Pod tym intrygującym (ale jakże adekwatnym i w ogóle nietabloidowym) tytułem postanowiłem przemycić odrobinę (dosłownie) historii (nie drżyjcie na brzmienie tego słowa – będzie fajnie!), przy okazji 75. rocznicy wybuchu najkrwawszego konfliktu w dziejach. Ale jak tu połączyć „fajność” z wojną, w czasie trwania której zginęło 72 miliony osób? Na to pytanie jak zwykle najlepszą odpowiedź znajdują nasi bracia zza wielkiej wody, którzy nawet egzekucje skazańców potrafią opakować tak, że mogą spodobać się papieżowi. Dziś jednak nie będzie mowy o egzekucjach, ale egzekutorach. W stalowych i siejących grozę maszynach.
Nie jest chyba tajemnicą, że wojskowe samoloty maluje się tak, aby zwracały na siebie jak najmniejszą uwagę. Barwy jak najmniej przykuwające wzrok, najlepiej zlewające się z kolorem nieba czy chmur (od spodu) oraz terenów, nad którymi przelatują (od góry i boku), są chyba równie ważnym elementem zabezpieczającym pilotów co grubość pancerza. Historia stosowania kamuflażu na flocie powietrznej sięga wielkiej wojny, jednak dopiero w czasie II światowego konfliktu maskowanie nabrało niebotycznego (nomen omen) znaczenia. Niestety, mimo musztry i nakazów dbania o latające maszyny, bardzo często były one zaniedbywane zarówno przez pilotów, jak i załogę, a ich przydatność bojowa zmniejszała się.
Dowódcy znaleźli jednak sposób na niedbalstwo swoich podkomendnych, pozwalając im do pewnego stopnia modyfikować barwy ochronne, co w gruncie rzeczy sprowadzało się do malowania na dziobach samolotów czasem zabawnych, czasem propagandowych, czasem siejących grozę, a czasem jeszcze innych rysunków. Nie trzeba wybitnych umiejętności dedukcji, by domyślić się, co w pierwszej chwili (i, jak się okazało, głównie) pragnęli mieć na bombowcach i myśliwcach żyjący w wojennym celibacie (nie licząc gwałtów i wizyt w wiadomych przybytkach) żołnierze.
Niestety, zdjęcia dzielnych lotników stojących obok wojennych machin z namalowanymi paniami w pozach znanych z plakatów pin-up nie trafiały do szerokiego obiegu (nie można było publikować tak wyzywających rzeczy w gazetach, propagandę trzeba było więc nakręcać ugrzecznionymi kadrami – takie były te pruderyjne lata 40., kiedy mord był na porządku dziennym, a cycki nocnym), ale by nie odeszły w zapomnienie sami żołnierze fotografowali je na pamiątkę. I właśnie uwiecznione przez nich samoloty możecie oglądać w poniższym zestawieniu. Z takimi panienkami na karoserii aż miło się zabija, nieprawdaż?
Gdzie nie spojrzeć gołe baby. W internecie, telewizji na reklamach w sklepach… WSZĘDZIE.
PolubieniePolubienie
Wyzwanie przyjęte. Nominuję… No kurde, ale mi niespodziankę na wieczór zrobiłeś, toż to mój świat (…że baby;)) ! Polecam zainteresować się naszywkami, które mają niektórzy żołnierze na ramionach (zwłaszcza specjalni).
PolubieniePolubienie