W głębi duszy miałem nadzieję, że wpis Najlepsze książki apo- i postapokaliptyczne będzie się cieszyć popularnością, ale nawet mi przez myśl nie przyszło, że na przestrzeni miesiąca przeczyta go aż 18 tysięcy internautów, którzy następnie podzielą się nim w sieciach społecznościowych ponad 500 razy. Nie przypuszczałem też, że tak wiele osób nie zauważy lub zignoruje fakt, że zestawienie było tworzone nie przeze mnie, ale uczestników konkursu, których zadaniem było wskazanie pozycji najbardziej doń pasujących.
W związku z tamtą publikacją w sieci pojawiła się grubo ponad setka komentarzy, z których część, jak to zwykle w takich wypadkach bywa, zawierała propozycje książek, których w rankingu zabrakło. Żeby sprawiedliwości stało się zadość, dzisiaj publikuję sporych rozmiarów suplement, w którym znajdziecie jeszcze innych 17 najlepszych książek apo- i postapokaliptycznych. Tym razem braków nie będzie. A przynajmniej do czasu pojawienia się pierwszej opinii.
Miasto na górze – Kir Bułyczow
Nawiązująca do sytuacji w Związku Radzieckim po zakończeniu II wojny światowej (i przez to przez wiele lat w ZSRR zakazana) powieść, portretująca terroryzowaną przez dyktatora i tajną policję społeczność. Na skutek wielkiej i pustoszącej planetę wojny ludzie zostają zmuszeni do życia pod ziemią. Wielu z nich wierzy, że gdzieś na powierzchni znajduje się mityczne Miasto na Górze – raj utracony oraz ucieczka od biedy i poniewierki w totalitarystycznym podziemiu – ale nie ma nikogo, kto podjąłby się samobójczej misji udowodnienia jego istnienia. Do czasu. Jeden z mieszkańców głębokich sztolni wyrusza wreszcie na poszukiwanie Miasta, a konsekwencją jego nieposkromionej ciekawości będzie wybuch rewolucji.
Przejście – Justin Cronin
Rzadki wirus, który zwiększa siłę fizyczną i wydłuża życie, staje się tajną bronią amerykańskiej armii. Skutkiem ubocznym jego działania jest jednak zamiana ludzi w żądne krwi bestie – ale i je wojsko chce wykorzystać do swoich celów. Niestety, eksperyment wymyka się spod kontroli i zarażeni nim skazańcy, którzy mieli się stać superżołnierzami, wydostają się na wolność i roznoszą go po całych Stanach Zjednoczonych. Jedynym sposobem na powstrzymanie epidemii jest użycie broni nuklearnej. Jej użycie doprowadza jednak do upadku państwa, a pozostałych przy życiu obywateli do ukrywania się przed zarażonymi w odizolowanych od świata koloniach. Konstrukcyjnie bardzo stara się „Przejście” naśladować „Bastion” Kinga, i podobnie jak ten ostatni w drugiej połowie nieco zawodzi. Niemniej jednak pierwszą część, aż do momentu przeskoku akcji o 90 lat, czyta się naprawdę fenomenalnie.
Apokalipsa Z – Manel Loureiro
Kolejna książka z epidemią wirusa zamieniającą ludzi w głodnych mięsa nieumarłych. Tym razem jednak, akcja toczy się nie na kontynencie amerykańskim, tylko zaraz za przysłowiową miedzą. Po ataku islamskich ekstremistów na postradziecką bazę wojskową, patogeny wydostają się z laboratorium i rozprzestrzeniają się po Eurazji. W obszarach opanowanych przez wirusa wprowadza się stan wyjątkowy, godziny policyjne, blokuje się informację na temat stanu epidemii, a także izoluje się zdrowych obywateli. Plotki przedostają się jednak do hiszpańskiego prawnika, który początkowo w internecie, a następnie w osobistym dzienniku prowadzi kalendarium i notuje spostrzeżenia o zbliżającej się katastrofie. To my jesteśmy jego czytelnikami. Z jednej strony stylizowane na paradokument dzieło jest podobne do „World War Z” Brooksa, z drugiej zaś zdecydowanie od niego różne – warto zapoznać się z obiema pozycjami. A potem jeszcze dwoma kontynuacjami, które Hiszpan w przeciwieństwie do Amerykanina napisać postanowił.
