Wrzucasz zdjęcia jedzenia na Insta? Ten gość poszedł o krok dalej

Z Instagrama, jak pewnie wiecie, korzystam raczej sporadycznie (acz ostatnio, trochę ze względu na zawodowe zobowiązania, musiałem przysiąść w nim na dłużej), ale zauważyłem (i chyba zgodzicie się ze mną), że jedną z jego największych wad jest zatrzęsienie zdjęć prezentujących głównie spożywane przez jego użytkowników posiłki. Dlatego wielką radość sprawiły mi zdjęcia pewnego Japończyka, który podchodzi do nich… z nieco innej strony. Czytaj dalej „Wrzucasz zdjęcia jedzenia na Insta? Ten gość poszedł o krok dalej”

Trudno uwierzyć, że to nie jest prawdziwa tkanina

Wielokrotnie już w niemal pięcioletniej historii KWP mogliście podziwiać dzieła mniej lub bardziej znanych mistrzów przekształcania bezkształtnych często brył w kształtne arcydzieła. Widzieliście, jak drewno stawało się papierem, wykałaczki miastem, a fortepian szkieletem. Najbardziej jednak zachwycaliście się, chociaż tylko na jednym czy dwóch zdjęciach, jak genialni rzeźbiarze potrafią zamienić marmur w tkaninę. Dzisiaj więc oczaruję Was ponownie. Czytaj dalej „Trudno uwierzyć, że to nie jest prawdziwa tkanina”

Owoce jeszcze nigdy nie były tak odrażające

Jako że jestem istotą zaiste wszystkożerną, zawsze zastanawiało mnie jak to jest mieć alergie na jeden z rodzajów spożywanego pokarmu. Jak dotąd nie mogłem sobie wyobrazić, że coś absolutnie dla mnie zwyczajnego (ale smacznego), może u innych budzić nie tylko strach (przed reakcją alergiczną właśnie), ale też odrazę. Piszę „jak dotąd”, gdyż dziś przekonałem się, iż odruch wymiotny można wywołać zaledwie kilkoma żłobieniami łyżki. Już nigdy nie spojrzę na owoce w ten sam sposób. Czytaj dalej „Owoce jeszcze nigdy nie były tak odrażające”

Rozmiar ma znaczenie. Przynajmniej dla nagiej kobiety

I nie tylko.

Jak długo można się cieszyć najmniejszą, a jednocześnie najwierniej oddającą kobiece kształty rzeźbą w historii? Brytyjski pół-tabloid twierdzi, że tylko tyle czasu, ile zajmuje wynajętemu fotografowi wykonanie jej zdjęcia. Właśnie tak długo wytrzymało dzieło brytyjskiego rzeźbiarza, ku przerażeniu którego przestało istnieć dosłownie w kilka chwil po ukończeniu. Moment po wykonaniu zdjęć dokumentujących zdumiewający efekt wielomiesięcznej pracy nieostrożny pracownik laboratorium przypadkiem dokonał jego całkowitej destrukcji. Dotknięciem swojego palca. Czytaj dalej „Rozmiar ma znaczenie. Przynajmniej dla nagiej kobiety”

41 lat temu postanowił zbudować żyjące miasto. Z wykałaczek

Wielu czytelnikom historia Scotta Weavera i jego hołdu dla San Francisco może wydawać się znajoma – o jego zdumiewającym dziele było głośno już w 2009 roku, kiedy po 35 latach pracy pokazał światu dzieło, nad którym pracę rozpoczął w wieku 14 lat. Z trudem można było wówczas znaleźć osobę, która nie ściągałaby czapki z głowy widząc zwieńczenie tytanicznego, trwającego ponad 3 tysiące godzin wysiłku. Jego kinetyczna pseudo-makieta była tak oszałamiająca, że  trafiła do Muzeum Amerykańskiej Sztuki Wizjonerskiej, ale z chwilą, kiedy zamknięto ją za jego bramami, pamięć o drewnianej konstrukcji zaczęła słabnąć. Dziś jednak odżyje na nowo. Czytaj dalej „41 lat temu postanowił zbudować żyjące miasto. Z wykałaczek”

10 lat kuł i rzeźbił jaskinię na pustyni. Efekt jego pracy powala

Tu na KWP wielokrotnie już udowadniałem, że jestem osobą nieco zbyt prędko wpadającą w zachwyt, a ponadto mającą dość irytującą skłonność do przesady. Często w przypływie entuzjazmu nazywałem w sumie dość kiepskie przejawy artyzmu prawdziwa sztuką, a dzieła maksymalnie średnie obwoływałem wręcz arcydziełami. Tym razem jednak, nawet ten ostatni rzeczownik wydaje się niewystarczająco mocny, by opisać to, czego przez 10 lat dokonał jeden tylko człowiek. Mając za towarzysza jedynie psa.

