Gdy zaginęła jego żona, Richard Klinkhamer napisał książkę, w której przedstawił siedem sposobów na zabicie swojego współmałżonka. Chociaż wielokrotnie, również w wywiadach i przed kamerami, mocno dawał do zrozumienia, że to on stoi za jej zniknięciem, dopiero wiele lat później okazało się, że materiałów do powieści wcale nie musiał szukać. Wszystko znał, jakby nie patrzeć, z autopsji.

Siedem razy śmierć
Był rok 1992, kiedy holenderski pisarz zgłosił się do swojego wydawcy z nowym manuskryptem, którego zawartość była nie tylko makabryczna, ale też bardzo podejrzana. Wszak zaledwie rok wcześniej w tajemniczych okolicznościach zaginęła jego żona, a treść „Środy, dnia szatkowania” (tak podpowiada mi Google Translate) szokowała drobiazgowym opisem kolejnych metod pozbywania się osoby, z którą teoretycznie przysięgał spędzić resztę życia. Jeden ze scenariuszy przewidywał nawet zmielenie zwłok, a następnie nakarmienie nimi gołębi, a jako że po Hannelore Klinkhamer nie pozostał żaden ślad, podejrzenia nasunęły się wszystkim natychmiastowo.
Z(a)ginęła bez śladu
Policja podejrzewała męża zaginionej kobiety od samego początku – w chwilę po jej zniknięciu funkcjonariusze przesłuchiwali pisarza, jednak on zaprzeczył wszystkim sugestiom i oskarżeniom. Profilaktycznie wsadzono go do aresztu, ale on nadal pozostawał niezłomny. Przeszukano jego ogród, ale nawet psy tropiące nie natrafiły na ślad kobiety. Policja przekopała całe podwórko domu Klinkhamerów, ale ani to, ani też wykonany z przestrzeni powietrznej skan terenu w podczerwieni nie wykryły żadnych śladów. Niespełniony jak dotąd powieściopisarz mógł odejść wolno. I tworzyć dalej.
Sława z niesławy
Przez kilka kolejnych lat Klinkhamer mieszkał w tym samym domu, zajmując się standardowymi rozrywkami pisarzy – piciem i przelewaniem myśli na papier. O rękopisie pokazanym wydawcy rok po zaginięciu Hannelore przez długi czas nikt nie miał pojęcia, jednak w końcu pojawiły się przecieki, które ponownie postawiły Richarda w roli podejrzanego. Gorący temat zwietrzyły media, które zaczęły zapraszać go do udziału w różnych programach. Dzięki „plotkom” o zamordowaniu żony stawał się coraz popularniejszy, a kiedy w 1997 roku przeprowadził się do Amsterdamu, stał się swoistym guru lokalnych pisarzy powieści sensacyjnych.
Fatum
Smaczku całej sprawie dodawał dość makabryczny zbieg okoliczności – 15 lipca 1957 roku, kiedy Hannelore miała zaledwie 9 lat, znalazła swoją nieżyjącą matkę u podnóża schodów. Szybko okazało się, że ze schodów zepchnął ją ojciec dziewczynki, który dla pewności zmasakrował głowę swojej żony młotkiem. Młoda kobieta długo nie mogła pogodzić się ze stratą obojga rodziców (ojciec rzecz jasna trafił do więzienia), pozorne szczęście znajdując dopiero u boku Richarda Klinkhamera, który dzięki książce „Posłuszny jak pies” (napisanej na bazie własnych doświadczeń w Legii Cudzoziemskiej, w której pierwszą lekcją jest zabijanie, a drugą pozbywanie się zwłok) zaczął zdobywać popularność.
Kompostowe wieko

Popularność szybko przerodziła się w picie, a picie było już prostą drogą do bicia. Świadkowie twierdzą, że kobieta bardzo często była widziana z siniakami, ale nigdy nie zgłosiła sprawy na policję. Może gdyby to zrobiła, kilkudniowa libacja, która zakończyła się jej śmiercią nigdy nie miałaby miejsca. 31 stycznia 1991 roku Richard Klinkhamer zafascynowany zbrodniami tworzonych przez siebie bohaterów, sam postanowił spróbować sił w zabijaniu. Swoją żonę w alkoholowej furii pobił na śmierć drewnianym kijem, następnie wykopał dół w szopie ogrodowej, do którego wrzucił ciało, zalewając je następnie betonem. Żeby zamaskować smród rozkładających się zwłok, na wylewce postawił skrzynię z kompostem. Działa jak profesjonalista z jednej ze swoich powieści. Jej „zaginięcie” zgłosił dopiero 6 dni później.
Najciemniej pod latarnią
Szczątki kobiety odkryto dopiero w 2000 roku, kiedy kolejni właściciele posesji zdecydowali się wprowadzić drobne zmiany w układzie wielkiego ogrodu – wymagało to wyburzenia składzika na narzędzie. Tego wieczoru, gdy znaleziono czaszkę kobiety, Klinkhamer został aresztowany. A mogło do tego dojść już w 1992 roku, gdyby wydawca zdecydował się na wydanie jego makabrycznej książki. Miast tego przez wiele lat autor w kolejnych swoich książkach i wypowiedziach umieszczał wskazówki na temat zbrodni. Kilkanaście miesięcy po zamordowaniu żony ukazała się jego powieść, w której bohaterowie kradną obraz Rembrandta z galerii, ale żeby zmylić pracę policji… ukrywają go w jednym z jej pomieszczeń.
Igranie ze śmiercią
Bezpośrednio zapytany przez bliskie osoby podejrzany o to, czy ma coś wspólnego z jej zniknięciem, odpowiedział, że „jeszcze nie czas o tym mówić”. W jednym z wywiadów, w którym nawiązano do śmierci jego małżonki, od niechcenia rzucił, że „każdy jest w stanie zabić kogokolwiek, gdziekolwiek i kiedykolwiek”. Pewnego dnia, kiedy kopał w ogródku inny dół, droczył się z sąsiadami mówiąc „że jego głębokość jest wystarczająca, aby pomieścić zwłoki”. Zwłok jednak nigdzie nie było, pisarza przed oblicze sprawiedliwości postawić więc też było nie sposób. A zła sława dawała mu dreszczyk emocji, który wykorzystywał do pisania kolejnych książek. Jednak ta najważniejsza, w której opisał morderstwo swojej żony, nigdy nie została wydana.
Epilog
Już po aresztowaniu wyczuwający koniunkturę wydawca zapytał się Klinkhamera, czy nie zechce opublikować swojej powieści, zapewniając go o sporym zysku. Skazany na sześć lat więzienia morderca nie był już jednak zainteresowany. Ale po wyjściu z niego książek pisać nie przestał, a nie trudno zgadnąć, jakim powodzeniem się cieszyły.
Źródło: http://www.theguardian.com/books/2000/feb/18/news.features11
http://pl.wikipedia.org/wiki/Nomen_omen
PolubieniePolubienie