Nowy model samochodu przypomina nowo narodzone dziecko w rodzinie: wyczekane, wychuchane i kochane bezwarunkowo przez rodziców-inżynierów. Nieuchronnie nadchodzi jednak moment, by nadać mu imię. Najlepiej takie, które nie tylko odróżni go od innych, lecz także podkreśli jego wyjątkowość. I tutaj, tak jak w życiu, bywa z tym różnie.
Czerwiec ’91. Dwa lata wcześniej upadł w Polsce komunizm, ale po naszych drogach nadal pędzą stada polonezów, żuków, maluchów i dużych fiatów. I wtedy pojawia się następca Fiata 126p – Cinquecento. Samochód wzbudza skrajne opinie. Niektórzy pytają, dlaczego kończy się tak nagle, jakby projektantowi w połowie pracy skończyły się pomysły. Na domiar złego wszyscy mają problem z wymówieniem (nie mówiąc już o zapisaniu) nazwy tego miejskiego autka. „Cińkuś”, „cienki”, „cienas”, cinkłe-coś tam – Polacy radzą sobie jak mogą z wyrazem, z którym przeciętny włoski trzylatek nie ma żadnych problemów. Na szczęście trudności z wymową nazwy modelu samochodu to zjawisko niezwykle rzadkie. Najczęściej pojawiają się gafy zupełnie innego rodzaju, ale o nich później.
Spójność jest najważniejsza
Wcześniej jednak o spójności w nadawaniu imion nowym członkom rodziny. W przypadku ludzi czasami zdarza się, że rodzice nadają swoim latoroślom imiona według określonego klucza. Mogą to być jednakowe początkowe litery alfabetu (Adaś, Alinka, Agatka) albo na przykład odniesienia historyczne (Dobrawa, Mieszko) lub związane z określonym kręgiem kulturowym. Jako ilustrację tego ostatniego można przywołać imiona dzieci znanego kompozytora Krzesimira Dębskiego: Radzimir, Tolisław, Dobromiła (choć trzeba uczciwie dodać, że do tego schematu nie pasuje jego córka Maria).
W świecie motoryzacji również możemy znaleźć takie właśnie spójne, przemyślane podejście w nadawaniu nazw kolejnym modelom danej marki:
Rolls-Royce
Samochody o niebywałym prestiżu. Statuetka znajdująca się na masce każdego z nich (Spirit of Ecstasy) stanowi dosyć wyraźną podpowiedź, jeśli chodzi o generalny kierunek nadawania nazw kolejnych modeli. Wystarczy wspomnieć, że w ofercie RR znajdują się: Ghost, Phantom, Silver Spirit czy Silver Shadow. Nawiasem mówiąc, ten ostatni „przyszedł na świat” jako Silver Mist (srebrna mgła), lecz szybko okazało się, że w Niemczech reagowano na tę nazwę śmiechem, ponieważ niemieckie Mist oznacza… gnój.
Seat
Tutaj klucz jest również dosyć czytelny. Marka, niegdyś hiszpańska, a obecnie jedna z wielu zdobyczy Volkswagena, reklamowana jest jako połączenie niemieckiej precyzji i hiszpańskiego temperamentu. To ostatnie jest dodatkowo podkreślane przez nazwy kojarzące się jednoznacznie z krajem Półwyspu Iberyjskiego: Ibiza, Cordoba, Toledo, Leon, czy Alhambra.
Nazwy, które oddają charakter samochodu
Idealnie jest, jeśli nazwa modelu w pełni oddaje charakter, całościową ideę lub wygląd samochodu. Takie przypadki nie są zbyt częste, dlatego tym bardziej warto podkreślić kilka z nich:
Alfa Romeo Giulietta
Kwintesencja włoskiej motoryzacji. Giulietta to po włosku Julia. Łatwo sobie wyobrazić zakochanego Romeo, który przyjeżdża swoją Alfą do Werony po Julię, po czym we dwoje (we trójkę?) wyruszają na romantyczną przejażdżkę. Starszym czytelnikom model ten może kojarzyć się z imieniem żony słynnego włoskiego reżysera Federica Felliniego – Giulietty Masiny.
