Na wstępie postawię sprawę jasno: nie wiem, czy poniższe książki ma każdy, ale domyślam się, że zdecydowana większość z Was z takowymi się zetknęła (przynajmniej na poziomie okładki) lub zna kogoś, kto zastawia nimi półki w domowej biblioteczce. I druga sprawa – specjalnie nie wybrałem konkretnych dzieł znanych autorów, chociaż przypuszczam, że nie byłoby problemem stworzenie uniwersalnej biblioteczki prawdziwego Polaka – wszak niektóre wydania na półce znaleźć się muszą. Poniższe traktujcie więc raczej jako żart, w którym, jak to zwykle bywa, można znaleźć ziarenko prawdy. Albo ziarno. Albo cały kłos.
Zerknąłem ostatnio do szafy, gdzie trzymam większość książek (a raczej chronię, gdyż z latającym po mieszkaniu dzieciakiem, na którego papier działa jak płachta na byka, nigdy nic nie wiadomo) i wzrok mój padł na kilka woluminów, zagracających stale kurczące się wolne przestrzenie w mieszkaniu. Znalazłem wśród nich znakomite, ponadczasowe arcydzieła, książki ważne i potrzebne, wreszcie takie, które mogą odmienić czyjeś życie i natychmiast w twarz trzasnęła mnie refleksja, że z dużym prawdopodobieństwem nigdy do nich nie zajrzę.
W chwilę potem dotarło do mnie, że pewnie nie jestem w tej kwestii odosobniony i podobny książkowstręt odczuwa zdecydowanie większa liczba osób. Po krótkiej burzy mózgów sporządziłem krótką listę dzieł, z którą, mam nadzieję, również i Wy będziecie mogli się identyfikować. Bo czy jest wśród Was osoba, która od deski do deski skonsumowała takie utwory, jak… Czytaj dalej „Książki, które każdy posiada, ale nikt nie czyta”