Wakacje za pasem, wczasy pewnie już wykupione, plany porobione, ba, nawet szkocki przewoźnik autobusowy kreujący się na polską firmę (w czym nic złego nie widzę, wszak polskie biznesy od lat kreują się na zagraniczne) zaprezentował rozkład na letnie miesiące. Pozostaje tylko spakować aparat, o ile selfie z telefonów nam nie wystarczają, i ruszyć w drogę trzaskając po drodze setki, jeśli nie tysiące zdjęć, do których większość z nas nie wróci już nigdy. Nie mówiąc już nawet o ich wywoływaniu. A gdyby tak kadry uchwycone w czasie wakacyjnych wojaży nieco uatrakcyjnić? Gdyby nie prezentować na nich jedynie często idiotycznego szczerzenia się tudzież zabytków, które tak naprawdę mamy możliwość obejrzeć w dziesiątkach tysięcy innych miejsc w internecie? Czemu nie. Ale trzeba mieć pomysł. Na taki wpadł właśnie kilkanaście lat temu bohater niniejszego wpisu.

Michael Hughes podróżuje już od tak dawna, że pewnie nawet nie pamięta, gdzie pojechał najpierw. Jemu też dziesiątki zdjęć zlewały się w jedną całość, a żadne nie wyróżniało się właściwie niczym szczególnym. W 1999 roku wpadł jednak na prosty, ale genialny pomysł – postanowił fotografować pamiątki z wakacji, tak kadrując zdjęcia, aby uwiecznione na nich przedmioty zasłaniały swoje pierwowzory. Przez 3 lata robił to tylko dla siebie, publikując od czasu do czasu na swojej stronie co ciekawsze kąski. W 2002 roku odkrył go magazyn „Geo Saison”, jednak dopiero w 2006 roku, kiedy wrzucił swoje prace na Flickra, z miejsca zyskał wielką popularność. W czasach przed Facebookiem uczynienie czegoś wiralem nie było łatwe. Hughesowi i serii jego „Pamiątek” to się jednak udało.

Dość powiedzieć, że „Souvenirs” rozeszły się po sieci tak mocno, iż Hughesa na swoich łamach zaprezentował również legendarny magazyn National Geographic, a same zdjęcia zostały też wydane w postaci sympatycznego albumu przez jedno z brytyjskich wydawnictw. Hughes w międzyczasie zajmował się również innymi projektami (zachęcam zajrzeć do jego portfolio), jednak to jego wakacyjny projekt do dziś pamiętany jest najbardziej, a i on sam wraca do niego najczęściej. A na pewno częściej, niż my do naszych letnich samojebek.





























Ten niezidentyfikowany to pewnie https://en.wikipedia.org/wiki/Antigua_Guatemala#/media/File:Antigua,_Guatemala.jpg . Czuwaj 🙂
PolubieniePolubienie
Dzięki 🙂
PolubieniePolubienie
Wszystko fajnie ale na te paznokcie to ja nie mogłam patrzeć
PolubieniePolubienie