Kiedy znajomy z pracy zapytał mnie, czy mogę mu pożyczyć „Zapomniany legion”, nieco mnie zaskoczył. Nie, nie tym, że od czasu do czasu zagląda na KWP (OK, tym też), ale raczej faktem, że nabrał ochoty na tego typu lekturę. Oraz zwróceniem uwagi na fakt, jak silnie Wydawnictwo Znak stara się wypromować quasi-historyczną powieść Bena Kane’a, nie szczędząc pieniędzy na pokazywanie jej okładki, gdzie tylko się da. Zupełnie tak, jakby faktycznie wierzyło w czytelniczy i finansowy sukces przekładu debiutanckiego dzieła urodzonego w Kenii powieściopisarza. I wiecie co? Ta wiara ma całkiem solidne podstawy.
Zamiast pisać standardową recenzję, którą przeczytałby prawdopodobnie zaledwie ułamek wszystkich odwiedzających KULTURĄ W PŁOT (spokojnie, ja też gardzę cudzą opinią przed empirycznym poznaniem recenzowanego utworu), zdecydowałem się przedstawić Wam pięć powodów, dla których warto sięgnąć po „Zapomniany legion”. Książkę niekoniecznie doskonałą, ale dającą sporo frajdy wszystkim osobom szukającym wciągającej opowieści na długie smażenie się nad wodą i krótkie wakacyjne noce.
Dlaczego w takim razie warto zwrócić uwagę na bestseller Kane’a?
Historia
W 1940 roku profesor i wykładowca historii Chin na Uniwersytecie w Oxfordzie wysunął teorię, jakoby mieszkańcy obecnej prowincji Gansu w północnej części Państwa Środka, mieli być potomkami założycieli starożytnej osady, która z biegiem lat zamieniła się w miasto Liqian. Tych z kolei Homer H. Dubs zidentyfikował jako legionistów rozgromionych w bitwie pod Carrhae i wysłanych przez zwycięskich Partów na tułaczkę na wschód. I chociaż hipoteza Dubsa nie została (jeszcze?) udowodniona, wygląd autochtonów pozwala przypuszczać, że może być w tej teorii ziarno prawdy.

I tego właśnie ziarenka chwyta się Ben Kane, w pierwszej części „Zapomnianego legionu” splatając ze sobą wątki kilku różnych postaci (fikcyjnych i historycznych), pokazując, co poprowadziło ich na pustynię w okolicę miasta obecnie leżącego w granicach Turcji. A jakby ta historia była niewystarczająco intrygująca, autor doprawia całość drobiazgowym opisem napiętych stosunków panujących w stolicy Imperium za czasów pierwszego triumwiratu – wspólnych rządów Gnejusza Pompejusza, Marka Krassusa oraz Juliusza Cezara. Rzymu pełnego skorumpowanych polityków, bezwzględnych przestępców, zniewalających prostytutek i pogardzanych niewolników.
Bohaterowie
To właśnie przedstawiciele ostatniej z grup wspomnianych w poprzednim akapicie są głównymi bohaterami powieści, przez co możemy spojrzeć na Wieczne Miasto z dość niecodziennej i mało dla nich przyjemnej perspektywy. Pozbawieni jakichkolwiek praw, zdani na łaskę, ale częściej na niełaskę swoich właścicieli, marzący tylko o jednym – o wolności, która najczęściej związana jest z ucieczką z tego przeklętego miasta. Ucieczka jest, nawiasem mówiąc, jednym z najważniejszych elementów napędzających fabułę – od czegoś i do czegoś, nieustanna i nigdy do końca nie zrealizowana.

Rzym również jest jednym z bohaterów – niby układem ulic miasto, które znamy z wycieczek z przewodnikiem, ale bardziej przypominający cuchnące ekskrementami Ankh-Morpork Terry’ego Pratchetta, jednak zdecydowanie nie tak zabawne. Tu o niewłaściwej porze dnia lepiej w ogóle nie wypuszczać się na ulicę, by nie stracić życia. Tu mieszkańcy to prawdziwy motłoch, który zadowolić można tylko widokiem krwi i flaków, najlepiej wypływających w dość efektowny sposób z rozcinanych gardeł i rozpłatanych brzuchów walczących gladiatorów. Tu odpowiednio wyszkolona i zdeterminowana prostytutka może mieć większą władzę, niż wydawałoby się wpływowy senator. Rzym to miasto seksu i biznesu. Albo, jak kto woli, gwałtu i bankructwa.
