Wojsko na ulicach, 6 osób zabitych i kilkadziesiąt rannych. Efekt fake newsa

2 uwagi do wpisu “Wojsko na ulicach, 6 osób zabitych i kilkadziesiąt rannych. Efekt fake newsa”

  1. Bardzo interesująca historia (zresztą jak większość wpisów w tym niezwykle ciekawym blogu).

    Chciałbym uniknąć wrażenia, że się czepiam, ale nie mogę nie zwrócić uwagi na dwa sformułowania dotyczące kwestii religii, które warto poprawić, bo odrywają czytelnika od treści prowokując do przemyśleń dotyczących ich właściwego sensu i tego, co autor chciał powiedzieć. Wiem, że nietrudno uznać, że poniższe to zabawa w zbędną egzegezę, jakieś dzielenie włosa na czworo, ale niech mi będzie wolno w chwili wolnego czasu (taką właśnie mam) w coś takiego się zabawić.

    Trudno chyba modlić się „za boskie wstawiennictwo”. Skłaniałbym się raczej do modlitwy „o boskie wstawiennictwo” (modlimy się za kogoś i o coś). Z drugiej strony, czym w ogóle miałoby być to „boskie wstawiennictwo”? Boskie czyli jakie? A może czyje – wówczas raczej „Boże”. Ale przed kim miałby się Bóg wstawiać, bo chyba nie przed samym sobą? Jeśli ktoś miałby to robić to Najświętsza Maryja Panna i święci. Myślę, że mieszkańcy Quito po prostu modlili się „o Bożą opiekę”, ewentualnie „powierzali opiece Opatrzności”.

    Druga sprawa. Owszem, ludzie mogli „szukać schronienia w kościołach”. Ale czy rzeczywiście mogli „szukać odpuszczenia grzechów w masowych mszach świętych”? Jeśli już to nie „w”, ale „podczas” i pamiętając, że to nie udział we Mszy uwalnia od grzechów. Wielkiej liczbie ludzi przy braku możliwości ich indywidualnego wyspowiadania, szczególnie w sytuacji zagrożenia życia, można udzielić zbiorowej absolucji (odpuszczenia grzechów). Zatem „masowo gromadzili się na Mszach świętych oczekując udzielenia zbiorowego odpuszczenia grzechów”. Tak w ogóle, to część relacji o Mszach sprawowanych poza kościołami budzi największe wątpliwości. Organizacja takich celebracji wymaga czasu, odpowiedniego przygotowania ołtarza itd. (wówczas, w latach 40. XX wieku, przepisy liturgiczne, szczególnie te dotyczące Mszy polowych, były wiele bardziej wymagające niż dzisiaj). Jeśli w ogóle jest prawdą, że doszło do takich masowych zgromadzeń, to pewnie chodziło o ludzi stojących wokół pełnych już świątyń, w których sprawowano liturgię.

    Inna rzecz (która już religii nie dotyczy), to stwierdzenie, że w wyniku wojny Ekwadoru i Peru to pierwsze państwo zrzekło się „części swego zalesionego terytorium”. Pewnie jest w tym wiele racji, ale istotę rzeczy stanowił wtedy nie fakt zalesienia tego obszaru, ale dostępu do Amazonii (prowincja Maynas) i Oceanu Spokojnego (Tumbes).

    I na koniec. Wątpliwości budzi następujące stwierdzenie Szanownego Autora dotyczące córki Leonardo Páeza, która nie wierzy w winę swego ojca: „Niestety, dowodów na jego niewinność przedstawić jednak albo nie umie, albo nie chce”. Skoro żaden sąd nie skazał Páeza, to czy ciężar dowodu wciąż nie spoczywa na oskarżycielach?

    I jeszcze: „Bardziej prawdopodobna jest ten niższy numer” – warto poprawić („bardziej prawdopodobna jest ta niższa liczba”).

    Niecierpliwie czekam kolejnych wpisów,

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s