Koniec jest zaiste bliski. Na moment przed prawdopodobnie największą bitwą w historii Siedmiu Królestw – starciem, które Ned Stark zapowiadał już w pilocie pierwszego sezonu – spotykamy naszych bohaterów w odcinku, który wygląda jak jedno długie pożegnanie. W iście Tolkienowskim stylu.
I tak, chociaż w S08E02 nie działo się zbyt wiele, główny wątek przesunął się do przodu mniej więcej o długość tej krótszej włóczni Gendry’ego, był to festiwal scen, które prawdziwi fani serialu HBO i książek George’a R.R. Martina zapamiętają na długo. I za każdym razem będą łkać tak jak ja – po raz pierwszy zresztą od chwili przybycia Roberta Baratheona do Winterfell 8 lat temu.
UWAGA! Poniższy wpis zdradza oczywiście szczegóły GoT S08E02. Ponadto, pojawiają się w nim spekulacje na temat tego, w którą stronę podąży fabuła serialu i co może stać się z niektórymi postaciami. Czytacie na własną odpowiedzialność. Żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Winterfell za zasiekami
Taka drobnostka na początek. W pierwszym odcinku oglądaliśmy nowe intro, stworzone specjalnie na potrzeby ostatniego sezonu. W tym tygodniu zostało lekko zmodyfikowane i na chwilę przed bitwą demonstruje nam dodatkowe fortyfikacje, mające chronić przed armią nieumarłych.

Jaime już nie jest Złotym Lwem
Może to kwestia nakładania niebieskiego filtra na zdjęcia kręcone na Północy, a może dość czytelny sygnał, że Jaime faktycznie oddala się od swojej knującej siostry. Spójrzcie tylko na jego włosy – gdzie się podział ten przystojny blondyn, który mógł mieć każdą dziewkę w Westeros, a wolał „bratać się” ze swoją bliźniaczką? W ostatnich odcinkach różni się od niej nie tylko światopoglądowo, ale też fizycznie.


Włócznia Arii
Tajemnica dziwnego zamówienia Arii została rozwiązana dość szybko. Broń okazała się widoczną w zwiastunie tego sezonu obosieczną włócznią, której obsługę najmłodsza żyjąca Starkówna opanowała podczas treningu w Braavos. Przyda się na pewno w starciu z hordą zombie kroczącą zza Muru, ale wielce ciekawa wydaje się teoria, że Arya użyje jej do zabicia lodowego smoka (którym nikt oprócz Brana – i teraz jego siostry – zdaje się nie przejmować). Wszak Nocny Król zabił jednego ze smoków własnie za pomocą włóczni. A jeśli już przy włóczni jesteśmy…

Ten pierwszy raz
Musicie przyznać, że scena między Aryą i Gendrym („ta” scena) spadła na nas dość nieoczekiwanie. Sami aktorzy przyznali w wywiadach po wyemitowaniu odcinka, iż byli dość zdziwieni, że mają odegrać na ekranie miłosne uciechy. Było to dla nich niezwykle kłopotliwe. Wszak kiedy serial startował wcielająca się w Aryę Maisie Williams miała na planie… 13 lat, a partnerujący jej Joseph Dempsie 22. Jakby jednak nie patrzeć, ich serialowe (najprawdopodobniej) pożegnanie współgrało z przemianą ulubionej bohaterki widzów w dojrzałą kobietę.
Co ciekawe, brytyjski oddział HBO postanowił popsuć widzom zabawę, na kilka godzin przed odcinkiem sugerując na Twitterze jakąś „dorosłą” scenę z Aryą. Śledzący profil szybko rozszyfrowali, że chodzi tu o seks właśnie. W końcu to HBO.
Zresztą, to co oglądaliśmy na ekranie zostało przepowiedziane przez Roberta Baratheona na początku serialu, gdy powiedział Nedowi: „Ja mam syna. Ty córkę. Połączymy nasze rody”. Biedak nie wiedział wówczas, że jego synem nie jest Joffrey, a Gendry właśnie. A córką która dokona połączenia rodów nie będzie Sansa, tylko Arya.

Narada wojenna
Bardzo miłym akcentem było pokazanie, że na Północy Daenerys nie ma nic do gadania i faktycznie rządzą Starkowie. To w zasadzie oni prowadzili całą naradę, kamera filmowała ich u szczytu stołu z planem bitwy. Ponadto Matka Smoków dostała wcześniej po łapach w rozmowie z Sansą („Co się stanie z Północą, gdy już zdobędziesz tron?”). Wreszcie w jednej ze scen, po trzech latach niepojawiania się na ekranie, w końcu został pokazany wilkor Jona. Co tylko podkreśliło znaczenie rodu Starków.