Realia
Czytając „Zapomniany legion” po prostu czuć (i widać, i słychać, jeśli ktoś ma wystarczająco rozwinięto wyobraźnię), że autor, wielki entuzjasta epoki, odrobił pracę domową. Kane zaskakuje łatwością i wprawą, z jaką łączy elementy historyczne z legendą i stworzoną przez siebie fikcją. Robi to tak dobrze, że czytelnik w istocie zaczyna się zastanawiać, czy wykreowani na potrzeby fabuły bohaterowie podobnie jak Krassus, Cezar, Pompejusz, Brutus, Spartakus czy Surena nie są przypadkiem osobami, które istniały naprawdę.

Rzadko się zdarza, że czytając literacką fikcję możemy tak wiele dowiedzieć się o realiach historycznych. Wszystkie najważniejsze wątki fabularne można sprawdzić w encyklopedii, by przekonać się, z jaką dokładnością fakty zostały zlepione z fikcją. I jak wielką satysfakcję daje znajomość tego, co ma się dopiero wydarzyć. Tutaj wiedza o nadchodzących zdarzeniach nie psuje w żaden sposób przyjemności z czytania. Wręcz przeciwnie, intryguje nas to, w jaki sposób autor złączy w jedną całość swoje wyobrażenia z zapisami w annałach.
Religia
Chociaż początkowo trudna do ogarnięcia, przedstawiona jest tu w na tyle intrygujący sposób, że z rozdziału na rozdział zaczynamy rozumieć, jak wielką wagę pełniła ona w życiu mieszkańców Imperium. Zabobony i przesądy tylko na pierwszy rzut oka wydają się komiczne (co też autor podkreśla sceną, która rozgrywa się na uliczce pełnej wszelakiej maści wróżbitów) – po chwili orientujemy się, że zła wróżba potrafiła tak źle wpłynąć na morale danej osoby czy grupy osób, że okazywała się być praktycznie samospełniającą.

Dzięki opisowi obrzędów religijnych możemy też zapoznać się z kulturą zapomnianych, bo zdziesiątkowanych i wchłoniętych przez Imperium Rzymskie Etrusków. Ludu, który stanowił łącznik między kulturą Grecji, a mieszkańcami półwyspu Apenińskiego – ci ostatni przyswoili sobie od nich m.in. pismo i system wierzeń. Zaskakujące, że w rzeczach, które autor tylko sugeruje i o których czasem tylko napomyka kryje się tyle interesujących elementów.
Batalistyka
Punktem kulminacyjnym pierwszego tomu jest przywoływana już tu bitwa pod Carrhae. Rozpisana na kilka rozdziałów, trzymająca w napięciu pomimo z góry znanego zakończenia, drobiazgowo opisana i niesamowicie brutalna. Nie jest to jednak jedyny fragment, w którym Kane daje popis erudycji i giętkości języka. Już mniej więcej w połowie tomu na czytelnika czeka inna batalia – toczona na arenie pomiędzy kilkudziesięcioma gladiatorami, rozmachem dorównująca batalistyce znanej z „Gladiatora” Ridleya Scotta.

