3 sierpnia 1991 roku, opierając się na wyliczeniach Wikipedii, na ekranach polskich telewizorów zadebiutował jeden z najbardziej kultowych seriali III Rzeczpospolitej. „MacGyver” za wielką wodą swoją przygodę zaczął jednak prawie sześć lat wcześniej, ale na skutek zmian ustrojowych trafił nad Wisłę dopiero na rok przed zakończeniem żywota w amerykańskiej telewizji. Co ciekawe, mimo nakręcenia aż 7 sezonów, za oceanem nigdy nie cieszył się szczególną popularnością – fanów było sporo, ale nie przekuwało się to na ponadprzeciętne wyniki oglądalności. W innych natomiast krajach z miejsca stał się przebojem, który z rozrzewnieniem wspomina się nawet dzisiaj. Również w tym wpisie.
Zanim zaczniesz czytać dalej, kliknij PLAY.
Przez jakiś czas zastanawiałem się, jak zabrać się do wpisu wspominkowego. Czy znęcać się nad jego nieśmiertelną fryzurą? Powrzucać kilka czerstwych dowcipów? A może skompilować listę najbardziej niesamowitych konstrukcji? Ostatecznie trochę na przekór uznałem, że fanom MacGyvera do szczęścia nie będzie potrzebna skomplikowana konstrukcja stylistyczna, tylko garść informacji, o których przez te wszystkie lata mogli nie mieć pojęcia. Bo czy zdawali sobie sprawę, że…
MacGyver miał na imię Angus
Widzowie dowiedzieli się tego dopiero w ostatnim, siódmym sezonie, co tylko teoretycznie zaspokoiło ich ciekawość. Niektórych poniekąd zaskoczyło. Głównie tych, którzy pamiętali, że siedem lat wcześniej, na kilka miesięcy przed premierą telewizyjna, telewizja Paramount dystrybuowała zapowiedzi nowego serialu, podając, że Richard Dean Anderson wcielać się będzie w niejakiego Staceya MacGyvera. Tak, dobrze przeczytaliście, Stacey. Pozostaje tylko zapytać, czy alternatywa ujawniona wiele lat później (a zaproponowana przez Andersona) była lepsza od początkowego wyboru.

Jego nazwisko zostało zainspirowane nazwą popularnej sieci fast-foodów
Zgadnijcie jakiej.
Scenarzysta i twórca postaci chciał, aby do głównego bohatera zwracano się per „Guy” („Facet”). Pod wpływem negatywnej reakcji przyjaciół zdecydował się jednak nieco zmodyfikować pierwotny pomysł. „Guyowi” brakowało tak pożądanej (zwłaszcza w ostatnich latach) wiralowości. Zauważył, że pod wpływem rosnącej popularności barów McDonald’s, coraz więcej ludzi zaczynało dodawać zrostek „Mac” przed różnymi rzeczownikami. Lee David Zlotoff zaproponował więc producentom nazwisko „MacGuy”, jednak usłyszał, że musi mieć ono przynajmniej trzy sylaby. Dodał więc jeszcze dwie litery i tak powstał MacGyver. Zlotoff nie wiedział jednak, że to nazwisko można było spotkać już kilka wieków wcześniej w południowo-zachodniej Szkocji.

Anderson jest starszy od MacGyvera o dokładnie rok
Richard Dean Anderson urodził się 23 stycznia 1950 roku. MacGyver z kolei, dziwnym trafem urodził się tego samego dnia, tego samego miesiąca, ale dokładnie rok później. Ot ciekawostka.

