Żarty o pierdzeniu są starsze niż myślicie

Skatologiczny humor z oczywistych względów od dawna kojarzony jest z literaturą niską (żeby nie napisać „gównianą”), ale prawdą jest, że babrali się nim nie tylko domorośli skandaliści (czy też autorzy scenariuszy amerykańskich komedii dla nastolatków), ale też nazwiska, które jednym tchem wymieniane są, kiedy pada pytanie o najważniejszych i najwybitniejszych pisarzy wszech czasów. Ciekawe tylko czy sięganie po ulotne niczym wspomnienie wczorajszego obiadu żarty bawiło w ich czasach tak samo, jak nas bawi dzisiaj. Albo i nie bawiło. Czytaj dalej „Żarty o pierdzeniu są starsze niż myślicie”

Znasz ich tylko z inicjałów. Dziś dowiesz się, jak naprawdę się nazywają

Prawdę rzekłszy, tekst ten pisałem głównie dla siebie, sam poniekąd dokształcając się w kwestii imion osób, znanych głównie z nazwiska. I dwóch-trzech liter je poprzedzających. A jako że moja ignorancja okazała się większą, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, zawarta tu treść jest jednocześnie skrzyżowaniem memento i samobiczowania. Przy okazji może też przydać się osobom, które jak i ja nie chcą błaźnić się w towarzystwie, popisując się nieznajomością danych personalnych wybitnych (lub znanych – to nie zawsze idzie w parze) osobistości. A teraz szczerze – znaliście wszystkich?
Czytaj dalej „Znasz ich tylko z inicjałów. Dziś dowiesz się, jak naprawdę się nazywają”

Chcesz darmowego e-booka? Proszę bardzo

Odkąd pamiętam, zawsze chciałem napisać i wydać książkę. To co pamiętam jeszcze bardziej to dość przygnębiający fakt, że nigdy mi się nie chciało. Zamiast pisać do szuflady w pewnym momencie swojego życia postanowiłem rozpocząć prowadzenie bloga. Nie tego – KWP to nie pierwszy mój projekt (ale pierwszy, który można nazwać „projektem”), ale jedyny, który, w co do teraz trudno mi uwierzyć, zgromadził wokół siebie spore grono czytelników.

To właśnie z myślą o nich, o Was i o kolejnych osobach, chcących czytać to, co tutaj produkuję (jak również odtwarzam, tłumaczę, pożyczam i kradnę) z okazji zbliżającej się rocznicy odrodzenia się KULTURĄ W PŁOT, przygotowałem sformatowanego pod szalenie ostatnio popularne czytniki książek specjalnego i darmowego e-booka. Co w nim znajdziecie?

Czytaj dalej „Chcesz darmowego e-booka? Proszę bardzo”

Jeśli nie cyckami, to czym zachęcić do sięgnięcia po książkę?

Dosłownie i w przenośni mówi się, żeby nie oceniać książek po okładkach, jednak jeśli chodzi o ten pierwszy przypadek, w obecnych czasach jedną z niewielu szans na zachęcenie czytelnika do sięgnięcia po daną pozycję jest właśnie dobrze dobrana do treści grafika na niej umieszczana (albo tabloidowy nagłówek zamiast tytułu, na który wydawcy na razie jeszcze się nie zdecydowali). Powinno być to coś oryginalnego, przykuwającego uwagę albo sprytnie nawiązujące do głównego wątku fabularnego.

Zdecydowanie złym pomysłem jest użycie stockowego zdjęcia, albo wykorzystanej przy innej okazji ilustracji czy grafiki. Zdecydowanie lepszym pomysłem są cycki. Tak, cycki zawsze się sprzedają (czego dowodem jest strona główna dowolnego czołowego portalu), ale ja dzisiaj niestety nie o tym. Dzisiaj będzie o alternatywnych wersjach okładek znanych powieści, które są niejednokrotnie lepsze od oryginału. Albo lepiej trafiają do współczesnego czytelnika. Czytaj dalej „Jeśli nie cyckami, to czym zachęcić do sięgnięcia po książkę?”

Nagłówki z polskich portali zamiast tytułów książek

Przeprowadzane co rok badanie czytelnictwa w Polsce wskazuje na niepokojący (lepszym słowem będzie jednak „przerażający”) trend – czytamy coraz mniej książek. Jakby tego było mało, spada też zainteresowanie poważną prasą drukowaną, a większość wolnego czasu spędzamy albo przed telewizorem, albo w internecie. Co więcej pomiary oglądalności poszczególnych witryn odsłaniają prawdziwe zainteresowania Polaków – największą popularnością cieszą się wielkie portale, a najpoczytniejsze tematy to te oscylujące wokół skandali, przekrętów, śmierci i makabry.

