Albo odwrotnie.
Kiedy wrzuciłem dzisiaj grafikę z nagłówka na Facebooka, nie spodziewałem się, że wzbudzi tak duże zainteresowanie. Okazuje się jednak, że współpraca dwuletniej dziewczynki i jej matki (która, nie wiedzieć czemu, uważa że potrafi malować lepiej) tak bardzo rozochociła czytelników do komentowania i udostępniania, że nie wypadało nieco poszerzyć tego tematu. Co też niniejszym czynię.
Ruth Oosterman, to tak zowie się kobieta, która postanowiła podzielić się swoimi projektami tworzonymi wraz z córką w serwisie Znudzona Panda, nie podpowiada dwuletniej dziewczynce, co ma namalować. Ta zwyczajnie bazgrze po płótnie czarnym atramentem, w czym jej rodzicielka stara się odnaleźć zalążek czegoś większego. Kiedy jej się to udaje, domalowuje brakujące elementy układanki, a następnie koloruje, nadając jej ostateczny i pełny kształt. Kreatywny duet zaczął tworzyć całkiem niedawno, ale już ma na swoim koncie kilka dzieł, które szturmem zdobyły na przestrzeni ostatnich 24 godzin serca internautów z całego świata.
Pojawiają się oczywiście komentarze, że dziewczynka okazuje więcej kreatywności niż jej matka (czy kogoś to dziwi?), która zwyczajnie nie ma pomysłu na kolejne prace i próbuje to zamaskować weną twórczą własnej córki. Jak jest w istocie wiedzą tylko same zainteresowane, ale jakakolwiek nie byłaby prawda, nie zmieni to faktu, że to co powstaje dzięki tej kolaboracji robi naprawdę znakomite wrażenie. Zobaczcie zresztą sami.
A ja uważam, że to właśnie matka wykazuje się większą twórczością. Podziwiam ją, że w ogóle widzi tam coś, w tych bazgrołach. Bo mi to wygląda jakby dziewczynka nawet nie myślała co rysuje, a nawet jak wie to stara się jak najmniej starać podczas rysowania, czyli robi niedokładny szkic, a mamusia odwala całą robotę. Być może córka jej podpowiada co chciała narysować, a może matka sama wymyśla co przedstawiają jej bohomazy, a może bywa i tak i tak. Niezależnie od tego uważam, że matka wykazuje się tu sporymi umiejętnościami i wyobraźnią, a to, że jej inspiracją są bazgroły córki nie jest niczym złym. Nie uważam by było to maskowanie weny córki. Myślę, że prace powstają z wen obydwu, a w niektórych przypadkach nawet w większości z matki i bez niej te prace nie byłyby niczym bardziej specjalnym niż bazgrołami dwuletniej córeczki.
PolubieniePolubienie
moim zdaniem to jest tak, że po prostu każda robi coś innego – efekt końcowy to praca matki, inspirowana tym co narysowała córka, ale zapewne odległe od intencji tej pierwszej (jeśli jakaś intencja jest tu możliwa, nie wiem, nie znam się na dwulatkach 🙂
z drugiej strony – patrząc już tak całkowicie logicznie – to po prostu świetny sposób na „sprzedanie” historii o pracach, które same w sobie zapewne nie budziłyby nawet 1/100 takiego zainteresowania, jakie budzą teraz 🙂
PolubieniePolubienie