Swego czasu na KWP wrzuciłem wpis, w którym opierając się na wątku z serwisu reddit przetłumaczyłem na język polski kilkanaście dwuzdaniowych horrorów, napisanych przez jego użytkowników. Jak się okazało, były na tyle efektowne i efektywne, że przeczytało je jakieś 45 tysięcy osób więcej, niż mógłbym przypuszczać. Zgodnie z obietnicą zawartą w tytule, kilkaset z nich posikało się też ze strachu. Mając ten ostatni szczegół na uwadze, zastanawiam się, co takiego zrobią czytelnicy, zapoznając się z czymś równie krótkim, ale zdecydowanie bardziej przerażającym.
Dzisiejszego dnia ponownie zabawię się w tłumacza, lecz tym razem zamiast tak zwanej creepypasty, tłumaczyć będę ponoć prawdziwe historie, opowiedziane w komentarzach nieco nowszego wątku na czołowej stronie internetu. A dotyczy on niepokojących, strasznych i powodujących skręt kiszek zdań, wypowiadanych przez małe dzieci. Nawet nie przypuszczacie, jak wielką grozę nasi milusińscy mogą wzbudzić swoim niewinnym na pozór seplenieniem. Jeśli nie zrobi to na Was większego wrażenia teraz, poczekajcie, aż doczekacie się własnych. Wtedy pogadamy.
Układałem mojego dwuletniego syna do snu. Nagle powiedział „Żegnaj, tato”. Odpowiedziałem: „Mówi się dobranoc”. A on odparł: „Wiem. Ale tym razem to pożegnanie„. Tej nocy sprawdzałem kilkukrotnie, czy nadal jest w swoim łóżku.
Po wprowadzeniu się do nowego domu do drzwi zapukała dwóch dzieciaków. Zapytaliśmy, w czym możemy pomóc, a jeden z nich odparł: „Nasza mama kazała Wam przekazać, że starzy ludzie, którzy mieszkali tu przed wami, są pochowani na końcu ulicy„. Po czym odbiegli i nigdy ich już nie widzieliśmy.
Moja trzyletnia córka stanęła obok swojego nowo narodzonego brata i przed dłuższą chwilę przyglądała mu się. Potem odwróciła się do mnie i wypaliła: „Tato, to jest potwór. Powinniśmy go zakopać„.
Mój mały synek pewnego dnia postanowił powiedzieć swoim słodkim, uspokajającym tonem jedno zdanie: „Nie martw się mamusiu, nigdy cię nie zamorduję„.
Kiedy miałem trzy latka nasza kotka urodziła kilka martwych kociąt. Zapytałem wtedy ojca, czy zrobimy dla nich krzyże. Zgodził się, a w czasie ich konstruowania zapytałem czy nie są za małe. Ojciec nie wiedział o co mi chodzi, więc doprecyzowałem: „To nie będziemy ich do nich przybijać?„. Po ciągnącej się dłuższą chwilę ciszy ojciec odparł – „Nie, tego nie będziemy robić”.
Trzyletnia córka moich sąsiadów zapytała mnie kiedyś: „Kiedy dziecko wyjdzie z twojego brzuszka?”. Nawet nie wiedziałam, że już wtedy byłam w ciąży.
Moja bratanica siedziała na kanapie z naprawdę dziwnym wyrazem twarzy. Jej matka zapytała, o czym w tym czasie myślała. Córka odparła: „Wyobrażam sobie zalewające mnie fale krwi„.
Kiedy mój syn miał trzy latka, przyszedł z płaczem do naszego łóżka. Zapytaliśmy, co się stało, a opowiedział nam o wielkim grubasie z krwawą dziurą w głowie, który próbował otworzyć od zewnątrz okno jego pokoju. Sam nie mogłem spać tej nocy.
Dla żartu zapytałem siedmiolatka: „Jaki jest najlepszy sposób na poderwanie dziewczyny?”. On odparł: „Powiedzenie jej, że albo zostanie moją dziewczyną, albo już nigdy nie zobaczy swoich rodziców„.
Kiedy moja córka miała 4 latka, usłyszałam jak śpiewa piosenkę, którą zwykła śpiewać moja mama, kiedy sama byłam małą dziewczynką. Zapytałam się, skąd zna słowa, a ona odpowiedziała, że nauczyła ich jej babcia. Moja matka zmarła sześć lat przed narodzinami mojej córki.