I chociaż tutaj zmuszeni jesteśmy do wzmożonego korzystania z naszej imaginacji, sposób w jaki autor wszystko opisuje bardzo czytelnikom ułatwia to pozornie trudne zadanie. Może najlepiej pójdzie to widzom pamiętającym przywoływany wyżej film czy też amerykańskie seriale o tamtej epoce, ale ci, którzy ich nie znają może właśnie dzięki nieskomplikowanej i łatwej w odbiorze wakacyjnej lekturze zdecydują się na zapoznanie również z nimi
ROZWIĄZANIE KONKURSU
Kiedy dwa tygodnie temu prosiłem Was o nadesłanie propozycji innej epoki historycznej lub wydarzenia z kart historii, które stanowiłyby ciekawe tło dla fikcyjnej powieści, nie spodziewałem się, że w krótkim czasie zostanę wręcz zalany wiadomościami i komentarzami. Co ciekawe, niemal każda czytelnicza sugestia była tak dobrze uzasadniona, że bardzo długo musiałem zastanawiać się, komu w udziale przypadnie darmowy egzemplarz „Zapomnianego legionu” z puli dziesięciu, przygotowanych przez Wydawnictwo Znak.
Ostatecznie najbardziej uwiodły mnie poniższe pomysły, które z powodzeniem mogłyby stać się kanwą wartościowej (a na pewno rozrywkowo-historycznej) powieści, porównywalnej z trzyczęściowym dziełem Bena Kane’a. I, kto wie, może nawet je przewyższającej.
(Zachowano pisownię oryginalną.)
Marcin Nowak:
Czasy odkryć geograficznych i historię gdańskiego samozwańczego astronoma i kupca, który uciekając przed wywiadem krzyżackim na holenderskim statku należącym do VOC dopływa do aż Wysp Korzennych, po drodze stając się głównym nawigatorem a na miejscu administratorem kolonii, którą urządza na styl polski i szlachecki. Kolonia wychodzi poza prawo, stając się samoistnym małym księstwem pirackim, eksplorującym wody Morza Jawajskiego i Południowochińskiego. Kupiec – Astronom staje się naczelnym wodzem pirackiej zjednoczonej armii i staje okoniem imperialnym najeźdźcom z Anglii, Portugalii czy Hiszpanii, będąc z czasem takim malajskim „Janosikiem”.
skolsiwo:
Lokalizacja: Brytania
Czas akcji: wczesne średniowiecze
Bohaterowie: Celtowie mieszkający na wschodnim wybrzeżu dzisiejszej Szkocji; Kilkudziesięciu Wikingów przybyłych na podbój nieznanych ziem; Samozwańczy Król Brytanii wraz ze swoją armią.
Zarys fabuły: Opowieść o bestialskich rządach Samozwańczego Króla, który pragnie podporządkować sobie całą powierzchnię Brytanii. Niestety (dla niego), mieszkańcy kilku osad na wschodnim wybrzeżu wyspy niechętni są do ukorzenia się przed tyranem. Bronią się jak mogą, zabarykadowani w największej z osad, w których wznieśli kamienno-drewniany gród, służący Druidom jako miejsce do odprawiania czarnej magii, która też miała pomóc odeprzeć atak wroga oraz zniechęcić go do kolejnych prób podporządkowania sobie ów Celtów. W sam środek akcji wkraczają Wikingowie, którzy na kilku statkach przypłynęli grabić i zdobywać, bezlitośni jak Król-Uzurpator. Czy około 1000 wojów Króla, walcząc na dwóch frontach wyjdzie zwycięsko z obu potyczek? Kto okaże się sprytniejszy? A może magia Druidów odmieni losy wojny? Wspomnieć należy również o kobietach. Te które ukryły się w grodzie, robią wszystko co mogą, aby ich mężczyźni jak najdzielniej znosili trudy wojny. Nie brakuje tu namiętności, tęsknoty oraz przeraźliwej bojaźni o życie. Kobiety Wikingów (gdyż kilkanaście przypłynęło wraz z mężczyznami) walczą dzielnie ramię w ramię ze swoimi mężami. Wzbudza to wielki podziw samozwańczego Króla, który również pragnie by jemu podległe kobiety walczyły w jego imieniu. Tylko jedna z podwładnych pragnie walczyć. Lecz nie za Króla, a dla mężnego woja, który zabarykadowany w grodzie broni swojej wioski. Kobieta postanawia więc wziąć sprawy w swoje ręce i planuje zabić Króla oraz pozbyć się Wikingów ze swojej ojczyzny. Zaczyna knuć przebiegły plan… tyle tylko, że nie ona jedna…
Uzasadnienie epoki: Epoka wczesnego średniowiecza nie była skomplikowana, ale za to przepełniona wszelkiej maści historiami, od wojennych po miłosne. Od plebs, po rycerzy oraz białogłowe. Od historii małych, osobistych, nic dla świata nieznaczących, do dziejów wielkich, zmieniających bieg historii. Właśnie przez swoją prostotę, ów opowieść czytałoby na jednym wdechu, a wartkość akcji, jak i mnogość jej zwrotów, sprawiłaby, iż czytelnik z zapartym tchem przebrnąłby przez dzieło niczym Mojżesz przez Morze Czerwone.
