…jedynie ruiny lasu i dryfująca wolno z wiatrem chmura kurzu na horyzoncie. I siedząca na nierównym, omszałym kamieniu milowym czarna i obszarpana postać. Był to ten, którego niesłusznie się przeklina, który budzi lęk i trwogę, ale który jest jedynym przyjacielem nędzarza i najlepszym lekarzem śmiertelnie rannego.
Pamiętam, jakby to było dzisiaj. Mała gminna biblioteka we wsi na peryferiach cywilizacji. Cztery regały książek, a pomiędzy nimi zezowaty okularnik ze świeżo wyrobioną kartą czytelnika. Błąka się, nie wie na czym zawiesić oko, szukając czegoś innego niż jeszcze niezdjęte z półek dzieła późnego komunizmu. Kątem uciekającego oka dostrzega żółtą okładkę z przekreślonym czerwoną kreską tytułem i obrazkiem natychmiast uruchamiającym wyobraźnię. Podejmuje decyzję – to będzie jego pierwsza wypożyczona książka. Nawet nie przypuszcza w jak długą i pełną przygód podróż tym samym wyrusza.
* * *
Kilka lat temu pokłóciłem się ze znajomym w pracy o poglądy, które mój ulubiony autor przemycał w swoich powieściach. Nie chciałem zauważyć, że osoba, która sprawiła, że pokochałem literaturę i od kilkunastu lat jest mi bliższa niż najlepsi przyjaciele, ma tak odmienne od mojego spojrzenie na sprawy szczególnie ważne – życie, śmierć, religię i społeczeństwo. Dla mnie był zawsze twórcą, który kilkoma następującymi po sobie wyrazami potrafił oderwać mnie od rzeczywistości, mimo iż jednocześnie z tej rzeczywistości jawnie szydził.
Do tej pory odnajduję w jego dziełach trudną do opisania, a jednocześnie tak prostą do przyswojenia mądrość, która przez lata po cichu kształtowała mój charakter – mnie, jako człowieka czasem myślącego. Do dziś nie potrafię sobie wybaczyć, że tak późno zorientowałem się, jak wiele od pierwszego kontaktu z literaturą dla mnie znaczył.
* * *
W czasach bez internetu, z trzema kanałami w telewizji i jedną biblioteką w promieniu kilkudziesięciu kilometrów dostęp do kultury był niezwykle ograniczony. Powieści brytyjskiego autora, które tak bardzo pragnąłem przeczytać, nie było nigdzie – nikt o nich nie słyszał, nikt ich nie widział. Miałem tylko jednego „Eryka”, którego po wielokrotnej lekturze znałem już prawie na pamięć. Ale w dniu, kiedy tak teraz nielubiany spam znalazł się na naszej wycieraczce, spełniło się moje największe marzenie.
Pierwszy katalog od Prószyńskiego zawitał na strych szkoły podstawowej, gdzie wraz z rodzicami mieszkałem, mniej więcej w połowie drugiej połowy biednych lat 90. Od pierwszego kontaktu z twórczością byłego pracownika elektrowni atomowej minął rok. W ciągu tych 365 dni zdążyłem już niemal całkowicie stracić nadzieję, że kiedykolwiek będzie mi dane poznać przygody innych bohaterów tego przedziwnego płaskiego świata położonego na grzbietach czterech słoni, stojących na skorupie wielkiego żółwia. Nadzieja odżyła wraz z broszurą reklamową, w której znalazłem nie jedną, a dwie książki ulubionego twórcy.
* * *
Nie zliczę tomów, które przeczytałem na przestrzeni ostatnich 20 lat. Zdarzały mi się przelotne fascynacje innymi autorami, momenty, w których o Świecie Dysku zapominałem na kilka czy kilkanaście miesięcy, a także chwile, kiedy nie czytałem w ogóle. Za każdym razem jednak ostatecznie odnajdywałem się w brudnym Ankh-Morpork, ćwicząc skurcze przepony, podczas gdy Straż Miejska zmagała się z coraz wymyślniejszymi problemami, magowie z Niewidocznego Uniwersytetu z samymi sobą, a czarownice z Lancre ze wszystkim.
* * *
To Terry Pratchett sprawił, że wciąż chciałem czytać. To dzięki Terry’emu Pratchettowi zacząłem pisać. To Terry Pratchett od zawsze i na zawsze był, jest i będzie moim najlepszym przyjacielem.
Żegnaj Terence. Pozdrów ode mnie tego kościstego bydlaka.
OBAWIAM SIĘ, ŻE MAM DLA PANA NIEZBYT MIŁĄ WIADOMOŚĆ… – powiedział Śmierć.
– Czy ja nie żyję? – zapytał Terry.
OBAWIAM SIĘ, ŻE TAK – rzekł Śmierć.
– To faktycznie niezbyt miła wiadomość – odparł Terry.
I CO TERAZ? – spytał Śmierć.
– Jak to? To ty mnie o to pytasz? – zdziwił się Terry.