Peugeot Bipper
Mały, zwrotny i wiecznie uśmiechnięty – tak można opisać tego sympatycznego dostawcę towaru, który sprytnie przeciska się przez zakorkowane miasto, trąbiąc tu i tam swoim wesołym bip-bip-biiip.
Nissan Cube
Cube, czyli kostka lub sześcian. Dalszy opis jest chyba zbyteczny.
Jeep Wrangler Rubicon
Jak nazwać samochód, któremu niestraszne są żadne przeszkody terenowe, który dąży do celu za wszelką cenę, nie oglądając się na innych? Może odwołać się do historii sprzed dwóch tysięcy lat, kiedy to Juliusz Cezar przekraczał rzekę Rubikon?

Volkswagen Tiguan
Nazwę tę wybrali czytelnicy jednego z niemieckich magazynów motoryzacyjnych. Zdecydowanie przypadło im do gustu połączenie tygrysa (Tiger) z iguaną, czyli szybkości drapieżnika ze zwinnością jaszczurki.
Daihatsu Naked
Samochód, który zdaje mówić: zobaczcie, nie mam absolutnie nic do ukrycia. Wyeksponowanie elementów, które zazwyczaj są skrzętnie ukrywane przed wzrokiem użytkownika, nawiązuje w pewnym sensie do założeń architektonicznych paryskiego Centrum Pompidou.
Nazwy niezbyt fortunne
Czasami jednak zdarzają się wpadki. Nie wiedzieć czemu, nasze ukochane dzieci stają się obiektem niewybrednych żartów otoczenia. Wielu producentów samochodów mogłoby coś powiedzieć na ten temat.
Seat Ronda
Kochanie, kupiłem wspaniałego, paskudnego Seata – tak mogli się chwalić swoim kobietom w latach 80. węgierscy nabywcy Seata Ronda, ponieważ w ich języku słowo ronda oznacza coś bardzo dalekiego od kanonów urody.
Toyota MR2
Wydawać by się mogło, że co jak co, ale w takiej nazwie nie kryje się żadna pułapka. Niestety, Francuzi mieli na ten temat inne zdanie. MR2 czytane po francusku bardzo przypominało słowo oznaczające końcowy produkt przemiany materii (delikatnie mówiąc).
Nissan Moco
I znów Hiszpanie, Argentyńczycy i inne nacje używające hiszpańskiego na co dzień, mieli powody do żartów. Nic dziwnego. Poruszanie się po drodze glutem (hiszp. moco) musiało być niezapomnianym doznaniem.
Układ moczowo-płciowo-wydalniczy
To zdecydowanie najgorszy rodzaj wpadki i koszmar wszystkich producentów: nazwa modelu, która kojarzy się tylko z jednym. Co ciekawe, najczęściej dopada ona klientów mówiących po hiszpańsku lub portugalsku. Najsłynniejszym przypadkiem jest tutaj Mitsubishi, które swoim Pajero* rozśmieszało cały świat hiszpańskojęzyczny do łez. Ale na tle innych i tak nie wypadło najgorzej:
- Mazda Laputa (hiszp. prostytutka)
- Opel Ascona (hiszp. żeńskie genitalia)
- Honda Fitta (w szwedzkim i norweskim – wulgarna nazwa żeńskich genitaliów – Honda zorientowała się przed wypuszczeniem samochodu na rynki europejskie, zmieniając jego nazwę na Jazz / Fit. Fitta krótko, bo krótko, jeździła tylko po Stanach.)
- Buick LaCrosse (we francuskojęzycznej części Kanady słowo to oznacza masturbującą się dziewczynę)
- Ford Pinto (w slangu brazylijskim – „mały penis”, czyli coś, co jest chyba największą zniewagą w kulturze macho)
- Kia Picanto (w slangu brazylijskim – „śpiewający penis”, absurdalne, ale z dwojga złego chyba trochę lepsze od pinto)
Nazwy, które ucieszą / rozśmieszą Polaka
Istnieją nazwy, które wydają się być stworzone specjalnie z myślą o nas:
- Łada Granta młodszym skojarzy się z aferą (grandą), a starszym z kradzieżą jabłek z sadu sąsiada (czyli również grandą).
