Michael Malloy, 60-letni Irlandczyk mieszkający w Nowym Jorku, wiódł spokojny żywot bezdomnego alkoholika, kiedy to w 1933 roku spotkał na swej drodze piątkę mężczyzn – właściciela nielegalnego baru (w Ameryce trwała prohibicja), barmana zatrudnionego we wspomnianym przybytku (jako chemik się nie sprawdził), przedsiębiorcę pogrzebowego, sprzedawcę owoców oraz taksówkarza. Wymienieni panowie pilnie potrzebowali gotówki, wpadli więc na pomysł wyłudzenia od firmy ubezpieczeniowej ponad 3,5 tysiąca dolarów (około 255 tysięcy współczesnych złotych), ale potrzebowali do tego osoby, którą mogliby ubezpieczyć, a następnie spowodować, żeby umarła z „przyczyn naturalnych”. Malloy wydał im się idealnym celem.
Nauczeni doświadczeniem z poprzedniego oszustwa wykupili Malloyowi trzy polisy na życie, podając przy tym, że ich ofiara ma 45 lat (żeby zmniejszyć kwotę składek), a następnie zabrali się do realizacji bardziej złowieszczej części planu. Głupcy, nie wiedzieli, na co się porywają.

Ich pierwszym pomysłem było obdarowywanie Malloya alkoholem – właściciel baru Tony Marino wnioskował, iż podstarzały alkoholik długo nie pociągnie mając do dyspozycji niekończące się źródło gorzały. Były strażak faktycznie pił na umór, ale pomimo nieograniczonego kredytu na alkohol niewiele wskazywało na to, ażeby faktycznie miał zejść z ziemskiego padołu. Chcąc pomóc nieco nieszczęśliwemu losowi, barman zaczął dolewać, a następnie całkowicie zastąpił darmowy alkohol płynem niezamarzającym (do chłodnic samochodowych). Malloy wypijał sporą dawkę, odpływał, ale po jakimś czasie odzyskiwał przytomność i wracał po więcej. Wobec tego, mordercza spółka zaczęła podawać Malloyowi terpentynę. Bez rezultatu.

Następnie zmieniono terpentynę na rozcieńczone mazidło z dodatkiem trutki na szczury. Bezdomny jednak prosił o więcej, więc na zagryzkę podsunięto mu skażone surowe ostrygi nasączone metanolem. Nie przyniosło to jednak oczekiwanego rezultatu. Malloy dostał więc specjalną kanapkę, zawierającą zepsute sardynki, gwoździe tapicerskie oraz stalowe wióry ze zmielonej puszki po sardynkach. Następnego dnia bezdomny wrócił po dokładkę.
Nadeszła więc pora na nieco drastyczniejsze metody. Przy 26-stopniowym mrozie rozebranego i nieprzytomnego od alkoholu Malloya „Morderczy Trust” (bo tak kierujących się złymi intencjami mężczyzn nazwała później prasa) zakopał w zaspie śnieżnej, a następnie oblał prawie 20 litrami lodowato zimnej wody. Nie dało to pożądanego rezultatu. Mężczyźni potrącili go więc taksówką, jadącą z prędkością ponad 70 km/h. Malloy znikł im z oczu na trzy tygodnie, po czym ku rozpaczy oszustów, wrócił przepraszając za długą nieobecność spowodowaną faktem, że po wypadku nie chciano go przyjąć do szpitala. Wydawało się, że ten człowiek jest po prostu niezniszczalny.

22 lutego 1933 roku Malloy po raz kolejny stracił przytomność po eksperymentach z mieszaninami alkoholu i innych substancji. Gang pięciu doszedł do wniosku, że najwyższy już czas na ostateczne rozwiązanie kwestii ubezpieczenia. Nieprzytomnemu Irlandczykowi wsadzili więc do ust przewód podłączony do zbiornika gazu ziemnego i odczekali, aż wreszcie umrze. Tym razem odnieśli sukces.

Uradowani poszli odebrać pieniądze z ubezpieczenia (udało im się wyłudzić 800 dolarów – po resztę mieli się udać później), jednak po kilku dniach zostali aresztowani. Okazało się, iż w przypływie euforii po zabójstwie supermana, któryś z nich puścił parę z ust, opowiedział historię znajomym, a ci poinformowali policję. Sąd wydał cztery wyroki śmierci (krzesła elektryczne w więzieniu Sing Sing) i długoletnie więzienie dla współsprawcy. Krzesła elektryczne zadziałały za pierwszym razem. Ostatni z piątki „umarł z przyczyn naturalnych”.

Post Scriptum
- Na cześć Michael Malloya zespół The Spent Poets nagrał instrumentalną piosenkę zatytułowaną „You Can’t Kill Michael Malloy”. Kawałek piosenki znajduje się także na płycie „Frizzle Fry” zespołu Primus.
- W 1993 roku powstała sztuka teatralna zatytułowana „The Killing of Michael Malloy”, autorstwa Erika Jendresena.
W formie ciekawostki napiszę, że podobnym, a może jeszcze większym uparciuchem był Rasputin. Nie wiem, czy wolno u Ciebie zostawiać linki, ale jak coś to usuniesz: http://www.gosiarella.pl/2015/12/Anastazja.html
PolubieniePolubienie
Jeśli są wartościowe, to jak najbardziej można 🙂
Ten na taki wygląda, także dziękuję za fajne rozwinięcie tematu 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo, bardzo ciekawa historia, czytałem z zapartym tchem! Dobry pomysł na scenariusz na dobry film, o ile jeszcze nikt takiego nie nakręcił 🙂
Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Z tego co czytałem w którymś z komentarzy, chyba coś próbowali 🙂
PolubieniePolubienie
Jest i film (krótki metraż)
http://pl.y8.com/animation/amazing_stories_115_-_one_for_the_road
PolubieniePolubienie
O, to właśnie to!
Dziękuję 🙂
PolubieniePolubienie
Z tym piciem różnych specyfików kojarzy mi się historia. Opowiadała mi ją pewna znajoma która pracuje na kasie w sklepie spożywczym. Pewnego razu przyszedł jegomość po niebieski trunek – tzw. likier na kościach. Stojący za nim w kolejce klient zapytał:
– Panie, jak to świństwo można pić!?
– To nie jest takie złe, najgorsza jest ta woda ze stawu którą to popijamy
PolubieniePolubienie
Brzmi jak rasowy dowcip 🙂
PolubieniePolubienie
Nie miał motywacji. xD
PolubieniePolubienie