10 książek w 30 sekund

7 uwag do wpisu “10 książek w 30 sekund”

  1. Szukałem ciekawostek o słynnym Hannibalu. Nic trudnego, wystarczy wpisać „Hannibal ciekawostki” w zacną wyszukiwarkę Google. To też uczyniłem. Pierwszy wpis należy wiadomo do Wikipedii. Jednak znalazłem to czego szukałem nieco niżej, gdzieś za FilmWebem.
    Otóż natrafiłem na Twojego bloga. Przeczytałem ciekawostki o Hannibalu, czyli to co mnie zasadniczo zainteresowało. Cel osiągnięty, mogłem wracać.
    Nie chciałem jednak tego, bo znalazłem kolejne wpisy, coraz bardziej wciągające mnie w swoją treść (wciąż mowa o Twym blogu) i tak oto może z trzeci tydzień czytam po kolei wszystkie wpisy jakie tu się znalazły. Nie słyszałem o tym blogu wcześniej, nie miałem z nim styczności. Ale teraz mogę rzec (w zasadzie napisać) jedno: MISTRZOSTWO. Pragnę więcej takich blogów, od których nie mógłbym się oderwać jak od tego.
    Choć w zasadzie Twój mi wystarcza.
    Zmienia mi światopogląd do tego stopnia, że czasami mam ochotę znaleźć Twój adres i zabić gołymi rękami za zrobienie rewolucji w moim umyśle. A w głębi duszy całuję po rękach za cudowne wpisy, informacje, zdjęcia itp…
    Trzy razy tak, bezwarunkowo. If you know what I mean.

    Polubienie

    1. Muszę przyznać, że po przeczytaniu tego komentarza aż mi się głupio zrobiło 🙂
      KWP na pewno nie zasługuje na tyle pochwał, ale bardzo mnie cieszy, że przypadło Ci do gustu. Mam też nadzieję, że kolejne wpisy będę na tyle wartościowe, że dadzą radę utwierdzić Cię w tym przekonaniu. Dziękuję bardzo! 🙂

      Polubienie

  2. Podczas reklamy traktującej o książkowej rewolucji przeszły mnie ciary i nasunęła się myśl o postępującej biedzie umysłowej ludzi, którzy nie potrafiąc się nawet poprawnie wysłowić, kierują naszym życiem, tłumiąc w zarodku ambicje wybicia się ponad bagno, w którym nieopatrznie się znaleźliśmy. A także o spierdoleniu umysłowym ludzi, którzy nie czytają książek i się tym nie tyle chwalą, co uznają to za stratę czasu, przedkładając nad to siedzenie na dupie i chłonięcie bzdur ze środków masowego przekazu. Spotykam takich na co dzień i (wstyd przyznać) już się do tego przyzwyczaiłem, ale nadal boli mnie odpowiedź takiego jednego z drugim delikwenta, który na pytanie: „Zetknąłeś się może z powieścią autorstwa ? Naprawdę ciekawa, polecam” odpowiada: „Nie czytam książek”. Jezusiku mój najukochańszy w stópkę całowany! Nóż się w kieszeni otwiera, zalewa nas fala ludzi, którzy książki nie tknęliby nawet kijem zdalnie sterowanym! W konsekwencji ich decyzji powstaje społeczeństwo, które język ojczysty poznało na poziomie 0,7 / 1, przy czym 1 to stopień perfekcyjny, a potrafi się posługiwać w stopniu grubo poniżej 0,5. Aluzja do pojemności flaszki przedniej berbeluchy nieprzypadkowa. Choć są i tacy, którzy nawet nazwy tejże nie potrafią przeczytać poprawnie… a to nie jedyny skutek bycia na bakier z literaturą.

    Polubienie

      1. Dzięki, ja najchętniej wyróżniłbym Twój cały blog, jednak mogę go jedynie polecać innym. Jednak moi znajomi to w większości technokraci, którzy mają problem, by skupić się na czymkolwiek powyżej sześciu sekund (dla takich ludzi powstała między innymi aplikacja Vine – cóż poradzić, koniunktura), a przeczytanie więcej niż 160 znaków to niesłychanie męczące zajęcie. Jednak nie ustaję w wysiłkach. Pozdrawiam.

        Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s