NO CHYBA KTOŚ POWINIEN WIEDZIEĆ, CO BĘDZIE DALEJ – rzucił Śmierć zaniepokojony obrotem spraw.
PS: Kto by przypuszczał, że największe ukojenie w tak smutnej dla mnie chwili da mi powyższy fragment, który przypadkiem znalazłem w komentarzach na łamach Wirtualnej Polski. Szansa jedna na milion. Cholerstwo sprawdza się w dziewięciu przypadkach na dziesięć.

DRŻYJCIE ŚMIERTELNICY, rzekł, GDYŻ JAM JEST ŚMIERC, KTÓREGO ŻADNA… ŻADNA… KTÓREGO ŻADNA…
Zawahał się. Zawahał się po raz pierwszy w ciągu wieczności swego istnienia.
śmierć zawahał się zapewne po raz drugi w ciągu wieczności swojego istnienia
PolubieniePolubienie
Wielki A’Tuin jednak dotarł do kresu swojej podróży.
PolubieniePolubienie
Bardzo mi dziś źle. I bardzo mi trudno wyobrazić jutrzejszy sobie świat bez niego, choć wiedziałam, że to się wydarzy prędzej niż później. Idę czytać.
PolubieniePolubienie
Mi zostało jeszcze kilka książek. Niewiele, ale nawet tyle wystarczy, by odsunąć od siebie tę myśl.
PolubieniePolubienie
W jednym z wywiadów zapytano Terry’ego „A gdybyś na bezludną wyspę mógł zabrać trzy książki, które byś wybrał?” Odpowiedział:
„Budowanie łodzi dla początkujących”, „Trujące rośliny południowego Pacyfiku” i bardzo dobrą książkę kucharską o owocach morza”.
Będzie mi brakowało tego fenomenalnego poczucia humoru 😦
PolubieniePolubienie
Dzis pierwszy raz od smierci mojego dziadka (19 lat temu) mialem lzy w oczach, kiedy skaczac po kanalach na tv, zatrzymalem sie na bbc news i oznajmiono mi nowine… Do tej pory nie mam slow jak opisac talent Terryego Pratchetta, ale bylo to cos zjawiskowego. Dzieki jego ksiazkom przetrwalem depresje, na tyle „bezbolesnie na ile sie dalo” . Wspaniala i swiatla postac! Czuje sie jakbym stracil dobrego przyjaciela
PolubieniePolubienie
Tak bardzo w jego stylu.
PolubieniePolubienie
Między innymi dlatego po raz pierwszy postanowiłem zalajkować twój fanpejdż na FB te „x” lat temu, bo zdjęcie w tle niezmiennie pochodziło z prozy Pratchetta… Od razu wiedziałem, że się „dogadamy”… A potem był newletter i każdy wpis przeczytany z wypiekami na twarzy. Połączył nas Pratchett – można powiedzieć…
PolubieniePolubienie
Muszę przyznać że nigdy nie sądziłem, że informacja o śmierci jakiegokolwiek pisarza zafunduje mi taką dawkę smutku. Prawda jest jednak taka, że to Pratchettowi zawdzięczam fakt, że w ogóle zainteresowałem się fantastyką jako gatunkiem literackim. A stało się to jakieś 19 lat temu kiedy na jednej z przerw w podstawówce w ręku mojego kolegi zobaczyłem jedną z jego książek, a dokładnie był to Kolor Magii. Pamiętam że w pierwszym odruchu myślałem, że chodzi tutaj o kolor popularnej przyprawy do zupy 😉 Po zaproponowaniu przez kolegę, że może mi ją pożyczyć postanowiłem skorzystać z tej szansy i mówiąc krótko przepadłem od pierwszych stron. Po przeczytaniu jej wiedziałem już że fantastyka, a szczególnie ta spod pióra Terrego zawsze już będzie zajmowała wysokie miejsce w mojej świadomości literackiej. Obecnie mam za sobą chyba wszystkie książki z cyklu Świata Dysku i aktualnie przymierzam się do dokończenia serii o długiej ziemi, choć muszę przyznać że po pierwszej części mam mieszane odczucia co do tej serii.
PolubieniePolubienie
Bardzo mi przykro z powodu utraty Przyjaciela. Znam ten ból. Mnie trzyma, mimo upływu kilkunastu lat, żal po odejściu Bohumila Hrabala. Mam prawie wszystkie Jego dzieła pod ręką. Kiedy tylko zatęsknię, wracam, jednak z nawet najbardziej śmiesznych strof przebija żałoba, że to se ne vrati…Bądź dzielny Michale, trzymaj się, jestem z Tobą!