- Kia Cerato – tutaj nawet najbardziej solenna obietnica niezawodności składana przez producenta przegra z wyrazem oznaczającym coś raczej marnej jakości.
- Daewoo Cielo – Koreańczycy wykazali się na szczęście sporym refleksem, dlatego swego czasu na polskim rynku zaroiło się od Nexii, a nie „cieląt”.
- Subaru Impreza – wpisując do translatora słowo „impreza”, otrzymujemy informację, że językiem oryginalnym dla tego słowa jest polski. Japończycy najwyraźniej chcieli w ten sposób złożyć hołd naszej narodowej tradycji.
A może by tak coś krótszego?
Stworzenie intrygującej, świetnie brzmiącej we wszystkich językach nazwy modelu samochodu nie jest proste. Dużo łatwiej i bezpieczniej jest ukryć się za symbolami liter lub cyfr. Tak właśnie postępują Audi (A1, A2, Q7), Mercedes (klasa A, M, G) czy Citroen (C1, C2, C3). Czy jednak takie zachowawcze podejście nie jest objawem braku nie tyle kreatywności, co odwagi?
*) Pajero zostało w tych krajach wkrótce przemianowane na neutralnie brzmiące Montero. Pierwsza nazwa oznaczała bowiem… onanistę.
Autorem tekstu jest copywriter i scenarzysta Maciej Wojtas.
Zdarzają się gorsze wpadki Kilka lat temu pewna brytyjska firma meblowa wypuściła na rynek łóżeczko dziecięce Lolita. I dziwiła się czemu ludziom się ta nazwa nie podoba.
Jest jeszcze związek chemiczny o zabawnej nazwie. W chemii dla uproszczenia wiele związków jest opisywanych przez skróty literowe, typu DEAD (silny reduktor) czy NBS (środek bromujący); pewien związek chętnie tworzący kompleksy został nazwany dość niefortunnie – badacze z USA nadali mu skrót literowy „PIZDA”.
PolubieniePolubienie
O, i to jest temat na wpis 😀 Zwłaszcza końcówka 🙂
PolubieniePolubienie
Mocny poczatek 🙂
PolubieniePolubienie
Zacznijmy od tego, że największą wpadką był TEORETYCZNIE Chevrolet Nova- bo PONOĆ Nova oznaczało „nie idzie”. Co jest bzdurą, ale jest to Urban Legends potężniejsze niż Czarna Wołga, i jest przytaczane przez wielu tzw. „fahowców”. Co do Rubicona- to wystarczy przeczytać to: https://en.wikipedia.org/wiki/Rubicon_Trail. I już wiadomo, że z żadnym przekraczaniem nie ma to nic wspólnego. Co do nazw z innych dziedzin- polecam poszukać jak się reklamowała nVidia ze swoim diwajsem CUDA. Np tu: http://forums.legitreviews.com/about15741.html. A do moich ulubionych figli zaliczam farby „Sika Premier”, dezodorant „Brut” i kosmetyki „Pupa”
PolubieniePolubienie
W USA Jeep Rubicon na 100% może się tak kojarzyć, jak napisałeś, ale w Europie? Moim zdaniem tylko z Juliuszem Cezarem i jego wyczynami 🙂
PolubieniePolubienie
…ale on się nie kojarzy. On został zrobiony właśnie pod kątem tego rajdu- co jest oczywiście bzdurą i nadużyciem marketingowym, no ale takie story sprzedawał Jeep. Tak więc źródło nazwy tkwi w linku, jaki wrzuciłem 🙂
PolubieniePolubienie
OK, masz rację. Tego nie wiedziałem 🙂
PolubieniePolubienie