Tomasz Radoń (nadesłane e-mailem):
Uważam, że świetnym tłem dla fikcyjnej opowieści z historią w tle byłyby czasy panowania Bolesława Chrobrego na ziemiach należących do tworzącego się państwa polskiego oraz ziem sąsiadujących.
Dlaczego? Gdyż właśnie w tym okresie w całej Europie środkowo-wschodniej, a także na ziemiach Skandynawskich wiele się działo. W takiej historii nie zabrakło by zarówno misji chrześcijańskich, wikingów, zdrad i dworskich intryg. Przykładem może być wojna domowa o tron, której to wynikiem było oślepienie braci Bolesława z kolejnych małżeństw jego ojca i wygnanie macochy. Następnie mamy też krwawy najazd na państwo Włodzimierza Wielkiego z kulminacją ze zdobyciem Kijowa. Mamy też wojny domowe w Skandynawii w których udział bierze siostra Bolesława, czy nawet walki o tron cesarski w cesarstwie Niemieckim.Dlatego moim zdaniem najciekawszym tematem jest właśnie epoka schyłku ery wikingów, początku państwa polskiego i krwawych, represyjnych misji chrześcijańskich w całej Europie.
Kajetan Rewers:
Jeszcze nigdy nie spotkałem się z ciekawym wykorzystaniem „wielkich odkryć geograficznych”. I to nie w Ameryce – strzelanie do Indian wszyscy dobrze znamy. Ale już ściągnięcie do Europy czegoś nieznanego i niebezpiecznego? Może jakiś niezwykły metal o niezrozumiałych właściwościach? A może jakiś zdobny posąg mający udekorować salę tronową, a tak naprawdę kryjący w sobie wielką tajemnicę? Można by łatwo wpleść w to wątki paranormalne czy fantasy – magiczna klątwa, technologia starożytnej cywilizacji etc. Europa w tamtych czasach była areną wielkich społecznych i ekonomicznych przemian, na stagnację geopolityczną też narzekać nie można. Powieść mogłaby więc zarówno opisywać prywatne dochodzenie mające wyjaśnić serię tajemniczych zdarzeń (zaginięcia, zgony i inne) jak i opowiadać o walce o wpływy na portugalskim czy hiszpańskim dworze. Kryminał? Dramat polityczny? A może i trochę horroru? Cokolwiek by się fabularnie nie działo, byłoby powiewem świeżości wśród osadzonych w średniowieczu opowieści o wielkich wojownikach, głodzie i stosach. A wszystko przez tajemniczy pakunek zza wielkiej wody…
Piotr Skuza:
Litwa, Polska, Prusy – ostatnia ćwierć XIV wieku.