A jeśli już przy wilkorach mowa, to czy pamięta ktoś jeszcze Nymerię? Tego cudnego psiaka, którego Arya chcąc ratować, przepędziła kamieniami w pierwszym sezonie, a potem spotkała na początku siódmego? Mam nadzieję, że pojawi się jeszcze w obecnym.
Ned Dead Redemption
W czasie trwania tego odcinka krypty pod Winterfell zostały wspomniane pewnie jakieś 5-6 razy – za każdym razem w kontekście bezpieczeństwa osób, które nie będą walczyć z nieumarłymi twarzą w twarz. No właśnie, czy na pewno nie będą?
Dlaczego Jonowi, Branowi, Tormundowi czy komukolwiek, kto walczył z Białymi Wędrowcami nie przyszło do głowy, że Nocny Król potrafi wskrzeszać umarłych? Przecież widzieli to na własne oczy. Wiele wskazuje na to, że w kolejnym odcinku w kryptach dojdzie do rzezi. A i może jeszcze raz zobaczymy Neda Starka – o ile Nocny Król faktycznie użyje swej mocy do zwiększenia zastępów swoich wojsk.

Czy jest coś, co potwierdza tę teorię? Jak się pewnie domyślacie, dowodów jest pod dostatkiem. M.in. nowa czołówka, gdzie widać rozstępującą się ziemię w lochach Winterfell, fragment zwiastuna, w którym przerażony Varys dostrzega coś poza kadrem oraz fragmenty książki, które podejrzanie często opisują to, co w kryptach się znajduje. Weźmy na przykład sen Jona z pierwszego tomu:
Poprzedniej nocy znowu miał sen o Winterfell. Chodził po pustym zamku i szukał ojca. Tak jak wcześniej zszedł do krypty, lecz tym razem poszedł dalej. W ciemności usłyszał zgrzyt kamienia o kamień. Odwróciwszy się, zobaczył, że grobowce się otwierają. Kiedy martwi królowie wyszli ze swoich zimnych i ciemnych grobów na chwiejnych nogach, Jon obudził się.
Fani książki od lat spekulowali też, że hasło „W Winterfell zawsze musi być jakiś Stark” (tłumaczenie własne) to przepowiednia powstania z grobów dawnych Starków, którzy mieliby stawić czoła zagrażającym Północy hordom. Nie sądzę jednak, że w tę stronę poszliby twórcy serialu. George Martin w swojej książce zaś… może?
Tak czy inaczej szykuje nam się noc żywych trupów w całej okazałości. Chyba że…
Nocny Król poleciał do Królewskiej Przystani
Na zakończenie odcinka wśród dziesiątek tysięcy zombie nigdzie nie było widać Nocnego Króla. Oczywiście mógł latać gdzieś w przestworzach na swoim smoku (ale czy wówczas nie leciałby przodem, z zaskoczenia próbując zniszczyć całą warownię, podobnie jak Mur dwa odcinki wcześniej?).

Mógł też, jak głosi jedna z teorii, polecieć prosto do Królewskiej Przystani zrównać ją z ziemią i ruszyć na północ z milionem nowych „żołnierzy” (wg książek, w King’s Landing i okolicy mieszka około miliona osób), by zgładzić wojska ludzi całkowicie. Byłaby to wolta na miarę Martina z pierwszych tomów serii. I nie jestem pewien, czy nie chciałbym tego zobaczyć na własne oczy.
Tyrion daje ciała
Zauważalne i podkreślane w ostatnich odcinkach wtopy Tyriona (oraz ich usprawiedliwianie przez Joraha, proszącego o danie mu jeszcze jednej szansy) są najprawdopodobniej preludium do jego odrodzenia w nadchodzącej bitwie o Winterfell. Dowody mamy dwa – w końcówce odcinka (jeszcze przy kominku), napojony odpowiednią dawką wina przypomina wreszcie dawnego siebie: rozanielonego, rubasznego i nieco bardziej pewnego siebie. A dlaczego?

