Skoro jesteśmy przy Grotowskim to… znacie Czajkowskiego?

I nie chodzi mi wcale o Piotra.

Miniony tydzień wielu osobom upłynął pod znakiem intensywnego przetrząsania zasobów Wikipedii w poszukiwaniu informacji o Jerzym Grotowskim, którego postaci nie potrafiła skojarzyć znana z eksponowania mokrego biustu w „Show” i „Nienasyceniu” aktorka, obecnie prowadząca wywiady z zagranicznymi gwiazdami dla telewizji TVN. Korzystając z zamieszania wywołanego panującą w narodzie zdumiewającą anonimowością reformatora polskiego teatru, warto też przypomnieć nazwisko innego wybitnego Polaka, którego nad Wisłą najczęściej myli się z rosyjskim kompozytorem, natomiast na Zachodzie nie dość że wciąż jest popularny, to nawet po śmierci potrafi budzić olbrzymie kontrowersje. Czytaj dalej „Skoro jesteśmy przy Grotowskim to… znacie Czajkowskiego?”

Muzyka na dupie odnaleziona, czyli 500-letni chorał z piekła rodem

Jak donosi internetowy serwis brytyjskiego Guardiana, pewna blogerka wybrała się z przyjaciółką do muzeum Prado w Madrycie, gdzie przystanęła na dłuższą chwilę przy „Ogrodzie ziemskich rozkoszyHieronima Boscha. News z dupy, powiecie, i tym razem określenie to będzie jak najbardziej trafne. Pani Amelia dostrzegła bowiem na słynnym tryptyku nagą postać, której niezbyt obfite jak na połowę poprzedniego tysiąclecia pośladki pokryte są zapisem nutowym pewnej kompozycji. I postanowiła ją zagrać. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. Czytaj dalej „Muzyka na dupie odnaleziona, czyli 500-letni chorał z piekła rodem”

Utwory, które zna każdy, ale nikt nie wie, jak się do cholery nazywają

Jak często macie tak, że nie potraficie poprawnie zidentyfikować tytułu czy autora radiowego hitu, który słyszeliście już setki razy? Zgaduję, że stosunkowo często i raczej wstydem byłoby przyznanie się do takiej niewiedzy nawet najbliższym przyjaciołom.

A jak często drapiecie się po głowie, słysząc utwór, który w świadomości mieszkańców naszej małej niebieskiej planety funkcjonuje już od kilkuset lat i co czujecie, gdy jedyne co potraficie o nim powiedzieć to to, że jest „fajny, no, rytmiczny taki”? Znowu pokuszę się o strzał i zamiast czekać na odpowiedź, zasugeruję, że raczej nie stanowi to dla nikogo większego problemu, bo przecież w świadomości młodych Polaków już od dawna pokutuje przeświadczenie, że „klasyka jest dla pedałów”. Ale, tak naprawdę właśnie to, moi drodzy, jest prawdziwym powodem do wstydu.

Jeśli poświęcicie mi teraz 10 minut Waszego czasu, udowodnię Wam, że słuchanie klasyki to nie obciach i powód do wyzywania świadomych melomanów od pieprzonych hipsterów. Za chwilę zgodnie stwierdzicie, że muzyka klasyczna jest zajebista. A przy okazji dowiecie się, jak nazywa się ta cholerna nuta, która grana jest praktycznie w co drugim filmie. Czytaj dalej „Utwory, które zna każdy, ale nikt nie wie, jak się do cholery nazywają”