W Królestwie Polskim po śmierci wielkiego króla, rządy jego następcy są czysto nominalne, a sam król Ludwik schorowany i nieobecny. Kraj to siedlisko intryg i przeciwstawnych interesów; ambitnych komesów małopolskich – Kurozwęckich, Melsztyńskich i innych… Świadomych ogromnych możliwości rozwoju, które dają świeżo przyłączone bogate ziemie na wschodzie. Panowie drugiej dzielnicy – Wielkopolski najbardziej obawiają się potężnego państwa rycerzy-zakonników z którym nieustannie toczą przygraniczną wojnę, a dodatkowo dwa najpotężniejsze rody – Grzymalici i Nałęczowie dzieli krwawy konflikt. Płoną wsie, miasta i grody. Oczekując rychłego zgonu chorego króla Nałęczowie popierają prawa do tronu młodego i zdolnego kuzyna poprzedniego władcy – księcia mazowieckiego Ziemowita z rodu Piastów. Ludwik nie ma syna i jego następczynią zostać ma zostać jedna z jego pięknych córek. Problem w tym, że dla obu z nich ojciec wybrał już mężów z najpotężniejszych europejskich rodów. Czy mający w Polsce własnych stronników Zygmunt Luksemburski i Wilhelm Habsburg dadzą się wykiwać ?Litwa to jedno z najpotężniejszych Państw kontynentu europejskiego i ostatnie pogańskie. Za panowania poprzednich władców z łatwością opanowała olbrzymie terytoria dawnych księstw ruskich, osłabionych po okupacji imperium mongolskiego. Sukcesy zapewniła zgodna współpraca dwóch braci; mądrego Olgierda i przebiegłego Kiejstuta. Teraz Olgierd nie żyje, jego następcą został jego ulubiony syn – łagodny i wyważony Jagiełło. Ale jego władze kwestionują starsi bracia i liczni kuzyni. Stary Kiejstut i jego syn i następca Witold także bacznie obserwują jego posunięcia. A sytuacja jest trudna. Na wschodzie potężnieje, próbujące się uwolnić spod mongolskiego jarzma Księstwo Moskiewskie. Polacy sprzymierzyli się z Węgrami, niedawno wygrali z Litwą wojnę o Ruś Czerwoną. I wreszcie…
Prusy. Silne potęgą rycerzy-mnichów. Zakonników z mieczami pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego. Wezwani z Ziemi Świętej na pomoc, przed z górą stu laty, przez jednego z książąt mazowieckich do walki z pogańskim plemieniem Prusów, zniszczyli ich doszczętnie. Opuścili Jerozolimę i na zdobytych terenach założyli własne państwo. Panując nad Wybrzeżem Bałtyku zgromadzili ogromne bogactwo. Słyną także z bezwzględności, wspaniałych twierdz i sztuki wojennej. Z Królestwem oficjalnie utrzymują chwiejny pokój, zakłócany okresowymi przygranicznymi starciami, a obie strony mają w pamięci zwycięską dla Zakonu wojnę z przed kilkudziesięciu lat, która skończyła się dla Polski utratą dostępu do morza. Teraz celem dla Konrada Wallenroda i innych dostojników zakonu staje się Litwa, ostatni pogański kraj w Europie. Wezwanie do krucjaty spotyka się z aplauzem papieża i rycerstwo zachodniej Europy przybywa zmierzyć się z pogańskimi demonami nadniemeńskich puszczy…
Wielkie bitwy i małe potyczki. Najazd Kiejstuta na Polskę, Kulikowe Pole, wojna Grzymalitów z Nałęczami, pierwsze działa nad Niemnem, oblężenie Wilna bronionego przez polskie posiłki.
Skomplikowane relacje bohaterów: Witold okrutnie mszczący własnego brata, morduje pojmanego brata Jagiełły…
Romanse i intrygi. Próba porwania Jadwigi przez Ziemowita w przebraniu zwykłego żołnierza, Wilhelm Habsburg uciekający po linie z wawelskiej sypialni Jadwigi przed rozwścieczonymi Polakami, czy Witold wymykający się z niewoli w przebraniu kobiety.
Gra o tron; Maria, Jadwiga z Andegawenów, Wilhelm Habsburg, Zygmunt Luksemburski, Ziemowit Piast, Jagiełło…
Kiejstut, Witold, Dymitr Doński, Konrad Wallenrod, Zawisza z Kurozwęk, Spytko z Melsztyna, rycerz Bartosz z Kurkowa, Jan Kropidło, Zawisza Czarny i wielu innych… Historia sama się pisze 🙂Ostatnie wielkie europejskie starcie starego z nowym. Chrześcijaństwa podzielonego już na dwa odłamy z pogańskim światem starych bogów.