Zastanawiając się ostatnio, co należałoby zrobić, aby głupiejący naród oceniający treści po tytułach i okładkach (a raczej po stopniu efektowności obrazka, jaki jest pod nie podpięty), sięgnął po klasyczne, obowiązkowe wręcz lektury, doznałem olśnienia. A co jeśli zamiast tytułów właśnie, książki zajawiane byłyby krzykliwymi nagłówkami rodem ze stron głównych Gazety.pl, Onetu czy Wirtualnej Polski? Skoro wielkiej trójcy polskiej sieci udaje się zwabić czytelników niewyszukanymi metodami, może należałoby pójść w ich ślady, aby z Lechistanu nie zrobił się Ciemnogród? Czytaj dalej „Nagłówki z polskich portali zamiast tytułów książek”

Daj dziecku latarkę, a będzie wertować tę książkę w nieskończoność. Albo zleje się ze strachu

Chociaż równie dobrze może to zrobić z wrażenia.

Nie tak znowu dawno na KWP pojawił się krótki wpis traktujący o obrazach ukrytych w pozłacanych brzegach książek, ale raczej tych skierowanych do dojrzałego (żeby nie powiedzieć „starego”) czytelnika. Dzisiaj będzie o podobnym odkrywaniu tego, co w normalnych warunkach pozostaje niewidoczne, lecz tym razem stworzonym ku uciesze młodszych (chociaż i ci starsi docenią z pewnością kunszt, jaki pokazuje tegoż pomysłodawczyni). Czytaj dalej „Daj dziecku latarkę, a będzie wertować tę książkę w nieskończoność. Albo zleje się ze strachu”

Obrazy ukryte w książkach. A właściwie na ich brzegach

Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego brzegi stylizowanych na drogie książek barwione są na kolor złoty? Przyznam szczerze, że zawsze uznawałem to za trochę obciachowe i zachodziłem w głowę, kto wpadł na tak absurdalny pomysł i co chciał tym osiągnąć. Jak się okazuje (nie po raz pierwszy zresztą), do dzisiaj byłem strasznym ignorantem, gdyż przeglądając internet o poranku doznałem nagłego olśnienia: złocenia brzegów kartek onegdaj służyło za kamuflaż robiących niesamowite wrażenie małych dzieł sztuki. Nie wierzycie? Czytaj dalej „Obrazy ukryte w książkach. A właściwie na ich brzegach”

Wystarczy przeczytać dwa zdania, by posikać się ze strachu

Słynący z pisania kilkusetstronicowych, a często przekraczających nawet pół tysiąca obustronnie zapisanych kartek powieści grozy Stephen King uznawany jest za najwybitniejszego twórcę horrorów. Okazuje się jednak, że aby solidnie wystraszyć czytelnika wcale nie przerobić najpierw połowy lasu na papier, przerażanie wzbudzając już kilkoma zgrabnie skomponowanymi zdaniami. Czytaj dalej „Wystarczy przeczytać dwa zdania, by posikać się ze strachu”

O tym jak jedna książka zabiła amerykańskie kino

Wiele osób chodzących do kina zauważyło pewnie, że letnie blockbustery są strasznie powtarzalne. Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę, iż ta powtarzalność tylko pośrednio jest wynikiem lenistwa, a znacznie częściej pragmatycznym korzystaniem z jednego, sprawdzonego i złotego przepisu na idealne wakacyjne kino. Przepisu, który kartka po kartce opisuje co powinno dziać się w scenariuszu, tak aby widz był zadowolony, a hajs się zgadzał.

Skąd go wziąć? Z książki „Uratuj kota, czyli ostatnia książka o scenopisarstwie jakiej kiedykolwiek będziesz potrzebować” Blake’a Snydera. Zdaje się, że jej tytuł Hollywood potraktowało bardzo dosłownie, gdyż w sezonie letnim praktycznie nie znajdziemy już produkcji, która nie korzystałaby z tego genialnego w swej prostocie przewodnika. A przynajmniej tak twierdzi Peter Suderman, redaktor magazynu Slate, wieszczący w artykule „Save the Movie!” upadek amerykańskiej kinematografii. Czytaj dalej „O tym jak jedna książka zabiła amerykańskie kino”

10 książek, które zachwieją Waszą wiarą w ludzkość

Jeśli szukacie przyjemnej, niezobowiązującej do myślenia, rozrywkowej książki na wakacje, to w tym wpisie z pewnością jej nie znajdziecie. Jeśli jednak nie przeraża, a nawet kręci Was poznawanie mrocznej strony ludzkiej natury, intrygują Was dewiacje i różnego rodzaju odchyły, czy po prostu tak jak i ja niemal zwątpiliście w ludzkość, ale wciąż szukacie dowodów na definitywne potwierdzenie ostatecznego upadku naszego gatunku, to właśnie go znaleźliście. A przynajmniej taką mam nadzieję. Czytaj dalej „10 książek, które zachwieją Waszą wiarą w ludzkość”