Nigdy nie zrozumiem, dlaczego w Polsce wszystko jest na opak. Kiedy na Zachodzie ktoś odnosi sukces, zbiera brawa i gratulacje – u nas taką osobę się opluwa i obmawia za jej plecami. Kiedy zawodnik, któremu nie dawano szans nagle rozbudza nadzieje, ale jednak przegrywa w finale, chwalony jest niczym prawdziwy mistrz. W Polsce najpierw jego „porażka” wzbudza rozgoryczenie, później śmiech, a na końcu nienawiść. Kiedy w dowolnym kraju świata stawia się gargantuiczny wręcz rozmiarów pomnik, zjeżdżają się telewizje z całego świata, a temat otwiera serwis wiadomości czołowej stacji. Kiedy w takim Świebodzinie stawia się kolosalnego Chrystusa, na miejsce przyjeżdża Maciej Mazur i w swoim, niezwykle żenującym stylu, sprowadza wszystko do rangi jarmarcznego happeningu w końcówce pseudointelektualnego, dwudziestokilkuminutowego bełkotu we flagowym programie najbardziej znienawidzonej przez internautów telewizji. Czytaj dalej „Mamy większego. I nie ma się czego wstydzić”