Od 2007 roku Amerykańskie Muzeum Historii Naturalnej w ramach Darwin Manuscript Project digitalizuje dzieła Karola Darwina, umieszczając je następnie w ogólnodostępnym miejscu w sieci. Przed pomysłodawcami i fundatorami jeszcze sporo pracy, gdyż pełna biblioteka prac angielskiego przyrodnika zawiera grubo ponad 30 tysięcy dokumentów, pośród których znaleźć można oczywiście dzieło „O powstawaniu gatunków”. Ta ostatnia, najsłynniejsza praca naukowa jego autorstwa, została wydana niemal równo 156 lat temu, 24 listopada 1859 roku. Jak się okazuje, manuskrypt „O powstawaniu gatunków” kilka razy otarł się o zniszczenie, kiedy niepilnowany wpadał w niepowołane ręce. Żeby było ciekawiej, sam Darwin nie dostał w żadnych z tych przypadków zawału serca. Po prostu się uśmiechał.
Wielkie było zdziwienie osób przeglądających po latach rękopisy brytyjskiego naukowca, a jeszcze większe tych, którzy znali jego artystyczny kunszt (Darwin potrafił rysować tak dobrze, jak dobrze robią zdjęcia współczesne aparaty), a nie znali go od strony prywatnej. Kontrowersje jakie wzbudziła jego teoria były jednak tak duże, że wielu zapomniało, iż Charles ożenił się z własną kuzynką (Emmą), z którą doczekał się aż dziesięciorga potomków. A każdy, kto kiedykolwiek dostał nawet na kilka minut pod opiekę dziecko, wie do czego potrafi być zdolne. Wystarczy teraz przemnożyć to wyobrażenie przez dziesięć, by dotarło do nas, w jakim niebezpieczeństwie było „O powstawaniu gatunków” już od samego początku. I nie wyszło do końca bez szwanku.

Otóż pośród linijek tekstu i znakomitych szkiców samego Karola, w książce znaleźć można dość nieprzystającej do niej rysunki. Bo jak inaczej nazwać kolorową scenkę przedstawiająca pojedynek rycerzy na owocowych i warzywnych koniach…

…lub nieco bardziej typowy obrazek, przedstawiający odbiegające od kunsztu Darwina sylwetki ptaków i motyli?

Oba te zjawiskowe rysunki są dziełem Francisa Darwina, najstarszego syna cenionego przyrodnika, który zafascynowany pracą ojca ostatecznie poszedł w jego ślady i sam został naukowcem. Zrealizował swoje rozwijane w dzieciństwie m.in. na kartkach manuskryptu jednej z najważniejszych książek naukowych w dziejach pasje jako ceniony botanik. Nie wiemy czy jego ojciec uśmiechał się również wtedy, ale zakładając, że nie przeszkadzał synowi nawet w chwili, gdy ten poniekąd zagrażał dziełu jego życia, możemy przypuszczać, że był równie zadowolony.

Inne dzieci Emmy i Karola również nie oszczędzały walających się tu i ówdzie papierów, dokumentów czy zapisków. A że talent do rysowania rozwijał się u nich stopniowo, w zbiorach Darwin Manuscript Project znaleźć można też i takie arcydzieła dziecięcej kreatywności.

Dla dzieciaków zrobił wszystko. Ty też możesz
W połowie listopada po raz drugi wystartowała akcja #dladzieciakow, której celem jest zebranie pieniędzy na prezenty świąteczne dla dzieci z dwudziestu jeden domów dziecka z całej Polski. Promowana jest, była i będzie przede wszystkim w Internecie. W jej promocję angażowany jest każdy, kto ma coś wspólnego z Internetem, czy branżą internetową… startupy, trochę większe biznesy internetowe, blogerzy, vlogerzy, internetowe media, jak i każdy inny użytkownik Internetu.
Zeszłoroczna akcja zakończyła się ogromnym sukcesem. Organizatorzy chcieli wspomóc osiem domów dziecka, kupić prezenty dla ponad 200 dzieci. Tymczasem udało się wspomóc 15 placówek i ponad 330 dzieciaków. Zebrano łącznie ponad 35 tysięcy złotych, ponad 600 osób wsparło akcję wpłacając pieniądze, co najmniej kilkadziesiąt osób prywatnych, firm internetowych (i nie tylko), influencerów i blogerów pomogło ją dodatkowo wypromować. To było coś wspaniałego!