Mogła mu w tym pomóc rozmowa z Branem. Karzeł jest chyba pierwszą osobą, która miała odwagę (albo cierpliwość) przeprowadzić rozmowę z bełkoczącym kaleką. Jako jedyny przeczuwa, że to, co ma do powiedzenia, może być ważne w kontekście nadciągającej bitwy. Swoją drogą, to, że ma coś ważnego do powiedzenia, Tyrion przewidział już w 2. odcinku pierwszego sezonu (!), wypowiadając kwestię: „Mam nadzieję, że chłopak się obudzi. Bardzo jestem ciekaw, co będzie miał do powiedzenia”.
Piosenka Podricka
Ochrzczona też już „Piosenką Pippina vol. 2”, gdyż przywodzi na myśl podobną scenę z „Władcy Pierścieni” (którą Martin choć trochę pogardzał, mocno się inspirował). „Jenny of Oldstones”, bo o niej mowa, to nie tylko wzruszające pożegnanie z bohaterami, których większość prawdopodobnie zginie w przyszłotygodniowym odcinku (słowa piosenki zdają się współgrać z postaciami, które oglądamy na ekranie – podkreśliło też to zresztą HBO w wersji Florence + The Machine z końca odcinka).
„Piosenka Jenny” To przede wszystkim pieśń, którą zaśpiewać miał (książki nie potwierdziły tego jeszcze w 100%) Rhaegar Lyannie oraz utwór, który zwiastuje nadejście Obiecanego Księcia, Azor Ahai (sama piosenka zasługuje na osobny wpis, z racji czego, odsyłam was do takowego – po angielsku). Co znamienne, chwilę po odśpiewaniu tej piosenki serial przenosi nas do krypt pod Winterfell, gdzie prawdopodobnie Obiecany Książę (Jon) ujawnia swoją prawdziwą tożsamość (Aegon Targaryen) własnej ciotce. Z czego ta nie jest zbytnio zadowolona.
Hołd dla R.R.
Oprócz wspomnianej wyżej piosenki, mocno czuć w odcinku inne nawiązania do mistrza i ojca fantastyki, Johna R. R. Tolkiena – zwłaszcza „Dwóch Wież” i bitwy o Helmowy Jar (prawdopodobnie najbardziej spektakularnej bitwy opisanej w powieści i równie spektakularnie pokazanej w filmie Petera Jacksona – Bitwa o Winterfell w kolejnym odcinku była inspirowana właśnie filmem Nowozelandczyka). Jakie to nawiązania?
- Davos i Goździk rozmawiają z dziewczynką (przywodzącą na myśl Shireen, z którą ten pierwszy się wszak przyjaźnił), podobnie jak Aragorn rozmawiał z chłopcem z Rohanu przed bitwą w Jarze.
- Podczas montażu Goździk i Samwell (Tolkienowy Samwise, rzecz jasna) leżą w łóżku z Małym Samem, marząc o życiu, które może nie nadejść. Aragorn w podobny sposób śnił o Arwenie.
- Samwell wręczający miecz Jorahowi vs, moment gdy Elrond wręcza Andurila Aragornowi.
- Słabsi skrywający się w katakumbach pod Winterfell to nawiązanie do niewalczących ludzi skrywających się w lochach Helmowego Jaru.
- Ostatnie sceny odcinka to wręcz czytelne wizualne nawiązania do scen na moment przed bitwą.

Jaime zabije Nocnego Króla
Dzisiejsza kwestia Tormunda, poprzedzająca prześmieszną opowieść o zabijaniu gigantów i piciu mleka ich żon, w której tytułuje Jaime’a zabójcą królów („king killer” zamiast „kingslayer”) została wprowadzona do odcinka nieprzypadkowo. Nie wierzę, że twórcy przypominaliby jego mroczną (z perspektywy całego Westeros) przeszłość w chwili, gdy odkupił swoje winy, zupełnie bez powodu. To on zada decydujący cios. I będzie to piękne zamknięcie tej historii.

