Kiedy 16 lipca 2010 roku na ekranach kin większości krajów świata debiutowała „Incepcja”, niewiele osób spodziewało się tak sprytnie poplątanej scenariuszowo i rozbuchanej wizualnie uczty, a na pewno nie filmu, który mógłby przebić zarówno dość kameralne „Memento” i „Prestiż”, jak i wychwalanego pod niebiosa „Mrocznego rycerza”. Stała się jednak rzecz niezwykła – Nolan stworzył dzieło, o którym kinomani dyskutowali jeszcze wiele miesięcy po premierze i który do dzisiaj potrafi obudzić w widzach emocje, prawdopodobnie skrywając przed nimi jeszcze niejedną tajemnicę.
Nazywany przez niektórych „Matriksem” XXI wieku film, zadebiutował w Polsce dwa tygodnie po najważniejszych rynkach globu, jednak i w naszym kraju udało mu się zainkasować solidną sumę – ponad 27 milionów złotych. Spora w tym zasługa pozytywnych opinii, które już w pierwszy weekend zalały polską część internetu, zachęcając kolejnych widzów do odwiedzenia kin. Dla niektórych wystarczającym wabikiem okazał się obsadzony w głównej roli Leonardo Di Caprio. Inni wybrali się na seans słysząc wspomniane na początku akapitu porównania, a jeszcze inni mając w pamięci dotychczasowy dorobek reżysera.
I chociaż znam pojedyncze osoby, które „Incepcję” nazywają intelektualną wydmuszką, mam wrażenie, że zdecydowanej większości widzów w Polsce produkcja o snach wewnątrz snów wewnątrz snów wewnątrz snów (…) na pewno przypadła do gustu. Sądzę też, że nawet w pięć lat po premierze nie wiedzą oni wszystkiego o jednym ze swoich ulubionych filmów. Poniżej znajdziecie pięć rzeczy, które 5 lat po premierze nawet mi wydały się zaskakujące. Z czego na cztery już podczas pierwszej wizyty w kinie powinienem był zwrócić uwagę.
Akronim
Jeśli weźmiemy pierwsze litery imion głównych bohaterów – Dom, Robert, Eames, Arthur, Mal i Saito – otrzymamy słowo „DREAMS” (ang. „sny”). Jeśli dodamy do tego troje innych – Petera, Ariadne i Yusufa – otrzymamy sformułowanie „DREAMS PAY” (ang. „popłacają”). Taki mały easter egg, sugerujący, że mieszanie komuś w snach jest zajęciem zaiste dochodowym.

Komplikacja
Wiele osób skarżyło się, że w czasie seansu odczuwało pewien dyskomfort, nie do końca mogąc się połapać w warstwach snu odwiedzanych przez bohaterów. Naprzeciw oczekiwaniom widzów w Japonii, kiedy „Incepcja” była wyświetlana w telewizji, w lewym górnym rogu ekranu zaczęto pokazywać numer poziomu snu, na którym aktualnie rozgrywała się akcja filmu.
Wszyscy z kolei widzowie mogli na tablicach rejestracyjnych samochodów z pierwszego poziomu (miasto) przeczytać, że znajdują się w „alternatywnym stanie”. Dodatkową podpowiedzią dla widzów byłą obrączka na palcu głównego bohatera, która pojawiała się tylko w scenach rozgrywających się we śnie. Jeśli się przyjrzycie, to zauważycie, że cięcia w filmie następowały zazwyczaj w momencie, gdy jego lewa ręka miała pojawiać się w kadrze.

Czas
Czas trwania „Incepcji” – 2 godziny i 28 minut – jest nawiązaniem do czasu trwania piosenki Edith Piaf „Non, je ne regrette rien”, trwającej 2 minuty i 28 sekund. Piosenkę tę słyszymy niemal w każdej scenie filmu, również w motywie przewodnim, który został skomponowany na bazie spowolnionej o około 70% piosenki francuskiej piosenkarki. Ale o tym ostatnim na pewno już słyszeliście.
PS: To już 5 lat? Niesamowite, jak ten czas leci.
Ariadne
W jednej ze scen Dom prosi Ariadne o narysowanie w ciągu dwóch minut labiryntu, którego przejście zajmuje przynajmniej minutę. Najlepszy z projektów bohaterki to w rzeczywistości utrwalone w kulturze odwzorowanie labiryntu Króla Minosa, skonstruowanego na jego zlecenie przez Dedala. Nie muszę chyba dodawać, że mitologiczna Ariadna była córką Minosa, która pomogła Tezeuszowi opuścić labirynt po zabiciu Minotaura.


Dom
Najważniejszym celem głównego bohatera jest powrót do swoich dzieci, do domu. Stąd też imię, jakie wybrał dla niego reżyser, a którego znaczenie miało nie być do końca oczywiste dla widzów. Bo kto z nastoletnich fanów Nolana zza wielkiej wody (i nie tylko stamtąd) jest w stanie stwierdzić, że „Dom” wywodzi się z łacińskiego „domus” oznaczającego, jak pewnie przypuszczacie, „dom” właśnie?

PS: A „Cobb” (fonetycznie „kob”), nazwisko Doma, w Sanskrycie, Hindi, Urdu i Punjabi oznacza „sen”. Przypadek?
Warto dodać, że sama fabuła i koncepcja Incepcji ma interesujące powiązania z … komiksem Kaczora Donalda z 2002 roku, wręcz można pokusić się o stwierdzenie plagiatu. http://www.zocoi.com/books/126-scrooge-mcduck-the-dream-of-a-lifetime ;
http://don–rosa.cba.pl/Ducks/Rosa/show.php?num=4&loc=D%202002-033&s=date
PolubieniePolubienie
Oraz anime „Paprika”, którym Nolan mocno się inspirował i do czego przyznał w jednym z wywiadów.
PolubieniePolubienie
Film bardzo mi się podobał, choć przyznaję, że nie wczytywałam się w informacje o jego pochodzeniu, procesie twórczym etc. I stąd pewnie nie znałam żadnej zupełnie z tych ciekawostek. Fajnie, że udało się mi jednak z nimi zapoznać i aż nabrałam ochoty, by obejrzeć Incepcję ponownie 🙂
PolubieniePolubienie
koniecznie muszę sobie przypomnieć Incepcje po tych ciekawostkach 🙂 Szczególnie po informacji o tablicach rejestracyjnych i obrączkach!
PolubieniePolubienie
….noooo i to tej KWP którą lubię 🙂
PolubieniePolubienie
wooow! Kawał dobrej roboty!
PolubieniePolubienie
Nazwisko Cobb wywodzi się od polskiego nazwiska Kabza. A kiedyś kabza oznaczała pieniądze. Też przypadek?
PolubieniePolubienie
Brzmi wiarygodnie. Kupuję to.
PolubieniePolubienie
Wspomnę jeszcze o innym istotnym fakcie. Data urodzenia widniejąca w paszporcie Roberta Fishera (p. Bobi Fischer) to tak naprawdę data urodzenia Roberta Mieszały, polskiego saneczkarza, olimpijczyka (Nagano).
PolubieniePolubienie