Przez ponad 30 lat życia, w przeciwieństwie do moich kolegów z pracy i poza nią, nigdy nie udało mi się złapać kolekcjonerskiego bakcyla. Fakt, książki gromadzę na kilku półkach w moim salonie, ale nawet mój zbiór książek Pratchetta nie jest jeszcze skończony. Płyty DVD i Blu-ray zbieram (a raczej zbierałem) natomiast tak, że z chwilą zapełnienia małego regału o szwedzko brzmiącej nazwie postanowiłem odpuścić kompletowanie filmoteki i zająć się strumieniowaniem mediów z sieci. A jeśli chodzi o figurki… Cóż, zbieranie figurek odpuściłem jeszcze w podstawówce, uznając to za idiotyzm. Te, na które natrafiłem ostatnio na Amazonie chciałbym mieć jednak wszystkie.

Figurki, które sprawiły, że wręcz oszalałem z pragnienia ich posiadania raczej nie przypadną (tak podejrzewam, ale mogę być jak zwykle w błędzie) do gustu fascynatom komiksów czy seriali animowanych z lat 80. Całkowicie zniewalające i totalnie odjechane kształty zaczerpnęły bowiem z 500-letniego arcydzieła malarskiego autorstwa Hieronima Boscha. Tego samego, na którym jakiś czas temu odnaleziono zapis nutowy, co przełożyło się na powstanie kilkudziesięciu tysięcy najprawdziwszych „newsów z dupy” o wskrzeszonym przez wnikliwą internautkę utworze. Tak, na KWP też się pojawił.
„Ogród rozkoszy ziemskich”, tryptyk Boscha obecnie znajdujący się w muzeum Prado w Madrycie, mimo ponad połowy millenium na karku, nie przestaje zaskakiwać i otwierać się na coraz to nowe interpretacje. Samą tylko treścią strony na angielskiej Wikipedii można by zapełnić książkę, jeśli nie wystarczą nam setki tych, przez te 500 lat na temat „Ogrodu…” napisano. Dzieło Hieronima Boscha fascynowało i inspirowało m.in. Salvadora Dalego, René Magritte’a i Maksa Ernsta, a na jego podstawie Ian Watson napisał nawet powieść science fiction, osadzając jej akcję na planecie przypominającej „Ogród…” właśnie.

Czy ktokolwiek przypuszczał, że obraz może stać się katalizatorem powstania kolekcji figurek, które w tempie niemal natychmiastowym znikałyby z magazynów największego sklepu internetowego na świecie? Ja na pewno nie. Ale już ustawiłem się w wirtualnej kolejce do ich nabycia. Poniżej kilka z nich, acz nie wszystkie wyłącznie z pokrótce opiewanego powyżej dzieła. Skoro wyobraźnia Boscha była nieograniczona, my też się nie ograniczajmy.
I mały bonus na zakończenie, teledysk w estetyce Boscha.
O kuurde, ja to chcę… Jakkolwiek to dziwnie zabrzmi – ten obraz to moje dzieciństwo. Tak, moja mama ma puzzle z nim, i od kiedy pamiętam próbowała je ułożyć, a ja jej dzielnie pomagałam, mając może siedem, osiem latek… Te wszystkie „stworzenia” wymyślone przez Boscha są bardzo głęboko zakorzenione w mojej wyobraźni – chociaż mam wytłumaczenie, czemu jestem taka schizowa czasami i skąd mam bujną wyobraźnię – wychowywałam się pod okiem Mistrza 😉 Cudowne figurki.
PolubieniePolubienie
Hej, ja też tak mam. Już w dziciństwie lubiłem przeglądać książkę pośwoęcpną temu obrazowi i pmawiającą każdy szczegół.
PolubieniePolubienie
Kocham Boscha ! Chcę!
PolubieniePolubienie
Bardzo fajny pomysł.
Ktoś jeszcze powinien zasugerować autorowi zrobienie figurek na podstawie obrazu Breugla „Przysłowia niderlandzkie” (po jednej na przysłowie).
PolubieniePolubienie
Zakochałam się w figurkach. Poszłabym też w serię z Dalim, co byłoby pewnie dosyć oklepane, bo w końcu ile można, ale wyprzedałoby się równie szybko. 😀
No i teledysk – majstersztyk.
PolubieniePolubienie
Jeszcze ich w amazońskim magazynie nie widziałam, gdy na nie natrafię dobrze będzie wiedzieć co to 🙂
PolubieniePolubienie