Nieco ponad dwa lata temu (jak ten czas leci), na KWP pojawił się wpis o recyclingu kostiumów filmowych. Użyte w jednej produkcji, trafiają do magazynów z częściami garderoby, gdzie za mniejszą lub większą opłatą mogą być wypożyczone na inny plan zdjęciowy. Nawet jeśli koszt wynajęcia takiego kostiumu wydaje się znaczny, to w porównaniu z pieniędzmi, jakie należałoby wyłożyć na przygotowanie nowego, oferta zaczyna przypominać promocję w lumpeksie pod koniec tygodnia. Jednak przemysł filmowy to nie jedyna gałąź drzewa kultury i rozrywki, która tnie koszty i dba o środowisko naturalne. Podobnych praktyk dopuszczają się również muzea. A konkretnie, chociaż trochę po cichu, jedno. Takie fajne, amerykańskie.
BibleWalk Museum w Mansfield w stanie Ohio tylko z pozoru wygląda na zwykły gabinet figur woskowych. Oczywiście, jeśli pominiemy fakt, że tematycznie mocno (a dokładniej rzecz biorąc – wyłącznie) związany jest wydarzeniami opisanymi w Piśmie Świętym. Mimo jednak nieco zawężonej grupy docelowej, rocznie odwiedza je nawet 40 tysięcy gości z całego świata (dla porównania Muzeum Śląskie w Katowicach jeszcze kilka lat temu odwiedzało zaledwie 27 tysięcy osób). Co ciekawe, nie wszyscy, prawdopodobnie niewiele mniej niż połowa z nich, zaliczają się do wyznawców któregoś z odłamów chrześcijaństwa. Co zatem ciągnie ich do tego miejsca? Gwiazdy. W żadnym wypadku jednak nie betlejemskie.

Spośród ponad 300 figur tworzących ponad 70 scen z Biblii, większość wygląda dziwnie znajomo. Na tyle dziwnie, że oprowadzającym po muzeum właścicielom co rusz ktoś zadaje pytanie, dlaczego Jezus wygląda jak Tom Cruise, króla Salomona zastępuje nieco zdeformowany John Travolta, jednym z aniołów jest brytyjski książę Filip, a Elizabeth Taylor i Steve McQueen pojawiają się tu i ówdzie jako statyści. Jak się okazuje podobieństwo do znanych postaci jest nieprzypadkowe, ale osoby odpowiedzialne za BibleWalk nie chcą mówić o tym głośno. O czym konkretnie?

Ano o tym, że kolekcja figur woskowych zgromadzona w Mansfield to nic innego jak odrzuty z innych przybytków, których właściciele nie byli zadowoleni z końcowego efektu pracy modelarzy i zdecydowali się nie umieszczać ich w swoich galeriach. Pomysłodawcy muzeum w Ohio albo otrzymali je za darmo, albo za niewielką opłatą i po drobnych przeróbkach – głównie dosztukowaniu kostiumów, zmianie uczesania i zarostu – obsadzili w biblijnych rolach. Widząc niedoskonałości nabytków nie przypuszczali, że ktokolwiek zauważy, że ich aparycje są podejrzanie znajome. A już na pewno nie życzyli sobie niepotrzebnego rozgłosu, nigdzie nie afiszując się z pochodzeniem swoich eksponatów.

Kiedy więc odwiedzający świadomi kuriozalnej historii tychże figur proszą właścicieli o wskazanie gwiazd i znanych osobistości, ci po prostu odmawiają. Tumaczą, że całość nie powstała po to, by zakpić ani z religii, ani z osób znanych z tego, że są znane. Nie zabraniają jednak nikomu na własną rękę doszukiwać się podobieństw, wierząc, że tym samym przynajmniej w jakimś stopniu zainteresują ich religią. Clark Gable, Marlon Brando, George Harrison i Burt Lancaster raczej nie mieliby nic przeciwko. Chyba.





PS: Szczerze mówiąc, ja tam nie widzę zbytniego podobieństwa, ale moją ulubioną postacią z Biblii zawsze był Tomasz. Tak, ten niewierny.
Dobre!
PolubieniePolubienie
Ja nie widzę podobieństwa, ale pewnie nawet jakbym zobaczyła oryginały, to niezbyt bym te postacie kojarzyła. Dla kogoś kto interesuje się sławami – super atrakcja, nie ma co! A i dla mnie jednak interesująca ciekawostka 😉
PolubieniePolubienie
To może dla uzupełnienia cyklu, wpis o recyklingu scenografii? Jeśli już raz zbudowano z dykty i gipsu ładne filmowe miasteczko, to korzystano z niego jak długo się dało. Znanym przykładem jest miasto Monastir w Tunezji czyli filmowa Jerozolima. Ze zbudowanych w mieście makiet korzystali po kolei twórczy: serialu „Jezus z Nazaretu” 1977 a potem „Żywotu Briana” . Scena ukrzyżowania w „Żywocie” została nagrana w Matmata w Tunezji, zaraz obok miejsca ktyóre w Gwiazdnych Wojnach robiło za dom Skywalkera.
PolubieniePolubienie
To o czym piszesz poruszałem już tu i ówdzie 🙂
O recyclingu scenografii znanej z „Powrotu do przyszłości” na przykład: https://kulturawplot.pl/2013/06/07/powrot-do-przyszlosci-ciekawostka-zegar-wieza-zegarowa/
O scenografii „Żywotu Briana” wspominałem natomiast tutaj: https://kulturawplot.pl/2013/10/04/zywot-briana-ciekawostki-kulisy/
Niemniej jest to dobry pomysł na wpis zbiorczy, na który mam nadzieję znajdę czas, jeszcze w trakcie pisania książki 🙂 Dziękuję!
PolubieniePolubienie
Może na żywo widać lepsze podobieństwo, bo na razie ciężko się dopatrzeć. Świetny temat – jak zwykle u Ciebie 😉
PolubieniePolubienie