Już za dwa dni premiera pierwszej odsłony piątego sezonu „Żywych trupów” – serialu, który ma tyle samo wrogów, co zwolenników. Co ciekawe, ci pierwsi mogą stać się tymi drugimi, a drudzy pierwszymi nawet w czasie trwania pojedynczego odcinka, czego wielokrotnie doświadczyłem na przestrzeni ostatnich czterech lat. „The Walking Dead” potrafi być naprawdę zajmujące (jak na przykład pierwsza połowa poprzedniego sezonu), potrafi być też absurdalnie wręcz nudne, a zarazem irytujące (przypomnijcie sobie życie na farmie), ale na pewno nie można odmówić mu widowiskowości w tych momentach, które są dla fabuły krytyczne. Ale największe wrażenie na wszystkich od samego początku robi charakteryzacja. Jednak, żeby było śmieszniej, niewiele osób zauważyło, jak bardzo telewizyjni zombie zmienili się na przestrzeni poprzednich czterech serii. A zmienili się, i to bardzo.
W pierwszym sezonie mistrzowie make-upu dopiero się rozgrzewali, ale nie mieli strasznie dużo do roboty i to nie dlatego, że ograniczał ich budżet przypisany przez stację AMC. Jeśli sięgniecie pamięcią do początkowych odcinków (lub zerkniecie na zamieszczone poniżej zdjęcia), zauważycie, że na początku tej małej apokalipsy jedyne co odróżniało żywych od żywych trupów to w zasadzie sposób chodzenia, wydawane odgłosy i okazjonalne draśnięcie lub ugryzienie widoczne na bledszej skórze. I trudno się było temu dziwić, gdyż większość prezentowanych na ekranach truposzy stała się nimi zaledwie chwilę wcześniej.

Wraz z upływem czasu w serialu wygląd zombie zaczął się jednak zmieniać. Twarze zmartwychwstałych (tak, wiem) zaczęły robić się coraz bardziej powyginane, oczy zapadać się coraz głębiej w ich czaszki, a skóra na ich martwych ciałach coraz ciaśniejsza oraz równie wytrzymała i chrupiąca, co chipsy z Biedronki.



Zresztą nie tylko skóra. „Żywe trupy” z sezonu na sezon robią się coraz bardziej widowiskowe w swojej obrzydliwości również z tego powodu, że tytułowych bohaterów przychodzi zwyczajnym-niezwyczajnym herosom dobijać z coraz większą łatwością. Jeszcze kilkadziesiąt odcinków temu musieli sporo się nagimnastykować, aby wyjść z potyczki z nimi o wszystkich kończynach, podczas gdy w końcówce poprzedniej serii zombie zrobiły się tak delikatne, rozłożone i zasuszone, iż łamią się w palcach niczym kości Samuela L. Jacksona w „Niezniszczalnym”.
Jeśli więc jesteście fanami serialu, a ktoś spróbuje Wam wmówić, że „The Walking Dead” stoi w miejscu, a papierowi bohaterowie rozwijają się gorzej niż rolka papieru toaletowego, zwróćcie jego uwagę na tę drobną ciekawostkę. Oraz na pracę Grega Nicoreto, producenta wykonawczego czuwającego też nad make-upem, który zamiast spędzać czas z rodziną włóczył się po prosektoriach, oglądając zwłoki w kolejnych stadiach rozkładu, abyśmy mogli się cieszyć naprawdę wiarygodnie wyglądającymi truposzami na ekranie. O ile w ogóle zwrócimy na nie uwagę.


Pomysł na wpis wziąłem z Cracked.com, zdjęcia pożyczyłem od Uproxx.com, które pożyczyło je od telewizji AMC.
Biję się w pierś – nie zwróciłam uwagi, ale teraz na pewno się przyjrzę 🙂
PolubieniePolubienie
Hm, to wszystko brzmi super spójnie, ale z drugiej strony pamiętam dokładnie, że w pierwszym odcinku pojawia się zombie w stanie zaawansowanego rozkładu. Pomyłka twórców? A może reszta zombie z pierwszego sezonu to po prostu braki budżetowe i lekka fuszerka, a nie celowy zamysł? Chciałabym, żeby to było to pierwsze. 😉
PolubieniePolubienie
Tutaj ten truposz.

PolubieniePolubienie
Zapomniałem dopisać, że chodzi o większość truposzy. Zdarzają się wyjątki, ale patrząc na ogół, faktycznie widać postępujący rozkład.
PolubieniePolubienie
W sumie dopiero teraz widzę, że to z ich strony przeoczenie. Bo ile Rick był w śpiączce? Jakieś dwa miesiące? Ale rozumiem, że musieli walnąć czymś mocnym na początek. Nieźle mnie to wtedy wystraszyło 😉
PolubieniePolubienie
Pierwszy odcinek był chyba ze wszystkiego najlepszy 🙂
PolubieniePolubienie
Faktycznie kompletnie nie zwróciłam uwagi na postępujący rozkład i wygląd zombiaków, ale przynajmniej nie zaskoczyłeś mnie zwróceniem uwagi, jak łatwo się teraz ich pozbywają. Rewelacyjnie oddaje to najnowszy odcinek. Swoją drogą te zombiaki robią się coraz mniej spostrzegawcze.
PolubieniePolubienie
Jeszcze nie udało mi się przysiąść do sezonu 5. Dobry początek, czy to jeden z tych o gadaniu i nicnierobieniu?
PolubieniePolubienie
Dla odmiany wrócił stary, dobry poziom i akcja, choć pewnie teraz, gdy zrobili co mieli zrobić, znów będą się szwendać bez celu.
PolubieniePolubienie
można to też delikatnie nagiąć do osi postępującego czasu – ile już minęło od wybuchu apokalipsy? zombiaki jak my – nie młodnieją, proces gnilny też się pogłębia ; )
choć, oczywiście widać różnice budżetowe.
PolubieniePolubienie
Właśnie taki był zamysł producentów. Jeśli nie wynika to z tego wpisu… to musiałem coś popieprzyć 😉
PolubieniePolubienie