Tegoroczna zbiórka – podobnie jak 2014 roku – prowadzona będzie w Internecie i tylko w Internecie. Podobnie promowana też będzie przede wszystkim w sieci.
Największa zmiana w porównaniu do zeszłego roku, to cel samej zbiórki (rodzaj prezentów). Przed, w trakcie i po zeszłorocznej akcji organizatorzy mieli przyjemność porozmawiać z wieloma wychowawcami, opiekunami i dyrektorami placówek, które brały udział w naszej akcji. W trakcie tych rozmów dowiedzieli się wielu nowych rzeczy. Jednak – co najważniejsze – w dużej części spośród wypowiedzi przewijała się jedna dość podobna informacja. Jak się okazuje, największym problemem dzieciaków z domów dziecka jest to, że dzieci po dojściu do pewnego wieku, wychodzą z placówki, idą na swoje i… “chodzą dookoła ronda”, nie wiedząc co ze sobą mają zrobić. Nie wiedzą co dalej, nie wiedzą czego chcą, a często również nie posiadają odpowiednich umiejętności, czy kwalifikacji, żeby zacząć samodzielnie egzystować, czy choćby znaleźć dobrą pracę. Nie mają też oczywiście żadnego doświadczenia.
Stąd też w tym roku cel (rodzaj prezentów) został lekko zmieniony. W drugiej edycji akcji pieniądze zbierane są na prezenty, które pomogą dzieciom rozwijać ich umiejętności czy talenty. Zamiast robienia typowych “dowolnych” prezentów, organizatory kupią rzeczy, dzięki którym dzieciaki z domów dziecka będą mogły się rozwijać. Część zakupionych prezentów będzie wspólna dla grupy dzieci i/lub placówki i będą one miały służyć wszystkim dzieciom, które w tej placówce się znajdują lub znajdą; a w pozostałej części – podobnie jak w zeszłym roku – będą to prezenty imienne, dla konkretnych osób.
Prezenty będą więc naprawdę różne.
Organizatorzy wierzą (a KWP się przyłącza), że w ten sposób nie tylko można uszczęśliwić dzieciaki, ale też pomóc im się rozwijać i nabierać umiejętności, które przydadzą im się również w późniejszym życiu.
A co z młodszymi dziećmi?
Te oczywiście dostaną to, czego pragną, o czym marzą, co sprawi, że uśmiech zagości na ich twarzach. Będą to prezenty rozwijające, ale niekoniecznie od razu takie, dzięki którym łatwiej im będzie później znaleźć pracę 🙂

Kto może pomóc?
Absolutnie każdy! Tak, Ty też.
Liczy się każda złotówka, każde 10, 50, czy 100 złotych. Ale oprócz pieniędzy ważny jest też każdy internetowy SHARE czy TWEET. Dzięki nim dotrzemy do większej liczby osób, które mogą i chcą uszczęśliwić te dzieciaki. Liczy się każde dobre słowo, każda wzmianka o akcji, każde zdjęcie, tekst czy film.
Robimy wszystko, by o akcji było głośno, ale przede wszystkim staramy się zebrać kwotę, która pozwoli nam wszystkim sprawić ogromną przyjemność tym dzieciakom.
Hej!
Ja z kolei polecam akcję http://listydomikolaja.pl/
To dla tych, którzy mają więcej czasu, a niekoniecznie pieniędzy. Trzeba wejść na tę stronkę, wybrać jakiś list i przygotować oraz wysłać paczkę.
Z pewnością macie w domu rzeczy, których nie używacie/nie potrzebujecie, a są na tyle ładne i wartościowe, że szkoda wyrzucić. Można je komuś wysłać, żeby sprawić mu radość.
Oczywiście, na tej stronie są różne listy, również od dzieciaków, które chciałyby nowego smartfona, czy drona z kamerą. Takim dzieciom nie mogę pomóc, bo sama nie mam na nowego smartfona 🙂
Ale wiele jest takich, które piszą, że mama płacze wieczorami w poduszkę, bo nie ma za co kupić chleba. Takim z pewnością mogę pomóc i podzielić się tym, co mam. Kurtką, z której moje dzieci wyrosły, książką, której nikt nie czyta, puzzlami, które się znudziły… Albo chociaż własnoręcznie napisanym listem „od Mikołaja” ze słowami otuchy.
PolubieniePolubienie