Wyczekiwany dzień wreszcie nadszedł – 11 sierpnia w amerykańskiej telewizji swoją premierę wreszcie będzie miał pierwszy odcinek drugiej części ostatniego sezonu jednego z najlepszych (jeśli nie najlepszego) serialu ostatnich lat. „Breaking Bad” zadebiutował na małym ekranie grubo ponad pięć lat temu i za wyjątkiem większości z ośmiu odcinków pokazywanych w zeszłym roku trzymał równy, absurdalnie wysoki wręcz poziom, objawiający się m.in. niesamowitą dbałością o najmniejsze nawet szczegóły. Jednak czy wszystkie prezentowane chemiczne sztuczki* Waltera White’a da się powtórzyć w domowym zaciszu?
Chociaż „Pogromcy mitów” postanowili przyczepić się do pomysłów scenarzystów i obalili naukową poprawność sceny z pozbywaniem się zwłok w wannie na piętrze w domu Jessego oraz (choć niezupełnie do końca, co możecie sprawdzić w powyższym klipie) siły wybuchowej substancji w „biurze” Tuco, serialowe eksperymenty nie wzbudzają oburzenia chemików. To co jest pokazywane, nawet jeśli nie jest prawdą, zahacza o nią tak bardzo, że trudno mieć do twórców „Breaking Bad” jakiekolwiek pretensje. Zresztą, bardzo się starają, zatrudniając nawet specjalizującą się w chemii konsultantkę, która czuwa nad ich zdrowym rozsądkiem i nie pozwala zbytnio popuścić wodzów fantazji.
Zbyt niebieska meta
Magazyn Vulture postanowił zaprezentować sylwetkę pomagającej Vince’owi Gilliganowi dr Donny Nelson, profesor chemii z uniwersytetu w Oklahomie, która na starcie drugiego sezonu (zważcie na to – „Mythbusters” czepiali się scen z drugiego i szóstego odcinka pierwszej serii!) zaproponowała pomoc twórcom serialu. W przeciwieństwie do innych naukowców wyszukujących i znęcających się nad wpadkami scenarzystów, postanowiła działać, podpowiadając, poprawiając, ale nie ograniczając jednak ich wolności twórczej.

Już na wstępie zwróciła uwagę Gilliganowi, że produkowane przez Waltera kryształy metamfetaminy nie powinny być aż tak niebieskie, a tak naprawdę zabarwione miejscami na żółto ze względu na niepożądane, ale trudne do uniknięcia zanieczyszczenia. Kategorycznie nie zabroniła jednak pokazywać jej na ekranie, gdyż świetnie zdawała sobie sprawę z faktu, że Heisenberg potrzebował wpadającego w oko znaku rozpoznawczego. Twórca serialu szukał właśnie takiej osoby.
Upadły (?) naukowiec
Na pierwszym spotkaniu ze scenarzystami Nelson była wypytywana o prawdopodobne powody porzucenia kariery naukowej i przyczyn wyboru przez genialnego naukowca dość uwłaczającej jego godności ścieżki zawodowej. Już podczas zdjęć zwracano się do niej z pytaniami o poprawność równań, wykresów i wykładów głównego bohatera. Kiedy w jej ręce wpadł scenariusz sceny przedstawiającej prowadzony w licealnej klasie wykład na temat alkinów, zorientowała się, że pisał go ktoś, kto o chemii nie miał większego pojęcia i przesłała swoje poprawki, które wręcz włożono w usta Waltera.

W przypadku dialogów prowadzonych przez niego z Jessem, oprócz proponowania wiarygodnego chemicznego słownictwa, konsultantka dbała też o sposób, w jaki postać grana przez Bryana Cranstona powinna zwracać się do swojego ucznia czy podwładnego. To właśnie dzięki niej na ekranie oglądaliśmy nie tylko chemię eksperymentalną, ale też tą zawiązującą się między głównymi bohaterami.
Nielegalna książka kucharska
Efektowną i efektywną produkcję samego narkotyku, Nelson zostawiła DEA (Drug Enforcement Administration). Współpracujący z Gilliganem jej przedstawiciele mieli sprawić, że laboratorium i proces twórczy Waltera wygląda wiarygodnie i przyzwoicie (jak przyznaje pani profesor, „ja o produkcji mety nie mam zielonego pojęcia”), ale żeby zbytnio nie podpowiadał domorosłym chemikom, którym serialowi biznes mógł zaimponować na tyle, że sami chcieliby spróbować w nim swoich sił.
Oglądany przez widzów sposób wytwarzania mety został opatentowany przez niemieckich naukowców w 1957 roku, więc nie pokazuje niczego odkrywczego, ale stojący na straży narkotykowego porządku funkcjonariusze zadbali, by niektóre jej etapy zostały pominięte, a jeszcze inne lekko pomieszane. Przeciętny Kowalski nie ogląda więc realizacji pełnego przepisu z nielegalnej książki kucharskiej, ale nie ma też wrażenia, że twórcy „Breaking Bad” go oszukują. Proste, a genialne.
Chemiczne posłowie
Zarówno zainteresowanych serialem jak i chemią czytelników odsyłam na dwie ciekawe strony internetowe, niestety od jakiegoś czasu już nieaktualizowane. Znajdziecie na nich co ciekawsze eksperymenty przeprowadzane przez głównego bohatera wraz z wyjaśnieniem „co i jak” oraz próbami odpowiedzenia na pytanie, czy da się je odtworzyć we własnej kuchni.
Heisenberg’s Chemistry: http://heisenbergschemistry.com/
Breaking Bad Chemistry: http://chemistry.about.com/od/blogs/tp/breakingbadchemistry.htm
Specjalistą od chemii nie jestem, ale zawsze oglądając BB miałem wrażenie, że jednak wygląda to (zazwyczaj) prawdopodobnie. Cieszy, że to nie tylko wrażenie, ale również w dużym stopniu prawda. A nowego odcinka nie mogę się doczekać. Naprawdę ciężko będzie im godnie zakończyć ten serial…
PolubieniePolubienie
Jak jest wzmianka o BB to ja podsyłam świetny filmik http://www.youtube.com/watch?v=oDqGAUvWKkU
PolubieniePolubienie
Widziałem, widziałem 🙂 Niestety formuła Honest Trailer nie zadziałała dobrze w przypadku BB, bo koleś wytknął w większości to, co w serialu najlepsze 🙂
PolubieniePolubienie