Dziki Brzeg – Kim Stanley Robinson
Po rosyjskim ataku nuklearnym na USA wybucha trzecia wojna światowa. Stany Zjednoczone jako państwo przestają istnieć, a na jej terenach szerzy się anarchia. Ludzie, którzy przeżyli detonację kilkuset bomb atomowych cofnięci zostali w rozwoju o kilka wieków – pozbawieni wszelkich cywilizacyjnych udogodnień muszą walczyć o przetrwanie. Żyjąc w osadach, zajmując się głównie uprawą roli i łowiectwem, odizolowani od świata i edukacji, powoli stają się analfabetami, którzy nie pamiętają o wspólnej historii. Bohaterem powieści jest właśnie taki niewyedukowany młodzian, który pewnego dnia od ruchu oporu dowiaduje się całej prawdy o otaczającym go świecie – Japończykach, którzy traktują dawne USA jak strefę kwarantanny i swego rodzaju zoo zarazem, próbach odbudowy cywilizacji w innych, większych osadach (dysponujących już m.in. bronią palną i prasą drukarską) oraz próbie odwetu na Związku Radzieckim. Powieść Robinsona na tle reszty wyróżnia perspektywa – tutaj wszystko widzimy oczami bohaterów, którzy chcą żyć z dala od konfliktów, w ciszy, spokoju i normalności.
Gwiazdozbiór psa – Peter Heller
Głównym bohaterem obsypanej nagrodami powieści Hellera jest samotny mężczyzna, któremu udało się przeżyć epidemię zabójczej grypy. Jego najlepszym przyjacielem jest pies, a jedynym sąsiadem wiecznie uzbrojony i gardzący ludźmi jegomość. Hig, bo tak ma na imię, mieszka w hangarze na małym lotnisku, dzieląc życiową przestrzeń ze starym samolotem, którym dzień po dniu zabezpiecza strefę ochronną lotniska przed zarażonymi i jeszcze żywymi niedobitkami ludzkości. Od czasu do czasu swoim aeroplanem wybiera się na krótkie wycieczki, chcąc zamaskować fakt, że po śmierci żony i wszystkich przyjaciół nic już nie jest takie same. Pewnego dnia udaje mu się wychwycić transmisję radiową z innego lotniska i niezwłocznie postanawia tam wyruszyć, zostawiając za sobą wszystko co ma, licząc na to, że u źródła sygnału znajdzie lepsze życie. Bardzo smutne spojrzenie na postapokalipsę – w gruncie rzeczy opowieść o samotności, potrzebie kontaktu z drugim człowiekiem, ale też książka pełna nadziei i zmuszająca do refleksji. Nie każdemu przypadnie do gustu, a szkoda, bo, biorąc pod uwagę gatunek, dzieło zaiste nietuzinkowe.
Śmierć trawy – John Christopher
Kolejna książka z wirusem, ale tym razem takim, który nie atakuje ludzi, ale wszystkie odmiany trawy, powodując głód na całym świecie. Coraz mniejsze uprawy, coraz uboższe możliwości wyżywienia ludzi i zwierząt oraz nieudolność rządu każdego z państw świata doprowadzają do wybuchu paniki i szeregu zamieszek w różnych zakątkach globu. Akcja powieści toczy się w pogrążonej w chaosie Anglii, a jej głównym bohaterem jest inżynier, który wraz z przyjacielem i rodziną stara się dostać do odizolowanej od reszty kraju doliny, w której jego brat prowadzi uprawę ziemniaków. Wyprawa nie będzie łatwa, a przymuszeni głodem protagoniści nie omieszkają krzywdzić niewinnych ludzi za kromkę chleba. Mocna i mroczna rzecz, która doczekała się filmowej adaptacji w 1970 roku.
Aleja Potępienia – Roger Zelazny
Jeśli lubicie klimaty znane z gier serii „Fallout”, to koniecznie musicie sięgnąć po powieść Zelazny’ego. Co więcej, jeśli graliście w dodatki do „Fallout: New Vegas”, „Aleja Potępienia” może się Wam wydać dziwnie znajoma – wszak fabuła i miejsce akcji DLC „Lonesome Road” mocno są książką zainspirowane. „Aleja…” opowiada o byłym członku gangu motocyklowego, który w zamian za zwolnienie z więzienia musi przetransportować leki z południowej Kalifornii (zachód USA) do Bostonu (wschodni kraniec kontynentu). Podróż może odbyć jedynie autostradą, która poprowadzi go przez zniszczone wojną nuklearną Stany Zjednoczone, pełne klasycznych niebezpieczeństw – promieniowania, zmutowanych zwierząt i zorganizowanych band rabusiów. W 1977 w amerykańskich kinach pojawiła się ekranizacja, której szczerze mówiąc wolelibyście nie oglądać. Książka przebija ją o tysiąckroć.
