Chińczycy wyprodukują wszystko. Nawet białych aktorów

Kiedy na teatralnych deskach w starożytnej Grecji pojawiała się postać kobieca, wszyscy wiedzieli, że wciela się w nią mężczyzna – płeć piękna nie miała wstępu na scenę. Kiedy w 1961 roku na ekrany weszła adaptacja „Śniadania u Tiffany’ego”, w rolę Japończyka I.Y. Yunioshiego wcielił się Amerykanin Mickey Rooney, czym wywołał niemałe kontrowersje. Kiedy Bareja szukał odtwórcy roli Krashana Bhamaradżanga, mieszkającego w Warszawie studenta z Syjamu ze „Zmienników”, przemalował twarz Piotra Pręgowskiego, tworząc jedną z najbardziej udanych postaci komediowych. A co robili Chińczycy, kiedy potrzebowali w swoich filmach aktorów z Zachodu, a tacy nie byli niestety na wyciągnięcie ręki reżimu? Pewnie domyślacie się już odpowiedzi – to samo. Czytaj dalej „Chińczycy wyprodukują wszystko. Nawet białych aktorów”