Nienawidzisz reklam? Mam coś w sam raz dla Ciebie

Nie przeczę – istnieją dobre reklamy. Takie, które potrafią sprzedać produkt w sposób nienachalny lub na tyle efektowny, że oglądając je nie mamy ochoty zmieniać kanału w telewizorze czy wyrywać stron z magazynów kolorowych. Mogą być też takie, które oprócz promowania jakiegoś produktu, oferują sporo ciekawych informacji. Zdecydowana większość kampanii polega jednak na wykupieniu gigantycznej powierzchni reklamowej (czy to w postaci billboardu albo przyczepki na kółkach w mieście, czy to wyskakującego bannera w internecie) i wypełnienia jej kawałkiem dupy lub kilkoma cyckami. To właśnie z nimi stale się powiększająca grupa zapaleńców od prawie 2 lat toczy spektakularne boje. A największy z nich miał miejsce kilka dni temu. Czytaj dalej „Nienawidzisz reklam? Mam coś w sam raz dla Ciebie”

Zwyczajna strona z ogłoszeniami? Przyjrzyj się bliżej. Niesamowite

Bannery w internecie blokuje, na billboardy nie patrzę, a przeglądając magazyny kolorowe zawsze zerkam tylko na lewą stronę rozkładówki, bo wiem, że na prawej zawsze znajdę olbrzymich rozmiarów reklamę. Mówiąc wprost – AdBlocka mam włączonego na stałe, nawet przebywając z dala od przeglądarki internetowej. Dobrą reklamę potrafię jednak wyłapać jak mało kto – może tylko takie na mnie działają, a ta prezentowana tutaj z pewnością należy do tych lepszych. Jeśli nie najlepszych. Naprawdę. Czytaj dalej „Zwyczajna strona z ogłoszeniami? Przyjrzyj się bliżej. Niesamowite”

Pomysły, które zawsze chcieliście zrealizować, ale nie było czasu. Ani miejsca

Pamiętam jak w jednym z pierwszych wpisów na KWP znęcałem się nad Domem Kopernika w Toruniu, w konsekwencji dochodząc do wniosku, z którym kłócić się nie wypadało. Tak, polskie muzea są do dupy i raczej niewiele wskazuje na to, aby w najbliższej przyszłości ten stan miał ulec poprawie. Brak pieniędzy (chociaż z tym w dobie grantów unijnych można się kłócić), chęci i pomysłów na zaangażowanie łaknących kultury ludzi aż bije po oczach.

Porzućcie wszelką nadzieję: w tej chwili nie można już chyba liczyć, że wybrani przez nas (albo i nie) wodzowie sprawią, iż ludzie będą woleli spędzić czas nie zabijając przy tym szarych komórek kolejnymi łykami jasnego pełnego. Na szczęście możemy wziąć sprawy w swoje łapska, wskrzesić zabitą alkoholem szarą masę albo przynajmniej wskazać pomysły, które winny być zrealizowane. Bo są zajebiste. A przynajmniej część z nich jest. Zawsze to więcej niż kolejne odnowione zabytki, w których jeśli już coś nawet zalega, to nie można tego dotknąć. Czytaj dalej „Pomysły, które zawsze chcieliście zrealizować, ale nie było czasu. Ani miejsca”

Ciekawe spojrzenie na słynne rosyjskie budynki

Państwowe Muzeum Architektury w Moskwie przygotowało naprawdę świetną kampanię reklamową, opartą na haśle „Odkryj całą historię”. Możemy w niej oglądać słynne rosyjskie budynki i konstrukcje, poszerzone o drugie dno. Dzięki prostemu zabiegowi w Photoshopie, utwierdzamy się tylko w przekonaniu, że rosyjski rozmach nie zna granic, a to co najważniejsze, jest tam, gdzie się tego nie spodziewamy.

Patrząc na poniższe plakaty bardzo nieodparcie przychodzi nam na myśl związek frazeologiczny o „wierzchołku góry lodowej”, który chyba jeszcze nigdy nie było tak pomysłowo zilustrowany.

Czytaj dalej „Ciekawe spojrzenie na słynne rosyjskie budynki”

Gazetowe reklamy klasyków literatury

W obecnych czasach coraz rzadziej można natrafić na reklamy książek w gazetach i kolorowych magazynach. Jeśli już jakieś się trafią, to najczęściej zachęcają do kupna egzemplarza z danej kolekcji tematycznej, dodatku do dziennika albo mało wartościowej książki, która nie wiedzieć czemu stała się bestsellerem. A jak było kiedyś?

