Na początku postawmy sprawę jasno – nie jestem ani znawcą, ani tym bardziej krytykiem sztuki. Na takiej, dajmy na to, sztuce abstrakcyjnej czy nowoczesnej znam się tak samo, jak na serwisowaniu broni termojądrowej, jednak nie przeszkadza mi to w darciu łacha na przykład z dzieł takiego Jacksona Pollocka. Wróć – Pollocka nawet szanuję, wszak nie jego wina, że potrafił malować niemal tak dobrze, jak mój czteroletni syn, jednak nie mogę spać spokojnie, kiedy wspominam, że za ochlapane przez niego farbą płótna ktoś jest w stanie zapłacić nawet 140 milionów dolarów. Jednak bohaterem dzisiejszego wpisu nie będzie malarz amerykański, ale chiński. Jednak i ten ostatni równie często lubi sobie chlapnąć.
Niejaki Chen Yingjie, który przez swoje nazwisko z pewnością miał utrudniony start w życiu, a zaistniał dopiero po przybraniu pseudonimu Hua Tunan, na co dzień zajmuje się zamalowywaniem miejskich ścian. W liczącym niespełna milion mieszkańców miasteczku Foshan murów, w porównaniu do reszty kraju, musiało być jednak jak na lekarstwo, gdyż Yingjie oprócz parania się street artem zdecydował się na malowanie również na nieco mniej otwartej przestrzeni i na nieco mniej narażonej na interwencje specsłużb powierzchni.

Tak czy inaczej zarówno jego gigantyczne murale, jak i ogromnych rozmiarów prace na płótnie zaskakują dynamiką i szczegółowością, a jednocześnie przywodzą na myśl wspomnianego we wstępie ulubionego artysty KWP. W przeciwieństwie jednak do Pollocka, z prac Tunana przebijają się zdecydowanie bardziej rzeczywiste elementy – najczęściej są to drapieżne zwierzęta, którym ochlapane farbą otoczenie raczej nie przeszkadza, a na którego tle wypadają jeszcze bardziej niebezpiecznie. Sami zresztą zobaczcie, bo mi próba opisania chaosu połączonego z precyzją przyniesie więcej szkody, niż pożytku.




Fantastyczne! Prawdziwy artysta.
PolubieniePolubienie
Trzeba przyznać, wyglądają spektakularnie.
PolubieniePolubienie
Drapieżne zwierzęta w takim wydaniu wydają się być niezwykle trafionym konceptem 🙂
PolubieniePolubienie