Wydawałoby się, że po niewiarygodnym wręcz sukcesie filmowego „Władcy Pierścieni” i niemal tak samo spektakularnym, przynajmniej w sferze finansowej, „Hobbita”, Nowa Zelandia na trwałe wpisze się w umysły i serca ludzi na całym świecie. Wydawałoby się, że nie ma osoby, która po obejrzeniu wspomnianych filmów nie zachwyciłaby się krajobrazami ojczyzny Petera Jacksona. Wydawałoby się, że nie ma turysty, który choćby na moment nie dodał kraju kiwi do listy miejsc, które chciałby odwiedzić przed śmiercią. No właśnie, wydawałoby się.
Jak się okazuje siedemdziesiąty piaty co do wielkości kraj na świecie, zajmujący powierzchnię ponad ćwierć miliona kilometrów kwadratowych, a zamieszkały przez prawie cztery i pół miliona ludzi praktycznie nie funkcjonuje w zbiorowej świadomości osób odpowiedzialnych za przygotowywanie map. A przynajmniej nie funkcjonuje geograficznie – będąc położonym zupełnie na uboczu, praktycznie na krańcu świata. Nie piszę tutaj o kartografach z krwi i kości, ale raczej artystach, którzy kreśląc poglądowe (a czasem i szczegółowe) „mapy” częstokroć nie uwzględniają państwa ze stolicą w Wellington (ciekawostka: jest to najdalej na południe wysunięta stolica świata) w swoich dziełach.

Wydawałoby się, że to drobiazg. Ale pomyślcie, jak często my, Polacy, podnosimy larum, kiedy ktoś nie uwzględni konturów naszej ojczyzny na mapie świata lub, co gorsza, te kontury źle poprowadzi. Nowozelandczycy co prawda afery wielkiej nie robią, miast tego organizując się w kolektyw zbierający i katalogujący wszelakie wpadki wspomnianych pseudo-kartografów na jednej tylko stronie internetowej. Niektóre pominięcia mogą być zrozumiałe (gdy NZ znajdzie się na krańcu mapy lub zgięciu stron w atlasie), ale kiedy w centrum artysta umieszcza Australię, mistrzów haka kompletnie pomijając, jedyne co pozostaje mu zrobić, to wskoczyć do Orodruiny (ciekawostka: Góra Przeznaczenia to nowozelandzki wulkan Ngauruhoe).

Kilkanaście takich wpadek możecie zobaczyć poniżej. Resztę polecam obejrzeć na stronie World Maps Without New Zealand.














Nie zdawałam sobie sprawy, że Nowa Zelandia jest pomijana.
PolubieniePolubienie
Czyli… też o niej zapominałaś 🙂
PolubieniePolubienie
Dlatego warto czytać ten blog 😀
PolubieniePolubienie
Dzięki Kat 🙂
PolubieniePolubienie
Oj weź, bo wyjdę na wazelinę…
PolubieniePolubienie
Ja też nie i jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
Ale fakt jest faktem, że za dużo czasu „marnuje”,
Pochłonęła mnie egzystencja, a zapomniałam o „życiu”.
PolubieniePolubienie
To jeszcze nic. Parę razy widziałem współczesne infografiki ze związkiem radzieckim.
PolubieniePolubienie
Dasz radę znaleźć? 🙂
PolubieniePolubienie