Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że w kręcenie remake’ów jest jednocześnie próbą jawnego wyłudzenia pieniędzy, jak i otwartym zamachem na filmy, które niejednokrotnie zdefiniowały nasze (lub czyjeś) dzieciństwo. Dobry remake spotkać można równie często, co jednorożce jeżdżące na łyżwach, jednak niektórym produkcjom przydałby się lifting, gdyż nie zawsze pierwsze podejście do jakiegoś tematu okazuje się tym właściwym. Dobrym tego przykładem są projekty ponownego zaadaptowania „Diuny”, która po prostu zasługuje na odpowiedni budżet i właściwego reżysera. Zdecydowanie gorszym, choć na grafikach koncepcyjnych prezentującym się równie efektownie, jest to, co zobaczycie za chwilę.
Filmem z całą pewnością nowej wersji nie wymagającym jest niemieckie fantasy Wolfganga Petersena z 1984 roku, którego baśniowy urok jest po części zasługą efektów specjalnych tworzonych w tradycyjny sposób. Chociaż po blisko 30 latach od premiery trudno uwierzyć, że „Niekończąca się opowieść” była wówczas najdroższą w historii produkcją spoza USA i ZSRR, wciąż ogląda się ją wyśmienicie. Na szczęście na razie nikt nie zabiera się za ponowną ekranizację (chociaż w 2009 roku przymierzał się do tego… Leonardo DiCaprio) powieści Michaela Ende, ale miłośnicy filmu, a do takich można z pewnością zaliczyć Nicolasa Francoeura (grafik zatrudniony w Eidos Montreal), co jakiś czas próbują inaczej wyobrazić sobie postaci i istoty w niej występujące.
Poniżej znajdziecie kilka projektów wspomnianego pana, które miejscami zdecydowanie odbiegają od tego, co mogliśmy oglądać na ekranach kin i telewizorów. Pozostaje zapytać, kto zrobił to lepiej?
Oj, a ja widziałam inną wersję Niekończącej Się Opowieści. Taką azjatycką podróbę. Z mechanicznym smokiem. Tylko w żaden sposób nie mogę tego znaleźć w necie teraz 😦 Swoją drogą, ciekawe, że Fuchura zangielszczyli na Falkora.
PolubieniePolubienie
Polacy też mieli coś na kształt. „Biały smok” się to zowie, a grał w nim sam Christopher Lloyd.
PolubieniePolubienie
Niepodobają mi się te grafiki. Czy w obecnych czasach wszystko trzeba tworzyć na „mroczną modłę”? Ostatnia taka ilość produkcji jest w ten sposób realizowana, że kazda kolejna powielająca schemat zakrawa na kicz. W „Niekończącej się historii” piękna jest animatronika i sposób przedstawienia świata. Urzeka swoją baśniowością przenosząc małe dziecko w każdym z nas do innego swiata, a przy tym pięknie opowiada o ideai niosąc inteligentnie podany morał dla dzieci.
PolubieniePolubienie