19 lat nie czytałem Harry'ego Pottera i nigdy o tym nie słyszałem

Chociaż książkowego Harry’ego Pottera nie ma z nami już od ponad dziewięciu lat, chociaż ostatnio przypomniał o sobie na deskach londyńskiego West-Endu („Harry Potter i przeklęte dziecko” miał swoją premierę 30 lipca), chociaż dzięki częstym telewizyjnym powtórkom jego filmowych przygód postać mogła się znudzić nawet najzagorzalszym fanom, niewiele osób wie, że w czasie swojej edukacji w Hogwarcie wraz z czarodziejem Gondalfem i grupą krasnoludów próbował obrabować, a następnie przyczynił się do śmierci potężnego smoka, strzegącego swojego skarbu we wnętrzu góry. Brzmi dziwnie znajomo? Nic, z braku lepszego słowa, dziwnego. Czytaj dalej „19 lat nie czytałem Harry'ego Pottera i nigdy o tym nie słyszałem”

Chińczycy wyprodukują wszystko. Nawet białych aktorów

Kiedy na teatralnych deskach w starożytnej Grecji pojawiała się postać kobieca, wszyscy wiedzieli, że wciela się w nią mężczyzna – płeć piękna nie miała wstępu na scenę. Kiedy w 1961 roku na ekrany weszła adaptacja „Śniadania u Tiffany’ego”, w rolę Japończyka I.Y. Yunioshiego wcielił się Amerykanin Mickey Rooney, czym wywołał niemałe kontrowersje. Kiedy Bareja szukał odtwórcy roli Krashana Bhamaradżanga, mieszkającego w Warszawie studenta z Syjamu ze „Zmienników”, przemalował twarz Piotra Pręgowskiego, tworząc jedną z najbardziej udanych postaci komediowych. A co robili Chińczycy, kiedy potrzebowali w swoich filmach aktorów z Zachodu, a tacy nie byli niestety na wyciągnięcie ręki reżimu? Pewnie domyślacie się już odpowiedzi – to samo. Czytaj dalej „Chińczycy wyprodukują wszystko. Nawet białych aktorów”