Nie masz pomysłu na nazwę? Czytaj. Po prostu

Jak wiele znaczy dobra nazwa czy tytuł wie każdy producent czy wydawca. Chwytliwe, łatwo dające się sprzedać wyrazy (czasem tylko frazy) to jednak domena nie tylko masowo wytwarzanych w XXI wieku filmów, książek, leków na ból głowy czy formuł proszków do prania. Od zarania dziejów (OK, nie cofajmy się tak daleko) to co widniało na okładce czy opakowaniu było motorem napędzającym konsumpcję o największej liczbie koni mechanicznych. Chwytliwe miano często okazywało się też być wyznacznikiem, czy dany zespół ma szansę na powiększenie grona groupies i przetrwanie próby czasu. A że czasem pomysłów starczało jedynie na napisanie piosenek, to nazw muzycy zaczęli szukać nie w głowie, a znacznie częściej na papierze. Czytaj dalej „Nie masz pomysłu na nazwę? Czytaj. Po prostu”

Wstydliwy sekret KWP

Zdradzę Wam pewien wstydliwy sekret. Oczywiście nie zrobiłbym tego bez powodu, bez szczególnej okazji i za darmo*, a jako że wszystkie trzy warunki zostały spełnione jednocześnie, z czystym sumieniem mogę wyznać, co mi leży na sercu. I zachęcić, byście nie popełnili takiego samego błędu, który ja popełniałem codziennie na przestrzeni ostatnich 30 lat. Czytaj dalej „Wstydliwy sekret KWP”

Easter eggi w piosenkach, czyli coś czego się nie spodziewamy, w tym co dobrze znamy

Najczęściej kojarzony z filmami zabieg ukrywania w ich treści lub na nośnikach je zawierających dodatkowych smaczków wcale nie jest ograniczony wyłącznie do tej gałęzi kultury. Jakiś czas temu przekonał mnie co do tego faktu artykuł w serwisie book z nami, który precyzyjnie wypunktował najciekawsze easter eggi ze znanych dzieł literackich. Dzisiaj na KWP spróbuję przekonać Was, że sztukę ich wykorzystywania tak naprawdę do perfekcji opanowali jedynie piosenkarze. I nie będzie to trudne.

Aluzje, wyzwiska, ukryte wiadomości, dodatkowe utwory, antyreligijne krucjaty czy kpiące z doszukujących się ukrytych znaczeń słuchaczy docinki to tylko część z rzeczy, jakie można znaleźć w piosenkach, o ile wie się, gdzie ich szukać. To jednak nie wszystko. Zacznijmy od tego, czego w muzyce niewiele osób się spodziewa. Czytaj dalej „Easter eggi w piosenkach, czyli coś czego się nie spodziewamy, w tym co dobrze znamy”

12 muzyków, którzy odeszli z legendarnych zespołów i ominęły ich miliony

Jeśli kiedykolwiek zarzucaliście sobie jakąś niewykorzystaną okazję, żałowaliście, że tego a tego dnia nie zagailiście rozmowy ze śliczną dziewczyną, czy nie pofatygowaliście się do lokalnej kolektury puścić Wasze numery w totka, które wylosowano poprzedniego wieczoru, to z pewnością łatwiej będzie Wam zidentyfikować się z postaciami, które pokrótce opiszę w niniejszym wpisie. Czytaj dalej „12 muzyków, którzy odeszli z legendarnych zespołów i ominęły ich miliony”

Najbardziej hardkorowi wykonawcy. Nergal to przy nich przedszkolak

Na początku czerwca Sąd Rejonowy w Gdyni uniewinnił Adama Darskiego z Behemotha, oskarżonego o obrazę uczuć religijnych, po tym jak w 2007 roku podarł na scenie Biblię, a następnie rozrzucił resztki wśród publiczności nakazując im „żreć to gówno”. Nergal uznał, że takie zachowanie to idealny sposób na reklamę, gdyż wyszedł ze skądinąd słusznego założenia, że kontrowersje najlepiej sprzedają nie tylko gazety i programy telewizyjne, ale też i wizerunek. Dlatego, kiedy przycichła nieco sprawa prowokowania polskich katolików, postanowił też związać się blondwłosą cycatką o durnej ksywie i wybujałym ego, czym ponownie przebił się na pierwsze strony tabloidów.

