O absurdalnych zapędach cenzorów pisałem na KWP już wielokrotnie ku uciesze wielu zgryźliwych czytelników i rozpaczy poruszonych traktowaniem płci często nazbyt dla nich pięknej czytelniczek. Najwięcej jak dotąd emocji wzbudziło karkołomne dorysowywanie ubrań bohaterkom amerykańskich seriali, czy też pełne pietyzmu całkowite ich usuwanie z innych produkcji. Niniejsze znęcanie się nad kobietami nie jest co prawda tak spektakularne, ale oprócz krzyków oburzenia dodatkowo wzbudzi też uśmiechy politowania.
O sprawie cenzurowania okładek płyt zrobiło się głośno w 2013 roku, kiedy do sieci trafiła saudyjska okładka płyty „Artpop” Lady Gagi. Zamiast oryginalnej grafiki, na której fani wokalistki mogli podziwiać ją w całej niemal okazałości (zasłonięta była jedynie przerośniętą bombką choinkową), mieszkańcy Arabii Saudyjskiej dziwnym trafem dostali Stefani Germanottę w rajtuzach i skrytą za zdecydowanie bardziej nabrzmiałą odblaskową kulą.

Po wybuchu „afery” internauci w swoim stylu zaczęli się ścigać na własnoręczne przeróbki innych okładek, które mogły wzbudzić kontrowersje arabskich cenzorów. W najśmielszych snach nie przypuszczali jednak, że to, do czego pełni sarkastycznego oburzenia się zabierali, już dawno zostało zrobione przez mistrzów Photoshopa z Bliskiego Wschodu na usługach rządów tamtejszych krajów.

I tak od dwóch lat co kilka, kilkanaście tygodni w internecie pojawiają się w pełni autentyczne przykłady szkodliwego wpływu arabskiej cenzury na piękno kobiecego ciała. Oczywiście możecie powiedzieć, że atrakcyjne wokalistki swoimi wdziękami często zbyt mocno próbują sprzedać nagraną przez siebie (i kilka tysięcy innych osób) płytę, ale patrząc na poniższe przykłady z pewnością przyznacie, że niektórzy mężczyźni z całego serca kobiet w istocie nienawidzą.












PS: Niektóre z powyższych to również fragmenty czasopism, które w wydaniu arabskim zostały odpowiednio zmodyfikowane. A wszystko w trosce o moralność obywateli.
Dobre! Dobre! Podoba mi się 😉
PolubieniePolubienie
Przeglądałem sobie stare wpisy i dotarłem do przeróbek filmów na horrory – a widziałeś przeróbkę Cybermariana?
Pomysł bardzo podobny, ale zastosował mniejszą ilość „miganych cięć” i momentów „czarny ekran – niepokojący szept” przez co całość wyszła lepiej.
PolubieniePolubienie
To uczucie, gdy widzisz okładkę ulubionej płyty na ulubionym blogu w poście, który nie jest recenzją tejże płyty 😀
Jak zwykle znakomity artykuł!
PolubieniePolubienie