Nie przypuszczałem, że poprzedni tekst o anamorfozie będzie się cieszyć takim zainteresowaniem (pytanie, czy to kwestia przegiętego tytułu, za który spadła na mnie odrobina krytyki, pozostawię bez odpowiedzi), ale fakt, że liczne grono czytelników wyraziło zachwyt dziełami tworzących obecnie artystów pozwala sądzić, że z kondycją sztuki współczesnej nie jest tak źle, jak wielu z nas sądzi. Żeby podtrzymać to napawające optymizmem złudzenie, dzisiaj zaprezentuję prace, które również wykorzystują technikę celowej deformacji obrazu, ale dla osiągnięcia innego, ale równie zdumiewającego efektu.
W przypadku poprzedniego zestawu prawdziwe oblicze danego dzieła dostrzec można było dopiero w jego odbiciu na powierzchni odpowiednio wypukłej bądź wklęsłej. W przypadku prezentowanych poniżej dzieł francuskiego artysty Bernarda Prasa, ich kunsztowność wyłania się tylko w przypadku podziwiania ich pod odpowiednim kątem. Twórczość Prasa od innych artystów korzystających z dobrodziejstw anamorfozy odróżnia to, że do ich ukończenia Francuz korzysta najczęściej z rzeczy, które znajduje w okolicy swojego studia – najczęściej w śmietnikach.
Odpowiednio układając odzyskane „półprodukty” (ubrania, deski, elementy gumowe, gałęzie, odpady elektrycznych) na swój sposób ukrywa obraz, który tylko pozornie jest zbiorem rzuconych bez ładu i składu śmieci. Aby pod odpowiednim kątem dzieło odsłoniło prawdziwe oblicze, Pras korzysta z ustawionego na sztywno obiektywu aparatu fotograficznego, przez który co rusz ogląda postępy prac nad dziełem. Całość można podziwiać tylko i wyłącznie z miejsca, gdzie urządzenie stało przed jego ukończeniem.
Niesamowita sztuka i pomysł.
PolubieniePolubienie
Niestety nie wzbudził takiego zachwytu, jak się spodziewałem 😦
PolubieniePolubienie