Tak to się robi w naszym pięknym nadwiślańskim kraju, jednak żeby przejść do historii, trzeba zrobić coś więcej niż postawić obok siebie dwa silikony i wypowiedzieć wojnę 33 milionom Polaków. Jak więc wygląda zapisywanie się w annałach muzyki z dala od polskiego piekiełka? Nieco bardziej hardkorowo, ale też zdecydowanie bardziej spontanicznie, bez wcześniejszego koncypowania i robienia na scenie teatrzyku. Prawdziwi twardziele nie planują znaleźć się w gazetach, a trafiają tam za to, kim są, a nie za to, kim chcieliby być. Poniżej kilka mniej lub bardziej znanych przykładów zdrowo popieprzonych występów, przy których „obrazoburczy” „antychryst” Adam z Behemotha wygląda jak nierozgarnięty i rozwydrzony Adaś z 1b. Czytaj dalej „Najbardziej hardkorowi wykonawcy. Nergal to przy nich przedszkolak”

"Yesterday" Paula McCartneya w wersji komiksowej

Pamiętacie komiksową wersję „Don’t Stop Me Now” zespołu Queen, o której pisałem w lutym bieżącego roku? Autor tego małego arcydzieła, Pablo Stanley, nie próżnował i od momentu publikacji wspomnianych paneli przygotowywał najróżniejsze, mniej lub bardziej zabawne grafiki. Ostatnio wielkim powodzeniem w internecie zaczęła cieszyć się jego wersja „Yesterday” Paula McCartneya, która wesoła może nie jest, ale dobitnie tłumaczy o czym śpiewa lider The Beatles i dlaczego utwór nie nadaje się do grupowego śpiewania. A dlaczego? Sprawdźcie sami: Czytaj dalej „"Yesterday" Paula McCartneya w wersji komiksowej”

Ikoniczne stroje muzycznych ikon

Jeśli uważacie, że to stroje Lady Gagi zasługują na wzmiankę w przyszłych książkach o historii muzyki, to prawdopodobnie jesteście na bakier z prawdziwymi legendami. Ikony rocka, popu i reggae nie musiały tak często zmieniać fatałaszków jak Stefani Joanne Angelina Germanotta – niekiedy wystarczył jeden koncert, jeden występ, by ich strój praktycznie z miejsca bywał zapamiętywany.

Spójrzmy prawdzie w oczy, czy przypominacie sobie co obecna „królowa popu” miała na sobie jeszcze kilka dni temu? A pamiętacie, co miał na sobie Freddie Mercury podczas koncertu na Wembley w 1985 roku albo Michael Jackson w „Thrillerze”? No właśnie.

Poniżej krótki graficzny przegląd najbardziej pamiętnych wdzianek, jakie raczyli na siebie włożyć (pół)bogowie muzyki. [via Behance] Czytaj dalej „Ikoniczne stroje muzycznych ikon”

Portrety z płyt CD – kampania antypiracka

Ogólnym założeniem ciekawej wizualnie kampanii przygotowanej przez agencję TBWA było zwrócenie uwagi na problem piractwa. Nie wiem w jaki sposób przygotowane przez jej pracowników portrety z płyt CD miały tego dokonać, ale trzeba przyznać, że wykazali się niemałym kunsztem. Jim Morrison, Bob Marley, Michael Jackson, James Brown, Jimi Hendrix, Elvis Presley i Freddie Mercury zaiste przypominają samych siebie, ale w zdumiewający sposób nie zniechęcają mnie do piracenia muzyki w internecie. Może dlatego, że od dawna tego nie robię, a może dlatego, że to co oglądacie na poniższych zdjęciach to taki „piękny kościół, ale bez Boga”. [via SoBadSoGood.com] Czytaj dalej „Portrety z płyt CD – kampania antypiracka”