Podsłuchałem kiedyś rozmowę dwóch dziewczynek. Pięciolatka: „Mamusiu, kiedy umrzesz wsadzę cię do słoika, abym mogła zawsze na ciebie patrzeć„. Na to sześciolatka: „To głupie, gdzie znajdziesz tak duży słoik?”.
Smacznie sobie spałem, gdy nagle, około szóstej rano, obudziła mnie moja czteroletnia córka, która wpatrywała się w moją twarz z odległości kilku centymetrów. Popatrzyła mi prosto w oczy i wyszeptała: „Chcę zedrzeć z ciebie całą skórę„. (Kontekst: Tydzień wcześniej zbytnio się opaliłem i zaczęła mi schodzić skóra. Niemniej jednak, niedobudzony do końca przez kilka chwil byłem naprawdę przerażony.)
Zapytałem córkę dlaczego płacze. Odpowiedziała: „Zły człowiek„. „Jaki zły człowiek?”, dopytałem. Odparła „Tam!” wskazując zaciemniony kat swojego pokoju. Dokładnie w tym momencie z półki obok ciemnego miejsca na podłogę spadła lampa. Tej nocy córka spała w naszym łóżku.
Mój trzyletni syn to bardzo wesoły chłopiec, ale czasem potrafi zdrowo nas zaniepokoić. Przytulając się do swojej mamy całkiem poważnym tonem nieraz mówi takie zdanie: „Mamo, obiecuję, że nigdy przenigdy nie będę będę żuł twoich kości. Obiecuję„. Nie mam pojęcia, skąd to podchwycił.
Dziecko mojego kolegi powiedziało mu kiedyś tak: „Tatusiu, kocham cię tak bardzo, że chcę odciąć ci głowę i nosić ją ze sobą, aby móc oglądać twoją twarz kiedykolwiek zechcę„.
„Wracaj do spania – pod twoim łóżkiem nikogo nie ma”, powiedziałem. „Teraz jest za tobą„, usłyszałem w odpowiedzi. Do tej pory na wspomnienie tej sytuacji dostaję dreszczy.
Pewnego dnia jechałem autobusem, który na swojej trasie mijał przychodnię. Kiedy dojeżdżałem do tego przystanku dziewczynka na siedzeniu przede mną odwróciła się do swojego ojca i powiedziała: „Śmierć jest lekarzem biedaków„.
Sytuacja miała miejsce, gdy byłem dzieckiem. Podszedłem do matki i po słowach „Mamusiu, zobacz czego się nauczyłem!” zamiast całusa na dobranoc włożyłem język do jej ust. „Widziałem to na filmie! To znaczy, że bardzo cię kocham!„. Matka wstała i spokojnie, bez słowa poszła do swojego pokoju. Do tej pory krzywię się na samo wspomnienie tej popieprzonej sytuacji.
„Więc nie powinnam go wrzucać do ognia?„, zapytała mnie trzyletnia córka trzymając po raz pierwszy na rękach swojego małego braciszka.
Pewnego wieczoru kąpaliśmy naszą dwuipółletnią córeczkę, przy okazji pouczając ją, jak ważne jest utrzymywanie w czystości części intymnych. W pewnym momencie odpowiedziała: „Nikt mnie tam nie ‚skrufuje’. Pewnej nocy próbowali – wyważyli drzwi i chcieli to zrobić, ale walczyłam jak mogłam. Zginęłam, a teraz jestem tu„. Powiedziała to w taki sposób, jakby było to coś normalnego.
Nie wiem, czy lubię czy nie. Przeczytałem do końca.
PolubieniePolubienie
Bałeś się? 🙂
PolubieniePolubienie
Historia o siedmiolatku i sposobie na podryw mogła być wzięta z kreskówki „Wróżkowie chrzestni” (kiedyś leciała na kanale Nickelodeon (chyba tak się to pisze)), gdzie główny bohater pisał list do sympatii i rodzice podrzucili mu ten pomysł.
PolubieniePolubienie
Rezolutne bobaski, porostu aniołki 🤣🤣🤣
PolubieniePolubienie