Nie zliczę kamieni i wyrzuconych przez morskie fale muszli, które zebrałem na przestrzeni wielu lat, będąc jeszcze szczenięciem. Nie zliczę, bo bardzo szybko zaczynały walać się po moim małym mieszkaniu pod dachem z eternitu, a następnie za sprawą siły wyższej (i starszej) skrzętnie lokowane w koszu na śmieci. Nie chowałem urazy – i tak nie miałem pomysłu co z tym tałatajstwem robić. Doperio dzisiaj doznałem olśnienia, przeglądając niesamowicie pedantyczne prace pewnego Niemca przebywającego na wygnaniu w Szkocji. On nie tylko wie co z tym robić, ale też jak na czymś takim zarobić. A jeśli jeszcze nie dostaje za to pieniędzy, to wkrótce zacznie.
Dietmar Voorwold jest jednym z domorosłych artystów, którzy poszedł w ślady Andy’ego Goldsworthy’ego i Richarda Longa, słynących właśnie z rzeźb i instalacji tworzonych z rzeczy podsuwanych przez przyrodę, bardzo też często w jej okolicznościach. Voorwold tak jak i oni znajduje kamienie, liście, trawę, płatki kwiatów i inną porozrzucaną tu i tam drobnicę, a następnie układa z nich misterne płaskorzeźby. Wszystkie prace są niestety tymczasowe, a jedynym po nich wspomnieniem są fotografie, na których zostały uwiecznione.
Dietmar po ukończeniu danego dzieła zostawia je na pastwę natury, nigdy do nich nie wracając. Tak przynajmniej twierdzi, dodając też, że to co robi ma dla niego działanie bardzo terapeutyczne. Tworząc, wycisza się podobnie jak biorący udział w jego sesjach słuchacze, których też stara się nauczyć tworzenia sztuki w zgodzie z naturą.
Poniżej możecie zobaczyć kilka prac Voorwolda, a także porównać je z dokonaniami zdecydowanie bardziej wpływowych i rozpoznawalnych land artystów, którzy potrafili grzebanie w błocie i kałużach przekuć w twardą walutę.
Prace Andy’ego Goldsworthy’ego:
Hipnotyzujące, zwłaszcza prace pana nr 2.
PolubieniePolubienie
piękne i rzeczywiście pedantyczne. szkoda tylko, że niszczeją zdane na łaskę natury. no ale w końcu to, co pochodzi z natury powinno być przez nią kształtowane 🙂
http://www.okulturzesubiektywnie.blogspot.com
PolubieniePolubienie
Uwielbiam Goldsworthy’ego. Zainspirował mnie żeby samemu coś takiego układać:

PolubieniePolubienie