19 lat nie czytałem Harry'ego Pottera i nigdy o tym nie słyszałem

Chociaż książkowego Harry’ego Pottera nie ma z nami już od ponad dziewięciu lat, chociaż ostatnio przypomniał o sobie na deskach londyńskiego West-Endu („Harry Potter i przeklęte dziecko” miał swoją premierę 30 lipca), chociaż dzięki częstym telewizyjnym powtórkom jego filmowych przygód postać mogła się znudzić nawet najzagorzalszym fanom, niewiele osób wie, że w czasie swojej edukacji w Hogwarcie wraz z czarodziejem Gondalfem i grupą krasnoludów próbował obrabować, a następnie przyczynił się do śmierci potężnego smoka, strzegącego swojego skarbu we wnętrzu góry. Brzmi dziwnie znajomo? Nic, z braku lepszego słowa, dziwnego. Czytaj dalej „19 lat nie czytałem Harry'ego Pottera i nigdy o tym nie słyszałem”

Szkoda, że Tolkien zrezygnował z tej sceny, pisząc "Hobbita"

Mówi się, że pierwsze pomysły są zawsze najlepsze. Można oczywiście z tym dyskutować, podając przykłady przeczące takiemu przeświadczeniu, jednak gdyby każdy realizował to, co w pierwszej kolejności przychodzi mu do głowy, życie z pewnością byłoby ciekawsze. Zresztą nie tylko życie. Weźmy na przykład takiego „Hobbita”, którego wszyscy (całkiem zresztą słusznie) nazywają książką dla dzieci. Tymczasem w pierwszej wersji zawierała ona scenę, która umieszczona później w niesławnej ekranizacji Petera Jacksona, prawdopodobnie uniemożliwiłaby zapoznanie się z produkcją widzom poniżej 18 roku życia. Tolkien, krótko mówiąc, był niezłym hardkorem. Czytaj dalej „Szkoda, że Tolkien zrezygnował z tej sceny, pisząc "Hobbita"”

Tolkien śpiewa

„Co, znowu Tolkien?”, zawołacie. „Ile można?”, dopowiecie. I faktycznie – nadszedł styczeń, a na KWP niemal tradycyjnie pojawia się wpis związany z legendarną książką brytyjskiego pisarza. Może to wina długich zimowych wieczorów, a może tego, że ekranizacje „Władcy Pierścieni” i „Hobbita” stały się niemal nieodłącznymi elementami świątecznej i poświątecznej ramówki telewizyjnej, podświadomie inspirującymi do szukania w nich wciąż czegoś nowego. A może po prostu jest tak, że powieść J.R.R. Tolkiena jest jak wino – im ona starsza i im starszy czytelnik, tym lepiej smakuje i uzależnia niczym najdoskonalszy alkohol. Trunek, do którego wraca się chcąc zagłuszyć wszelkie smutki i rozgrzać się, delektując się nim niczym odpoczynkiem pod kocem przy kominku w zasypanej śniegiem karczmie gdzieś w górach. W każdym razie – tak, znowu Tolkien. Tym razem jednak śpiewająco. Czytaj dalej „Tolkien śpiewa”

Kolejny dowód na to, że kobiety rządzą światem…

Początkowo planowałem zatytułować ten tekst „Oglądałem Władcę Pierścieni kilkanaście razy, ale tego nie zauważyłem” (wzorem szalenie popularnego wpisu na temat „Matriksa”), jednak byłoby to kłamstwo, a jak pewnie wiecie, kłamstwem brzydzę się równie mocno, co pieniędzmi. Prawda jest taka, że zauważyłem tajemniczą postać w trzyczęściowej adaptacji arcydzieła J.R.R. Tolkiena, ale nigdy nie podejrzewałem, że geneza jego poczęcia i jestestwa na celuloidowej kliszy może być tak ciekawa. Czytaj dalej „Kolejny dowód na to, że kobiety rządzą światem…”

Nikt tak po prostu nie wleci rakietą do Mordoru. Jeszcze nie

25 marca jak co roku wszyscy miłośnicy Tolkiena zasiedli do czytania dzieł swojego ulubionego pisarza. Na KWP chłonęliśmy jego twórczość co prawda kilka tygodni wcześniej, przy okazji wpisu o nieukończonej kontynuacji „Władcy Pierścieni” (kto nie miał przyjemności, zachęcam), dlatego dzisiaj, miast maltretować Was znanymi wszem i wobec fragmentami, postanowiłem podzielić się ciekawostką, o której wiele osób mogło nie wiedzieć. Bo ciekawostką jest zaledwie od kilku lat. Czytaj dalej „Nikt tak po prostu nie wleci rakietą do Mordoru. Jeszcze nie”

Jaki kraj, taki smok – różne oblicza Smauga z "Hobbita"

Największą niewiadomą dominującej obecnie na światowych ekranach drugiej części „Hobbita” był oczywiście wygląd i rozmiary Jego Magnificencji Smauga potężnego, pierwszej i najgorszej plagi świata, bogacza nad bogaczami, którego żaden oręż się nie ima. Wielu obawiało się (lubię pisać o sobie w liczbie mnogiej), że Weta Digital nie sprosta zadaniu, a generowany przez nich komputerowo smok nie będzie odpowiednio imponujący. Obawy okazały się bezpodstawne – rezydujący w Samotnej Górze potwór robi niesamowite wrażenie, a nam pozostaje zapytać, skąd tworzący pod batutą Petera Jacksona graficy czerpali inspiracje. No właśnie, skąd? Czytaj dalej „Jaki kraj, taki smok – różne oblicza Smauga z "Hobbita"”

Wiele twarzy ilustrowanego Golluma

Po raz kolejny (ale czy ostatni?) podpinając się pod Hobbitowe (hobbickie?) szaleństwo, jednocześnie odchodząc od filmu, a powtórnie zanurzając się w książkowe ilustracje, po przypadkowym natrafieniu na bardzo ciekawe zestawienie na jednym z zagranicznych blogów, prezentuję różne wyobrażenia jednego z najważniejszych bohaterów powieści napisanych przez Tolkiena, tym razem nie ograniczając się tylko i wyłącznie do Wielkiej Brytanii i ZSRR [to chyba najdłuższe zdanie, jakie napisałem na KWP].

Poniżej możecie podziwiać różne wcielenia Golluma, którego próbowali sobie wyobrazić ilustratorzy z wielu krajów. Na szczególną uwagę zasługują szkice ze Szwecji, Japonii, Niemiec i Rosji (czyli praktycznie wszystkie ;)), jednak każdy z nich ma w sobie niesamowicie dużo uroku. Czytaj dalej „Wiele twarzy ilustrowanego Golluma”

Hobbit wyrusza w niezwykłą podróż w zwiastunie i na plakacie

Trudno dzisiaj znaleźć w świecie filmu ciekawszego newsa, niż premiera zwiastuna do pierwszej części ekranizacji „Hobbita” J.R.R. Tolkiena. I trudno o tym czegoś nie napisać, wszak wydarzenie to dość znaczące, nie tylko dla miłośników prozy mistrza fantasy, ale także dla fanów wcześniejszej adaptacji jego największego dzieła – „Władcy Pierścieni”. Czytaj dalej „Hobbit wyrusza w niezwykłą podróż w zwiastunie i na plakacie”