Sekundę za późno – William R. Forstchen
Książkę Forstchena w USA rekomendowano w samym Kongresie jako lekturę obowiązkową – taką, z którą powinien zapoznać się każdy Amerykanin. Nie jest to jednak powieść tylko dla nich – to bardzo realistyczne spojrzenie na broń masowej zagłady, jaką jest impuls elektromagnetyczny (EMP), który w kilka sekund może cofnąć całą ludzkość do czasów średniowiecza. To właśnie dzieje się w „Sekundzie…” z Ameryką, która nagle zostaje pozbawiona prądu, a co za tym idzie urządzeń elektrycznych, środków transportu i tego wszystkiego, czego działanie było uzależnione od elektryczności. Główny bohater powieści, orientując się w sytuacji, namawia ludzi w swoim miasteczku do odizolowania się od świata, tworząc enklawę. Bardzo zresztą słusznie, bo chaos, anarchia i zezwierzęcenie, będące skutkiem katastrofy, wkrótce ogarniają cały kraj. Książka świetnie sprawdza się jako poradnik survivalu i kto wie, w bliższej lub dalszej przyszłości może okazać się nieocenionym źródłem informacji. Przyprawionym solidną dawką amerykańskiego patosu.
Cieplarnia – Brian W. Aldiss
Nie do końca postapokalipsa, bo żaden kataklizm nie jest tu nawet wzmiankowany, ale odległa o miliardy lat przyszłość, w której człowiek jest nic nie znaczącym elementem ekosystemu zdominowanego przez rośliny. Ziemia przyszłości stała się tytułową cieplarnią, w której człowiek nie jest już w stanie okiełznać natury, a prym wiodą rywalizujący ze sobą przedstawiciele flory. Jedyne co mogą zrobić ludzie, to nie dać się zabić, a z drugiej zapewnić przetrwanie chociaż resztek naszego gatunku. Aldiss rozpoczyna powieść od potężnego kopniaka – już na pierwszych stronach uśmierca niczemu winne dziecko. Później jest już tylko gorzej, gdyż wędrujący przez ten świat bohaterowie raczej nie mają szczęścia do wybierania najbezpieczniejszych ścieżek.
Piknik na skraju drogi – Arkadij i Borys Strugaccy
Postapokalipsa w wydaniu bardzo lokalnym. W sześciu miejscach na Ziemi lądują kosmici. Nie wiadomo kim są, nie wiadomo czego chcą – w pewnym momencie po prostu odlatują, zostawiając po sobie pełen tajemniczych przedmiotów i niebezpiecznych substancji śmietnik. Do Stref Lądowania oficjalnie mają wstęp tylko nieliczni, ale nie przeszkadza to ciekawym i żądnym zarobku osobom (tzw. stalkerom) przemykanie się do nich na własną rękę, po to by zebrać pozostałości po obcej cywilizacji. Artefaktów i anomalii odkrytych w zonach nie są w stanie zrozumieć naukowcy, z których każdy ma inną opinię na temat powodów wizyty pozaziemskiej. Głównym bohaterem powieści Strugackich jest jeden ze śmiałków wkraczających do strefy w poszukiwaniu przedmiotu, który ma mu przynieść szczęście. Na co natrafi w trakcie jego poszukiwań i czy ostatecznie odnajdzie go w naszpikowanym pułapkami rejonie, będziecie musieli przekonać się sami. Koniecznie. Książka była inspiracją zarówno dla Andrieja Tarkowskiego, który ją zekranizował, jak i twórców serii gier S.T.A.L.K.E.R., na podstawie której ukazało się dodatkowych kilkadziesiąt powieści.