PolubieniePolubienie
Dla mnie o wiele większym szokiem było to, kiedy kilka lat temu dowiedziałem się o jego chorobie. Całą jego kampanię z nią związaną rozumiałem. Teraz po prostu mam wrażenie, że w końcu spoczywa w spokoju. Bardzo dobrze czyta mi się jego książki, prawdopodobnie właśnie dlatego, że miał umysł ścisły, racjonalny i bardzo dobrze znał się na nauce (polecam trylogię „Nauki Świata Dysku” – choć czyta się wolno i mozolnie). Dlatego wprowadzając tylko kilka założeń wymyślonego świata udało mu się na tyle konsekwentnie go budować, że doznawało się dziwnego wrażenia, że był on o wiele bardziej realny i poukładany, niż powinien być, co w połączeniu z jedynym w swoim rodzaju subtelnym humorem owocuje wprowadzeniem umysłu w stan pobudzenia i głupawki, która mimo, że powoduje krępujące spojrzenia w komunikacji publicznej, to pozostawia po sobie jakąś naukę.
Przechodząc do krótszych zdań. Cieszę się, że ktoś taki był i dał nam od siebie tyle dobrego. Jeżeli już człowiek nie jest skonstruowany do nieśmiertelności, to powinien jak najlepiej wykorzystać swój czas. On należał do ludzi, którzy zrobili to wzorcowo.
PolubieniePolubienie
Do dziś pamiętam moją rozmowę z Pratchettem sprzed niemal 20 lat, bardzo sympatyczny gość…
PolubieniePolubienie
Gdyby nie siostra, dowiedziałbym się kilka godzin później. Ale i tak bym się dowiedział.
Przez
pierwsze chwile nie mogłem dopuścić tej wiadomości do siebie, starałem
się jakoś trzymać pion. Ale kilkanaście minut później płakałem, bo mój
świat stracił jeden z moich siedmiu filarów, w którym pozostali to moi
przyjaciele. Bo to właśnie Pratchett pokazał mi, że mogę się zmienić, że
mogę przeć do przodu. To on pokazał mi, że szczęście to nie jest tylko
coś, co przytrafia się innym, tylko trzeba go samemu poszukać. Dzięki
niemu zacząłem poszerzać swoje horyzonty myślowe, dzięki niemu jestem
taką osobą którą jestem. Polecam też przeczytanie tego fragmentu:
„I would like my pudding now nurse. And then I think I’d like to… write… something… I don’t remember what.”
Standing in the corner, he waits. The sand slowly flows, but it nears it’s end. The old man still glows, as thousands of
threads spread away from him.
SQUEAK.
I AGREE. IT IS A SHAME TO SEE HIM THIS WAY.
SQUEAK.
NO. I DO NOT KNOW WHAT WILL HAPPEN…. BUT I CANNOT WAIT TO ASK HIM HOW IT ALL ENDS.
The old man looks up, through them at first… and then he sees them.
For once, the smile on the hooded figure’s skull is ! genuine.
„I… I remember you. The anth… ant…”
ANTHROPOMORPHIC PERSONIFICATION.
„Yes, that. We knew each other?”
ONCE. AND WILL AGAIN, SIR.
He so rarely said it, and these feelings… remembering his young
aprentice, and beloved daughter. The beautiful child they have.
„There… is a girl, yes?”
SHE IS SPEAKING TO THE AUDITORS, SIR. THEY ARE UNWILLING TO LISTEN.
„Well then. You know what they say, two things you cannot avoid. Taxes
and…” He looks into the firey blue eyes, and becomes ! aware.
SQUEAK.
„Quite right. Is it time already? I have so much left to do.”
YOU HAVE GIVEN ALL YOU CAN SIR.
„No, not cancer. Alzheimers.”
I AM AWARE.
„So, where is the boy? I remember a boy.”
CARRIAGE ACCIDENT.
„Ahh. Never much trusted cars. Or horses.”
THEY GET YOU WHERE YOU WANT TO GO.
„Must I?”
SOON. BUT WE MAY SIT HERE AWHILE.
SQUEAK
DO YOU HAVE ANY BISCUITS?
„No. Shame really.”
YES.
„Is it truely turtles?”
ALL THE WAY DOWN. I HAVE SEEN THEM.
„Ahh. I would love to see it. Perhaps a small trip before?”
IT WOULD BE MY PLEASURE.
„The light is slower there… and there’s a monkey….”
ORANGUTAN. SAME PRINCIPLE.
„Yes… will they remember me?”
SQUEAK.
„What was that? I could not hear you.”
HE SAYS WE WILL, SIR.
„I never much liked the trouble people had with you. You seem like a nice fellow.”
I HAVE MY DAYS.
„Don’t we all?”
SOME LESS THAN OTHERS.
„Is it quick?”
YES. AND I BROUGHT THE SWORD. CEREMONY DICTATES IT.
„Ahh. How about a cup of tea?”
I WOULD ENJOY IT. DO YOU PLAY CHESS?
„No. how about checkers?”
And so they sat, two old friends regaling each other, though the old
man could not remember all of the details, the cloaked man ! and his rat
filled him in, when it was needed.
Według mnie, to chyba najgodniejszy hołd, jaki można było oddać Mistrzowi.
PolubieniePolubienie