego dzwonu. Może kiedyś jeszcze mnie wena poniesie. Dzięki za zachętę 🙂
PolubieniePolubienie
Dorzuciłbym do tego zestawienia wielkopiątkowe „zabawy” chrześcijan z Filipin.
PolubieniePolubienie
W jednym z akapitów nawiązałem, ale dzięki za podpowiedź 🙂
PolubieniePolubienie
Zawsze kiedy już zaczynam myśleć, że znam granice ludzkiego okrucieństwa następuje kolejny szok. Po raz kolejny wydawało mi się, że znam już trochę to zagadnienie, a tu proszę… musze ochłonąć. Nie da się tego ułożyć w głowie. Żadne z naczelnych nie robią sobie samym i innym takiej krzywdy jak ludzie. Zatem pociesza mnie fakt, że pochodzę od małpy. Przynajmniej dalsi przodkowie nie mają „nasr…..” w głowach… a za materiał wielkie dzięki 🙂 zawsze to okazja do edukacji!!! no i jeszcze… bleee no musiałam no 😉 brrrr
PolubieniePolubienie