Zapomnij o Ziemi – C.C. MacApp
Na skutek galaktycznej wojny życie na Ziemi zostaje praktycznie unicestwione – przy życiu zostaje jedynie kilkaset mężczyzn, którzy jako najemnicy służą w armiach zwalczających się imperiów. Wszystko wskazuje na to, że umrą bezpotomnie. Nagle dowiadują się, że gdzieś na rubieżach kosmosu przetrwała też garstka kobiet – pojawia się więc szansa na przedłużenie gatunku. Miłości, zalotów i romansów jednak tu nie uświadczymy, bo bohaterami powieści MacAppa są twardzi faceci, którzy może i mają dobre intencje, ale płeć przeciwną chcą traktować jedynie jako inkubatory. Szowinizm pełną gębą, ale czyta się to wyśmienicie. Tajemnicze technologie, kosmiczne mocarstwa, niezwykła broń, inne rasy, skoki w hiperprzestrzeń – miłośnik fantastyki znajdzie tu wszystko, czego może oczekiwać po starym dobrym science-fiction.
Piąta Fala – Rick Yancey
Po czterech falach kosmicznej inwazji, ataku impulsem elektromagnetycznym, powodzi, epidemiach i dobijaniu niedobitków, na naszej planecie z siedmiu miliardów ludzi ostaje się zaledwie garstka. Rozrzuceni są w różnych zakątkach okupowanej przez obcych Ziemi, a każdy z nich stara się dowiedzieć wszystkiego o przybyszach, którzy postanowili zgładzić rodzaj ludzki. Wydana w 2013 roku powieść Yanceya może nie jest odkrywcza, ale w zgrabny sposób łączy elementy innych przedstawicieli nurtu sci-fi i postapokaliptycznego. Jest to historia i o przetrwaniu, i o ucieczce, i o próbach podjęcia walki z najeźdźcą – okraszona zgrabną akcją, pełna niewiadomych, celowo bogata w sprzeczne informacje, ale i obiecująca rozwiązanie sporej tajemnicy. Mimo, że kierowana raczej do starszej młodzieży, może spodobać się każdemu.
Listonosz – David Brin
Powieść Brina kojarzycie pewnie najbardziej z mocno przeciętnego filmu „Wysłannik przyszłości” Kevina Costnera z Kevinem Costnerem w roli głównej. Zapomnijcie o nim jak najprędzej i sięgnijcie po pierwowzór. Opowieść o człowieku żyjącym w zniszczonym wojną świecie, który przypadkiem znajduje zwłoki dawno zmarłego listonosza i pożycza sobie jego strój oraz zabiera ze sobą torbę pełną listów. Traf chce, że wkrótce trafia do zasiedlonej osady, gdzie próbuje wymienić korespondencję za żywność i schronienie. Jego pojawienie się ludzie biorą za znak odradzających się z popiołów Stanów Zjednoczonych, doprowadzonych wcześniej do zagłady przez EMP i broń biologiczną. To jednak niejedyne miejsce, które przyjdzie mu w swej wędrówce odwiedzić.
Zaraza – Graham Masterton
Kolejna książka o zagładzie sianej przez groźną chorobę – tym razem jednak nie chodzi o odmianę grypy, tylko zmutowany szczep dżumy, który dociera do amerykańskiego wybrzeża wraz z nieczystościami. Epidemia wybucha niemal natychmiastowo – każdy kto miał chociaż minimalny kontakt z brudną wodą żegna się ze światem. Kolejne przypadki zachorowań są tuszowane – media współpracują z władzami, nie informując mieszkańców o grożącym niebezpieczeństwie, by nie wywoływać paniki. Główny bohater powieści dowiaduje się, że jego rodzinne miasto ma zostać spalone – zbyt wielu chorych, zbyt wielu zmarłych, zbyt wielka anarchia. Zabiera ze sobą córkę i partnerkę i nie cofnie się przed niczym, aby wyrwać się ze stale się rozszerzającej strefy kwarantanny. Masterton, jak to ma w zwyczaju, również i „Zarazę” napisał językiem na tyle przystępnym, że książkę ma się ochotę pochłonąć na jednym posiedzeniu. Nie jest to z pewnością arcydzieło literatury postapokaliptycznej, ale trzyma w napięciu i ciekawi czytelnika od pierwszej do ostatniej strony.
Wojownik autostrady – Joe Dever
Nie tyle książka, co gra paragrafowa o klimacie żywcem wyciągniętym z uniwersum „Mad Maxa”. Inaczej mówiąc, jest to oparta na wyobraźni czytelnika gra książkowa dla jednej osoby, która ma realny wpływ na wydarzenia fabularne. Naszym zadaniem jest czytanie opisów i dokonywanie wyborów, z których każdy odsyła do innego fragmentu książki. W przypadku „Wojownika autostrady” kierujemy grupą ocalałych z nuklearnej apokalipsy Teksańczyków, którzy muszą dostać się na zachodnie wybrzeże USA, by dołączyć do innych ludzi, chcących odbudować cywilizację. Oczywiście podróż ta nie będzie łatwa, a po drodze czekają nas liczne starcia z gangami motocyklowymi, najróżniejsze intrygi oraz inne przygody charakterystyczne postnuklearnej rzeczywistości. Jeśli kręcą Was takie klimaty (a podejrzewam, że kręcą, inaczej nie dotarlibyście aż do tego miejsca niniejszego wpisu), a nie mieliście przyjemności obcowania z czterema tomami „Wojownika…”, to czeka Was naprawdę niesamowita podróż.