Maciej Wojtas:
Gdzieś tam na Ziemi, jakieś 1-2 miliony lat temu. Pojawia się homo erectus – człowiek wyprostowany. Chodzi sobie dumnie, patrząc z wysoka na swoich nieokrzesanych kuzynów. Gdy liczebność obydwu grup wyrównuje się, wybucha bunt. Czworonożni mają dosyć panowania pyszałkowatych erectusów. Dochodzi do wojny. Erectusi przechodzą do defensywy. Ewolucja rodzaju ludzkiego wrzuca wsteczny bieg. Cała potencjalna, przyszła kultura idzie w piz… (znaczy się w płot:)
Marcin Baran (nadesłane e-mailem):
Myślę że dobrym tłem historycznym powieści byłby los Legionów Polskich wysłanych przez Napoleona do tłumienia powstania na San Domingo (Haiti) w latach 1802/1803. Historia szczególnie tragiczna, jako że Legioniści pragnący walczyć o niepodległość Polski zostali wysłani na drugi koniec świata gdzie dziesiątkowani przez niesprzyjający klimat i choroby musieli walczyć z ludźmi, którzy pragnęli tego samego co oni – niepodległości swojego kraju. Co ciekawe, po powstaniu część Legionistów postanowiło pozostać na Haiti gdzie znaleźli nowy dom i do dzisiaj można tam spotkać ludzi pochodzenia Polskiego.
Frycu:
Anglia w burzliwym okresie początku XVII stulecia. Główną osią fabuły – spisek prochowy Guy’a Fawkes’a. Mamy intrygę. Wrzucamy w to nieco fantazji. Do spisku należy husycki uchodźca, który pragnie nieco odmiennej rewolucji religijnej niż główny bohater. Do tego niderlandzki szarlatan z kupieckim zacięciem. A nad całą maskaradą czuwa tajemnicza postać, kryjąca się w mroku.
Jako iż jestem fanem fantasy, dorzuciłbym nutkę steampunkową, prymitywne wynalazki, broń palną. W końcu musi być w tej powieści dużo prochu 😉
A gdzieś w tle rozgrywki parlamentarne angielskich lordów i odwołania do współczesnych problemów na wyspach – integralność, imigranci, zamieszanie religijne – przemycone w historycznym sosie arystokratycznych obrad.
Gosia:
Ja jestem ogromną miłośniczką historii Hiszpanii, zwłaszcza okresu Al-Andalus i podboju Hiszpanii przez muzułmanów, a następnie rekonkwisty i panowania królów katolickich. Fascynujący kawał historii, z którego można czerpać garściami. Mamy wielki, nieoczekiwany podbój Półwyspu Iberyjskiego, okres emiratu, a następnie kalifatu, symbol najlepszych czasów, takiej złotej ery islamu, a zarazem rzadko spotykanego w historii pokojowego współistnienia na jednym terytorium chrześcijan, muzułmanów i żydów. Pojawiają się jednak nienawidzący chrześcijan i żydów, żądni władzy i krwi berberowie, kalifat się rozpada, zaś od północy nadciągają wojska chrześcijańskie, rozpoczyna się wypędzanie muzułmanów z terytorium Hiszpanii, przypieczętowane ślubem Izabeli Kastylijskiej i Ferdynanda Aragońskiego i ponownym zjednoczeniem kraju, tym razem pod katolicką banderą. W międzyczasie stoczonych zostanie wiele bitew: muzułmanów z chrześcijanami, muzułmanów między sobą, chrześcijan między sobą. To czas niezliczonych dworskich intryg, zdrad, podstępów, złamanych żywotów i karier, na czele ze słynną historią Cyda Walecznego, symbolu cnót rycerskich, i jego wygnania na skutek intrygi, tułania się i najmowania do walk to po stronie chrześcijan, to po stronie Maurów, a następnie
podbicia Walencji i władania nią.To dopiero była Gra o Tron! 🙂 Na jej tle można by umieścić historię jakiegoś hiszpańskiego rodu, takich hiszpańskich Starków 😉 walczących o odzyskanie utraconej ziemi i nazwiska przez kolejne wieki i pokolenia, przez panowania kolejnych władców i religii, przeżywających też osobiste radości i dramaty, konflitky lojalności i sumienia, zmuszonych do dokonywania wyborów między własnym szczęściem a dobrem rodu czy ojczyzny.