Alternatywa: Jaime zabije Cersei. Co będzie równie piękne. Rzekłem.
Do przeczytania za tydzień!
Bitwa w Helmowym Jarze najbardziej spektakularną? Autorze litości…Oblężenie Minas Tirith i Bitwa na Polach Pellenoru skala i dramaturgią kasują wszystko.
PolubieniePolubienie
Podtrzymuję swoją wersję 🙂 „Dwie wieże” widziałem w kinie, chwilę po północy w dniu premiery. Do dziś pamiętam, jak wielkie wrażenie na mnie zrobiła. Przy Helmowym Jarze (również w książce!) Pola Pellenoru to tylko pyszny deser po wielkiej uczcie.
PolubieniePolubienie
Oooo tak, Bitwa o Helmowy Jar jest chyba najlepszą sceną z całej trylogii. Mimo, że Bitwa o Śródziemie tocząca się na Polach Pellenoru i w Minas Tirith była o wiele, wiele większa, to pod względem widowiskowości, scenerii, dopracowania i oczywiście pogody (która moim zdaniem wpasowała się świetnie do całości) w jakiej przyszło walczyć obrońcom Jaru batalia z Dwóch Wież wypadła niesamowicie!
PolubieniePolubienie
Scena z Tyrionem na murach od razu skojarzyła mi się z Gimlim 😉
PolubieniePolubienie
Sama mowa Theodena przed szarżą na polach Pelennoru bije na głowę Helm’s Deep.
PolubieniePolubienie
Bitwa na polach Palennoru była wielokrotnie większa skalą i to jest fakt. Chociaż Bitwa Pięciu Armii z Hobbita liczbowo jest największa.
W Bitwie O Jar (w filmie) brało udział jakieś 10000 orków i kilka tysięcy obrońców.
W Bitwie O Minas Tirith samej jazdy Rohanu było chyba ponad 6000, a i Gondor miał liczną armię. A orków było prawie 50 tysięcy plus Haradrimowie i Easterlingowie.
Bitwa Pięciu Armii jest jeszcze większa – oczywiście mówimy tu o filmie, bo Tolkienowi zdaje się nigdy nie hciało się opisywać dokładnie bitew 😀
PolubieniePolubienie
Fajne spekulacje, ciekawe czy się coś trafi. Poza faktem że większość zginie. Ale w jakiej kolejności?
PolubieniePolubienie
Bardzo podoba mi się omówienie odcinka, nie spotkałem się nigdzie do tej pory tak dobrego streszczenia, tekst jest przyjemny w odbiorze i świetnie się go czyta. Na pewno tu jeszcze zaglądne w przyszły poniedziałek 😀
PolubieniePolubienie
Ciekawe, czy będę w stanie pisać w przyszły poniedziałek 🙂 Dziękuję!
PolubieniePolubienie
„Daenerys nie ma nic do gadania i faktycznie żądzą Starkowie”… ups?
PolubieniePolubienie
„Ups” to za mało powiedziane 🙂 Poprawiłem ten żenujący błąd. Dziękuję i przepraszam!
PolubieniePolubienie
Omówienie pierwszorzędne. Piękne sceny pożegnań, może poza kilkoma suchymi dialogami a’la Legolas przemawiający do zachodzącego słońca. Czekamy zatem na walkę. Liczę jednak, że bitwa będzie bardziej Braveheart niż Władca Pierścieni The Movie. Poziom absurdów w ekranizacji Jacksona przelał u mnie koryto, pozostał śmiech.
PolubieniePolubienie
Z przyjemnością czytam, gdy rozmawiają dżentelmeni. 🙂
PolubieniePolubienie
To wszystko zbyt oczywiste walka zapowiadana od pierwszej książki nie może przebiegać jak po sznurku musi tu być jakieś wielkie boom w kościach czuje że do bitwy tak szybko nie dojdzie. Przynajmniej jeżeli chodzi o Martina co do scenarzystów to już inna para kaloszy.
PolubieniePolubienie
Bardzo fajny artykuł, czytam po każdym odcinku od poprzednich sezonów.
Zwrócenie uwagi na rzecz, których nie w życiu bym nie zauważył.
Wielkie dzięki i oby tak dalej 😉
PolubieniePolubienie
Trochę za późno zacząłem to robić, bo dopiero w przedostatnim sezonie. Nie sądziłem, że będzie tak dobrze przyjęte 🙂
PolubieniePolubienie
No artykuł bardzo dobry. Dużo wątków przegapiłem. Ale co do teorii „zabójcy królów” to jestem niemal w 100 % przekonany że Jamie może zabić Nocnego Króla.
Cały serial ukazuje jego przemiany. Na dodatek Bran przyznał to, że wypchnięcie go z wierzy, jest bardzo znaczące dla nich obu. A przecież Bran jest istotną postacią i fakt że sam zestawia siebie z Jamie może być tutaj podpowiedzią do rozwiązania zagadki.
PolubieniePolubienie