Mroczna wieża – Stephen King
Nie jedna książka, ale cała saga, którą Stephen King pisał przez prawie 35 lat, a która zawiera nawiązania do większości, jeśli nie wszystkich jego innych powieści. Rzecz dzieje się na planecie po apokaliptycznej zagładzie, gdzie ostały się jedynie ślady dawnej i upadłej już rzecz jasna cywilizacji. Ów świat przemierza rewolwerowiec imieniem Roland, ścigając człowieka w czerni, który posiada tajemnicę na temat tytułowej Mrocznej Wieży – mistycznego miejsca, które może pomóc w rozwiązaniu zagadki czasu i przestrzeni. Czytając kolejne tomy opus magnum mistrza horroru w głowie rodzi nam się coraz więcej pytań, ale odpowiedzi, przynajmniej do ostatniej książki otrzymujemy naprawdę niewiele. Trudno się temu dziwić, gdyż akcja idzie jednocześnie do przodu, a wspomnienia głównego bohatera odsłaniają powoli tajemnicę przeszłości. Można Kinga nie lubić, ale Mrocznej Wieży nie znać nie wypada.
To już było – Artur Kubieniec
Pierwsza (i miejmy nadzieję nieostatnia) książka wydana pod patronatem KULTURĄ W PŁOT. Jeżeli już w tej chwili zapaliło się Wam w głowach ostrzegawcze światełko i zaczęliście wątpić w czystość moich intencji (wszak umieszczenie w takim gronie pozycji debiutanta wydaje się albo bardzo odważne, albo bardzo głupie) to chyba niezbyt dobrze mnie znacie. Obejmując „To już było” patronatem obiecałem sobie, że pozostanę wobec niej obiektywny i jeżeli zawiedzie moje oczekiwania, nie zostawię na niej suchej nitki. Artur Kubieniec nie zawiódł, choć do tego co napisał można mieć kilka zastrzeżeń.
Akcja powieści rozgrywa się na sporych rozmiarów wyspie, którą zamieszkuje podzielone na dwie kasty społeczeństwo dyrygowane przez składającą się z 300 najstarszych mężczyzn Radę. Ci, którzy są albo bardzo inteligentni, albo sprawni fizycznie mają dostęp do tajemniczego środka, który wydłuża ich żywotność i leczy tajemniczą chorobę genetyczną powodującą spowolnienie metabolizmu i graniczącą z inwalidztwem otyłość. Ci, którzy nie mieli tyle szczęścia przy rozdzielaniu szarych komórek i mięśni ze stali, a nie chcą skończyć jako pełzające we własnych plwocinach i odchodach worki tłuszczu, muszą pracować na rzecz wyższej klasy społecznej, w nagrodę otrzymując wspomnianą substancję. Tych, którzy pracować nie chcą lub nie mogą, państwo zdaje się ignorować i zapominać.
O powyższym dowiadujemy się jednak dopiero w trakcie lektury, tak samo zresztą jak i o przyczynach tajemniczych wydarzeń wrzuconych w treść, znaczeniu dziwnych wypowiedzi i motywacji stworzonych przez autora postaci. Co to za wyspa? Dlaczego nielegalne jest posiadanie książek, metalowych przedmiotów i innych pozostałości po dawnej cywilizacji? Skąd się wzięła wyniszczająca choroba? W jaki sposób tworzy się antidotum umożliwiające kurację? Dlaczego państwo przymyka oko na tajemnicze zgodny osób ze sobą spokrewnionych? Kim jest główny bohater i dlaczego jest najbardziej poszukiwaną osobą na wyspie? Pytania mnożą się w naszych głowach przez całą lekturę, ale najważniejsze odpowiedzi dostajemy dopiero na jej zakończenie. Zakończenie, za które zresztą miałem ochotę rozszarpać Artura na strzępy.