Czytaj dalej „10 lat kuł i rzeźbił jaskinię na pustyni. Efekt jego pracy powala”

Wyjątek, który potwierdza regułę. Chociaż wcale nie musi

Zazwyczaj takie rzeczy umieszczam tylko w sieciach społecznościowych podległych konglomeratowi, jakim jest KWP, ale tym razem postanowiłem zrobić wyjątek. Może z tego względu, że dziś jest sobota, może też z tego, że coś tak ogromnego zasługuje na nieco więcej szacunku, zwłaszcza że zrodziło się siłą rąk naszego węgierskiego bratanka w samym centrum jego ojczyzny. Czytaj dalej „Wyjątek, który potwierdza regułę. Chociaż wcale nie musi”

Niektórzy nie wiedzą, kiedy powiedzieć dość. I bardzo dobrze

Ku mojemu sporemu zaskoczeniu najpopularniejszym wpisem w historii KWP nie jest żadna z zajebistych, drobiazgowo opisanych ciekawostek czy artykuły na kilkadziesiąt tysięcy znaków, ale jedna z szybkich wrzutek, sprokurowana w chwilę po odkryciu inspiracji gdzieś w odmętach internetu. Mówię tu oczywiście (dla mnie) o wpisie, w którym ze zdziwieniem odkryłem, że w rzeźbiarstwie nie widziałem jednak wszystkiego, a olśnienia dostałem po zobaczeniu fenomenalnych prac Maskulla Lasserre’a. To ten Kanadyjczyk, który potrafi rzeźbić w wieszakach, deskach do krojenia i pianinach w tak zapierający dech w piersiach sposób, że prawie trzy tysiące osób postanowiło kliknąć przy wpisie o jego dziełach przycisk „lubię to”. Ciekawe, ile osób kliknie tym razem, kiedy zdadzą sobie sprawę, że Lasserre po raz kolejny przeszedł samego siebie. Czytaj dalej „Niektórzy nie wiedzą, kiedy powiedzieć dość. I bardzo dobrze”

Nie uwierzysz, co potrafi zrobić z drutem ten brytyjski szaleniec

Kilka dni temu na serwisy społecznościowe towarzyszące KWP wrzuciłem fotografię niesamowitej rzeźby ze Staffordshire w Anglii, w ostatniej chwili powstrzymując się przed podpisaniem jej niewybrednym żartem o drucie i jego ciągnięciu. Bardzo możliwe, że w czasach niepodzielnego panowania „humorystycznych” obrazkowych serwisów taki komentarz zagwarantowałby po trzykroć więcej udostępnień zdjęcia dzieł Robina Wighta, jednak ich zjawiskowość zdecydowałem się udowodnić nie chamskimi wrzutami (z których, nawiasem mówiąc, słynę), ale osobnym wpisem, w których będziecie mogli zobaczyć ich więcej. Jest na co popatrzeć. Czytaj dalej „Nie uwierzysz, co potrafi zrobić z drutem ten brytyjski szaleniec”

Modelina jest dla dzieci? Bardziej mylić się nie możesz

Wpis ten miałem otworzyć jedną z wielu sentymentalnych anegdotek, nawiązujących do mojego dzieciństwa, kiedy miałem uwielbiać zabawę plasteliną, tworząc wymyślne figurki, które moi rodzice uwieczniali następnie na fotografiach. Ale to byłoby kłamstwo. Starzy aparatu nie posiadali, a ja wszelkich mas plastycznych przez Plastusia personifikowanych nienawidziłem. Prawdopodobnie z wzajemnością. I prawdopodobnie trwało to aż do dnia dzisiejszego, kiedy to zakochałem się w modelinie. A właściwie w rzeźbach, które można za jej pomocą stworzyć. Czytaj dalej „Modelina jest dla dzieci? Bardziej mylić się nie możesz”