Akurat zdobycie miliona nowych żołnierzy w Królewskiej Przystani jest mało prawdopodobne. Jeśli Nocny Król poleciał sam, to może ewentualnie spopielić mieszkańców, a nie zdobyć rekrutów, bo jak wiemy z rozkładem sobie nie radzi i zwłoki muszą jednak „trzymać się kupy”. Pozatym mógłby zostać miło przyjęty przez Cersei która lubi trzymać w zbrojowni przerośnięte kusze na smoki…
PolubieniePolubienie
Aragorn nie otrzymał Andurila przed Bitwą o Helmowy Jar, ani w powieści , ani w ekranizacji (chociaż tu i tu jego dzieje – miecza – były inne) 😉
PolubieniePolubienie
W kwestii prorokowania 😉 ważną kwestią był żart upojonego już krasnoludka o tym że ma wrażenie że jednak przeżyją, lub wygrają ( nie pamiętam dokładnie ) możliwe że po rozmowie z królem memów przy kominku dowiedział się prawdy, skoro gostek widzi wszystko, to proroctwo musi się spełnić. Coś w tym jest 😉
PolubieniePolubienie
A ja przepowiadam scenę, w której Jon stanie w otoczeniu White Walker’ów i każe Dany spalić ich smoczym ogniem, a ona we łzach wypowie „Drakkarys”…. po czym Aegon wyjdzie z tego cały i zdrowy. Tak mi się nasuwa od poprzedniego sezonu.
PolubieniePolubienie
Brzmi prawdopodobnie 🙂
PolubieniePolubienie
Świetny tekst ; )
PolubieniePolubienie
Szkoda też, że przy zamku nie zrobili zabezpieczenia ze smoczym szkłem, umarli wtedy mogliby się nadziać chcąc przedostać się dalej 😉 a tak mają broń tylko ze smoczym szkłem 🙂
PolubieniePolubienie
Podejrzewam że ktoś z białych wędrowców wskrzesi Starkow z lochów ale oni staną do walki po stronie żywych. Jest kilka powodów by sądzić że Starkowie są odporni na urok ~ ale też podatni na drugie życie. patrz Ketlyn, wuj Ben czy Jon Snow. Tak wiem. Matka nie była statkiem genetycznie a z Doliny ale przez małżeństwo a Jon jest pół Starkiem a pół Smokiem. Ale zastanawiało mnie to i czuję że mają jakąś moc…
PolubieniePolubienie
Mają blanki muru najeżone smoczym szkłem – widać je było co najmniej w jednej scenie
PolubieniePolubienie
Obejrzyj jeszcze z odcinek, cały mur jest naszpikowany smoczym szkłem.
Ciekawe jak to użyja w filmie…
PolubieniePolubienie
Jak już spekulujemy: Wszyscy zginą poza kilkoma Paniami – Cersei urodzi potomka Lannisterów, Daenerys Targarienów, Aria Baratheonów, a Sansa Starków (kto będie ojcem? Ramsay? Theon???) no i nie można zapomnieć o małym Samie, który jest potomkiem króla za murem. Wszystko zacznie się od początku, cała gra o tron.
PolubieniePolubienie
To jest… bardzo ciekawa teoria. Lubię to 🙂
PolubieniePolubienie
Ale mały Sam jest synem Crastera… Wszelakoż teoria o potomkach królów jest bardzo dobra. Nie zapominajmy, że najlepszym przyjacielem Aegona Zdobywcy był Orys Baratheon i mówiło się, że jest on jego przyrodnim, nieślubnym bratem
PolubieniePolubienie
Theon akurat nie bardzo 🙂
PolubieniePolubienie
Cersei nie może urodzić. W przepowiedni od wiedźmy było wyraźnie powiedziane, że będzie miała tylko 3 dzieci i wszystkie umrą. Natomiast wciąż się zastanawiam co się stało z resztą 18 bękartów Roberta 🤔
PolubieniePolubienie
Właśnie. Mały Sam!
Już mi się wymieszały książki z serialem ale po pamięci mi biega, że mały Sam to syn króla za murem.
I strasznie jestem ciekawy czy będzie miało to jakiś wpływ na zakończenie serialu lub kiedyś całej papierowej sagi.
PolubieniePolubienie
A ja przepowiadam scenę podpalenia Jona żywcem: otoczony przez WW, każe Dany użyć smoków:
„TO JEDYNE WYJŚCIE!”
„NIE, JON!”
„ZRÓB TO!”
„ALE JA CIĘ KOCHAM!”
„ZRÓB TO DLA MNIE!”
Ona we łzach wypowiada „Drakkarys”.
Po czym Jon wychodzi z tego cały i zdrowy no bo w końcu wiadomo.
PolubieniePolubienie
może faktycznie Jamie okaże się Azorem, przebije ukochaną Cersei mieczem żeby stworzyć światłonośce i będzie miał mieczyk do pokonania NK. A przy okazji 2 pieczenie na jednym ogniu zostaną upieczone 🙂
PolubieniePolubienie
„lejcie po pół, jutro mam bitwę”
sir Brienne
PolubieniePolubienie
W królewskiej przystani jest już jeden ożywieniec, Góra. I jeszcze musi dojść do jego pojedynku z bratem.
PolubieniePolubienie
Woooow! Kocham ten tekst. Kocham wasze teorie!!!! Posikam się chyba w poniedzialek nad ranem😝🔥
PolubieniePolubienie