Sam początek powieści i nagromadzenie pozornie niewytłumaczalnych epizodów przedstawionych na pierwszych jej stronach, utrudnia nieco wejście w świat wykreowany przez autora. Sytuacji nie poprawia fakt, że żadnemu z bohaterów Kubieniec nie nadaje imienia, miast tego stosując określenia płci, wyglądu czy stopnia wojskowego. Im szybciej jednak przyzwyczaimy się do stylu w jakim została napisana, tym łatwiej nam będzie dodawać kolejne elementy układanki, którą stanowi przeszłość nie tylko tego świata, ale i głównych bohaterów. Niestety tych ostatnich, budowanych często na kilkudziesięciu stronach, Artur potrafi pozbyć się jednym zdaniem, zostawiając czytelnika z uczuciem zmarnowanego czasu zainwestowanego w ich poznawanie.
„To już było…” napisane jest dość przystępnym, ale miejscami przeładowanym mięsistymi kawałkami językiem (wulgaryzmy w ustach głównego bohatera brzmią zadziwiająco sztucznie i wymuszenie) i na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z powieścią debiutancką. Niektóre konstrukcje zdaniowe czy styl wypowiedzi trącą nienaturalnością, ale ostatecznie nie przeszkadzają aż tak bardzo w jej odbiorze. Całość bliższa jest dystopijnemu science fiction niż typowej postapokalipsie, chociaż elementy tej ostatniej ciekawie książkę uzupełniają, by w końcówce wybić się na pierwszy plan. Ostatnie kilkanaście stron to jednak temat na oddzielną tyradę i zanim zdecyduję się na jej formę (czy pełną wyzwisk skierowanych w Artura czy domagającą się oklasków za sporych rozmiarów woltę), muszę zapoznać się z tomem drugim, który, z tego co słyszałem, właśnie jest opracowywany. [Kliknij, aby kupić wersję papierową]
Brakuje świetnej pozycji „Łabędzi śpiew” Roberta McCamonna
PolubieniePolubienie
W kolejnym suplemencie o tym pomyślę. Dzięki 😉
PolubieniePolubienie
Właśnie przeczytałem „zarazę” – mam wrażenie że urwana w połowie!
Na początku myślałęm że plik uszkodzony i nie ściągnął się do końca.
A czytało sie bardzo ciekawie
PolubieniePolubienie
Najbardziej brakuje mi w tym zestawieniu „Drogi” Cormaca McCarthy’ego. Chyba najbardziej realistyczna, konsekwentna, odarta ze złudzeń na temat człowieczeństwa i rzekomej potęgi odradzającego się ducha cywilizacji, pesymistyczna wizja apokalipsy. No i jak napisana! Mnie osobiście, jako świeżo upieczonego ojca, zmasakrowała swego czasu emocjonalnie. Duża rzecz, w przeciwieństwie do niektórych spośród wyżej wymienionych.
PolubieniePolubienie
Widzę, że nie doczytałeś wstępu, w którym linkuję do pierwszej części wpisu 🙂
Nie szkodzi, masz okazję nadrobić teraz: https://kulturawplot.pl/2014/02/10/najlepsze-ksiazki-postapokaliptyczne/
Miłej lektury 😉
PolubieniePolubienie
Faktycznie, nie doczytałem. Zwracam honor! 🙂
PolubieniePolubienie
Uwielbiam tę – nie wiem, czy dwa wpisy można już tak nazwać – serię postów! Przez długi czas regularnie zaglądałam do pierwszego wpisu, nieświadoma, że drugi pojawił się grubych kilka miesięcy temu. Dla miłośników literatury post-apokaliptycznej nie ma lepszej kopalni pomysłów, zarówno treść posta, jak i sugestie czytelników ułatwiają poszukiwania ciekawej lektury. Pochłaniam co kolejne książki z listy i z wypiekami czekam na trzeci wpis z tej serii. Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Wszystkie przeczytane? 🙂
PolubieniePolubienie
Może kolejna odsłona z 2 obecnych wszystko przeczytałem
PolubieniePolubienie
Jak skończę swoją i znajdę czas, to kto wie 🙂
PolubieniePolubienie
Co piszesz ¿ podziel się pomysłem, zarysem książki. A na nową odsłonę czekam z niecierpliwością 🙂
PolubieniePolubienie
Niestety o nie postapokalipsie 🙂
A o książce więcej wkrótce rozpiszę się w osobnym wpisie 🙂
PolubieniePolubienie