Twórcy serialu płacili widzom za nadsyłanie pomysłów

Chociaż przy serialu pracował prawdziwy, z braku lepszego słowa, MacGyver – John Koivula, potrafiący zrobić coś z niczego konsultant o szerokiej wiedzy z zakresu mechaniki, fizyki i chemii – czasem i jemu brakowało pomysłów na wyprowadzenie bohatera z trudnej sytuacji. Twórcy serialu prosili więc widzów o nadsyłanie propozycji MacGyveryzmów, które mogliby wykorzystać w serialu. W zamian oferowali nagrody pieniężne. Czytano wszystkie nadesłane pomysły, ale ostatecznie wykorzystano tylko niektóre. M.in. trick z naprawą systemu chłodzącego jeepa za pomocą jajka. Rozbite na rozgrzaną powierzchnię radiatora ścinało się i zasklepiało powstałą w nim dziurę.
Rozwiązania pokazane w serialu naprawdę działały
Pod koniec lat 80. dwóch amerykańskich nastolatków skonstruowało bombę w garażu, której eksplozja zabiła następnie jednego z nich. Ten który przeżył tłumaczył policji, że nauczył się konstruować bomby oglądając jeden z odcinków „MacGyvera”. O sprawie zrobiło się głośno, jednak twórcy szybko zostali oczyszczeni z zarzutów, gdyż w żadnym z odcinków tytułowy bohater bomby nie konstruował. Ponadto, pokazywane na ekranie tworzenie nawet odrobinę niebezpiecznych konstrukcji pomijało zawsze kilka etapów, tak aby fani serialu nie zrobili sobie krzywdy naśladując swojego idola. Każdy jednak twór MacGyvera mógł działać – wystarczyło wykoncypować, co nie zostało pokazane.
„Pogromcy mitów” poświęcili jeden z odcinków na sprawdzenie, czy „MacGyver” nie robił ludzi w balona. Otóż nie robił. Oto jeden z dowodów.
Obrońcy praw zwierząt byli zbulwersowani
W jednym z odcinków MacGyver musi stawić czoła kłusownikom, których ofiarą pada czarny nosorożec. W przejmującej scenie widzimy biedne zwierzę z odciętym rogiem, do którego jest następnie oddawany strzał, mający skrócić jego cierpienia. Po wyemitowaniu tego odcinka producenci zostali oskarżeni o bestialskie zamordowanie dużego ssaka. A wszystko to było serialową magią – twórcy wydali ponad 40 tysięcy dolarów na animatroniczny model nosorożca, który był tak drobiazgowo przygotowany, że wiele osób dało się nabrać. Po czym zapłakali. (12 minuta poniższego filmu)
Nakręcono pilot serialu „Młody MacGyver”, ale nigdy go nie wyemitowano
Pomimo faktu, że oglądalność serialu nigdy nie była szczególnie wielka, w 2003 roku postanowiono spróbować nakręcić kontynuację serialu, w głównej roli obsadzając znanego obecnie z serialu „Supernatural” Jareda Padaleckiego. Miał się on wcielić w „Młodego MacGyvera”, bratanka głównego bohatera o imieniu Clay. Serial nigdy nie wyszedł jednak poza etap pilota, który nie spodobał się żadnej z telewizji i nie został zakupiony jako pełnoprawna produkcja.
Poniżej fragmenty zmontowane przez fana w charakterystyczną czołówkę.
MacGyver powrócił
Nie tylko w postaci kiepskiej quasi-parodii jaką był „MacGruber” (nie oglądajcie), ale jako on sam w kilku telewizyjnych reklamach. Jednej na zlecenie firmy MasterCard (krótka i raczej kiepska) oraz serii stworzonej na zlecenie Mercedesa (te wyjątkowo dobre, w starym stylu, ale też z podstarzałym już MacGyverem). Poniżej możecie obejrzeć zmontowane w jedną całość klipy, tworzące jeszcze jeden, dodatkowy i ostatni już odcinek przygód kreatywnego Amerykanina.
MacGyver… rzeczywiście, można powiedzieć, że to już legenda. Szczerze mówiąc, jestem pierwszy raz na tym blogu, ale bardzo mi się spodobał i pewnie będę tutaj częściej.
Pozdrawiam, bloger z http://www.rowerempo-m.blogspot.com/
PolubieniePolubienie
No i nie zapominaj o Simsponach- gdzie jest obiektem uwielbienia Selmy i Louise, które w jednym z odcinków go porywają (a sam McGyver uwalnia się z więzów za pomocą bodajże wsuwki do włosów) 🙂
PolubieniePolubienie
A masz, zapomniałem. Dzięki 🙂
PolubieniePolubienie
….Matko Buska… Pomyliłem „Thelmę i Loise”, z Selmą i Patty! Co upał robi z człowiekiem….
PolubieniePolubienie
Do tej pory pamiętam jak się zostawało w domu, aby obejrzec kolejny odcinek. W sumie dużo się mówi o kreatywności, jednak ja widać tego osoby, które potrafią zrobić coś z niczego nie trafiają do obecnego widza. Teraz lepiej pójść od sklepu – szybciej i nie trzeba myśleć 😉
pozdrawiam, janek
PolubieniePolubienie
klasyk! drugiego takiego nie było i już nie będzie:)
zapraszam do siebie
PolubieniePolubienie
Z tą poprawnością naukową McGyvera bywało różnie – pamiętam taki odcinek „Pogromców mitów”, gdzie sprawdzali, czy można zrobić lotnię z bambusa i lian w ciągu godziny (udało się dopiero po kilku godzinach w kilka osób) i czy za pomocą jakichś tam składników kuchennych da się wywołać eksplozję wystarczającą do rozwalenia ściany (absolutnie się nie dało, szczytem możliwości było zrobienie ledwo widocznego śladu). Przypuszczam więc, że twórcy dbali o poprawność tylko wtedy, gdy im to nie kolidowało z wymogami fabuły.
PolubieniePolubienie
Zawsze miałem wrażenie, że sprytne sposoby które wymyślał, były czasem nadmiernie skomplikowane w stosunku do okoliczności. Przykład: MacGyver znalazł się w domu, gdzie jest uzbrojony napastnik. Będąc w jednym z pokojów ustawia lampkę tak aby rzucała cień figurki na parawan, wyglądający na cień stojącego człowieka. Gdy napastnik wszedł do pokoju, zdzielił go po głowie jakimś przedmiotem…
PolubieniePolubienie
Nie ma to jak seriale z lat 90. Skończę oglądać „Przystanek Alaska” i wracam do „MacGyvera”. Po latach doceniam kunszt takich produkcji.
PolubieniePolubienie
Ale z MacGruber to sie niezgodze. Dobra komedia.
PolubieniePolubienie
uwielbiałam „McGyvera” a trick z pobraniem pradu z kaktusa po dziś dzień nie daje mi spokoju 😀
PolubieniePolubienie