Magdalena Legieć (nadesłane e-mailem):
Chciałabym przeczytać powieść, której tłem byłyby czasy panowania Timura Chromego – panującego w latach 1370-1405, zdobywcy większości Azji Środkowej, Iranu, Iraku i Zakaukazia. Brutalność władcy, wielość krain, egzotyczna uroda (i przyroda), Jedwabny Szlak, trudniejsze w interpretacji (bo nie europejskie) wierzenia i mity, odmienny kodeks postępowania – dawałyby autorowi praktycznie nieograniczone pole twórcze.
Powieść taka przybliżyłaby także ciekawą historię Azji Środkowej, dała szansę poznać takie kraje jak np. Uzbekistan i byłaby urozmaiceniem dla euroatlantyckich wierzeń, rycerzy i postaci, wciąż kojarzących się tak samo.
Autorom powyższych propozycji gratuluję pomysłowości i proszę o przesłanie na kontakt@kulturawplot.pl adresu do wysyłki wraz z fragmentem bądź całością swojego konceptu (to ostatnie w celu uniknięcia nieporozumień). Dane będą wykorzystane wyłącznie w celu przekazania nagród i nigdzie później niezapisywane.
Wszystkim osobom, które brały udział w konkursie chciałem pogratulować ducha rywalizacji, podziękować za nadesłanie propozycji i życzyć szczęścia w kolejnych konkursach na KWP. Na pewno jakieś jeszcze się pojawią. Do tego czasu szczerze zachęcam do rzucenia okiem na „Zapomniany legion”. Naprawdę warto.
Recenzja – jak zwykle – napisana świetnie, zachęca do kupienia książki, co jest nie lada wyczynem, bo zamiast kupić wolę wypożyczyć, a pieniądze zainwestować w bilety tramwajowe. Na całe szczęście mam wakacje, więc ten miesiąc – dwa mogę pochodzić po mieście pieszo 🙂
Gratuluję zwycięzcom!
PolubieniePolubienie
Dziękuję 😉
PolubieniePolubienie
Ale oczywiście Wydawnictwo Znak, starające się zareklamować książkę gdzie się da, nie miało wpływu na to, że poświęcasz jej drugi wpis w ostatnim czasie?
Ciekawym zdarzeniem historycznym o jakim można by napisać, była „wyprawa Ingvara” – w X wieku niejaki Ingvar, żyjący w środkowej Szwecji, zdecydował się wziąć drużynę Wikingów na wyprawę na wschód. Wiadomo że dotarli bardzo daleko w głąb kontynentu, podejrzewa się że mogli dotrzeć do środkowej azji. Niestety wyprawa zaginęła a jej członków upamiętnia około 15 kamieni runicznych.Myślę że ciekawym pomysłem byłoby gdyby wyprawa dotarła na tereny syberyjskie, co dałoby okazję do pokazania zderzenia kultur – zasadniczo europejskiej, choć noszącej jeszcze wyraźne naleciałości pogańskie i kultury koczowniczo-szamańskiej.
PolubieniePolubienie
Oczywiście, że miało, dlatego o tym pisałem 🙂 Zobacz poprzedni wpis, w którym jest informacja o organizowaniu z nimi konkursu – siłą rzeczy, musiałem go rozwiązać 🙂
PolubieniePolubienie
Legion czytałem, czekam na kolejne tomy i zastanawiam się, czy z ciekawości nie poćwiczyć języka na oryginale.
Co do rozwiązania konkursu – w przypadku większości propozycji mam pewność lub co najmniej podejrzenie, że już to gdzieś czytałem… Zresztą, „wszystko zostało już napisane”.
PolubieniePolubienie
ja też miałam okazję czytać i jestem zachwycona, to na pewno jedna z tych książek, przy których traci się poczucie czasu, zaczynasz czytać i nie można się oderwać. Jest świetnie napisana i ma super fabułę. Bardzo dobrze się ją czyta.
PolubieniePolubienie