Kiedyś, moi drodzy, książki reklamowało się w nieco bardziej stylowy sposób. I chociaż efektywność takiej promocji przynajmniej dla mnie stoi pod znakiem zapytania, to przeglądanie reklam ze starych gazet jest zaiste fascynujące. Zwłaszcza, że reklamują takie klasyki jak np. „Myszy i ludzie” Steinbecka, „Wielkiego Gatsby’ego” Fitzgeralda, „Kubusia Puchatka” Milne’a czy „Słońce też wschodzi” Hemingwaya. Poniżej i Wy możecie zapoznać się z kilkoma z nich. Czytaj dalej „Gazetowe reklamy klasyków literatury”

Krótka historia lokowania Coli w filmach

Coca-Cola wydaje się być tak znaną marką, że właściwie nie potrzebuje rozbuchanych kampanii reklamowych – ciemny naród i tak kupi, parafrazując polskiego klasyka. Niemniej jednak korporacja nie przestaje pompować niezliczone ilości dolarów w promowanie swojego flagowego produktu i trzeba przyznać, że pomimo wszechobecności charakterystycznego logo, nie przeszkadza ono tak bardzo jak nachalne próby lokowania dowolnego innego produktu gdzie popadnie.

Ciężko określić ilość produkcji filmowych bądź telewizyjnych, w których opakowanie uwielbianego napoju pojawiło się przez moment na ekranie, jednak są ludzie, którzy podjęli się karkołomnego zadania policzenia przypadków product placementu Coca-Coli. Swoje wyliczenia zaprezentowali w postaci infografiki, którą zamieszczam poniżej (po kliknięciu dostępna w większej rozdzielczości). Ciekawe tylko, czy autorzy wzięli też pod uwagę „Straszny sen Dzidziusia Górkiewicza„, w którym amerykańska marka była w zasadzie głównym bohaterem. Czytaj dalej „Krótka historia lokowania Coli w filmach”

Dojenie gwiezdnej kozy – niewykorzystane pomysły na gadżety ze Star Wars

Nie od dziś wiadomo, że najważniejszą decyzją w karierze George’a Lucasa było zamieszczenie w kontrakcie ze studiem 20th Century Fox klauzuli mówiącej, że twórca „Gwiezdnych wojen” zatrzymuje wszystkie prawa do postaci, a także zrzeka się wynagrodzenia za film w zamian za wpływy ze sprzedaży towarzyszących mu gadżetów (zabawek, koszulek, książek, komiksów etc.). Dzięki temu sprytnemu manewrowi (i głupocie studia, które nie doceniło potencjału sprzedażowego), Lucas niemal z dnia na dzień został milionerem.

Zabawki związane ze „Star Wars” szybko zalały rynek i do dzisiaj stanowią jedną z głównych sił napędowych i maszynek do zarabiania studia Lucasfilm. Kiedy w latach 90. zapowiedziano wprowadzenie do kin pierwszego prequela gwiezdnej sagi, spece od marketingu dostali nowe pole do popisu. Efektem ich wyobraźni było często przedziwne gadżety, z których większość nigdy nie trafiła do produkcji. Jeden z projektantów, Jasen Geyer, odsłonił niedawno zapomniane karty historii „Mrocznego widma” i zaprezentował światu niezrealizowane pomysły, które mogły w owym czasie zalać amerykański i światowy rynek. Pamiętacie TAZOS dodawane do chipsów Lays? To właśnie jeden z udanych zabiegów promocyjnych. Inne, głównie te nieudane, znajdziecie na stronie Action Figure Insider. Poniżej zamieszczam te najciekawsze. Czytaj dalej „Dojenie gwiezdnej kozy – niewykorzystane pomysły na gadżety ze Star Wars”

Popkulturowe fakty, z którymi każdy się zgadza? Na pewno nie!

Internetowy serwis Pajiba zamieścił na swoich łamach mocno kontrowersyjny tekst traktujący o aksjomatach popkultury, czyli mówiąc po ludzku (piszę to dla siebie, na wypadek, gdybym za kilka lat zapomniał co to jest ten aksjomat) – 25 prawdach, z którymi każdy szanujący się maniak zgodzić się musi. Oczywiście, nie byłbym sobą, gdybym części z nich nie traktował z pogardą. Cóż, aż tak wielkiego szacunku do siebie nie mam. Czytaj dalej „Popkulturowe fakty, z którymi każdy się zgadza? Na pewno nie!”