Wszyscy będziemy cyborgami

Kiedy trzy tygodnie temu ludzkość obchodziła dzień koniunkcji linii fabularnej jednego z najbardziej kultowych filmów w dziejach z naszą rzeczywistością, internet zalały artykuły na temat tego, jak bardzo rok 2015, w którym przyszło nam żyć, przypomina ten, do którego trafił bohater grany przez Michaela J. Foxa. Większość z nich starała się udowodnić, że bardzo, niejako zapominając, iż zdecydowanie trafniejsze w przewidywaniu (a także i kreowaniu) przyszłości były inne, mniej popularne, a często zdecydowanie poważniejsze produkcje. Co ciekawe, przewija się przez nie jedno wizjonerskie rozwiązanie – technologia, która faktycznie zaczyna odmieniać otaczający nas świat. I nas samych. Czytaj dalej „Wszyscy będziemy cyborgami”

"Na takie gówno jestem już chyba za stary"

Sądziłem, że incydent sprzed dwóch lat, kiedy w stanie skrajnego zażenowania wyszedłem z kina z przedpremierowego pokazu „Avengers” i poczułem obrzydzenie do ekranizacji komiksów (szczególnie superbohaterskich), był tylko jednorazowy. Dwa lata później stawiłem się na pokazie innego filmu Marvela i chociaż do teraz targają mną podobnie negatywne emocje, nie mogę powiedzieć, by był równie fatalny. Nie jest to w żadnym wypadku komplement dla „Strażników Galaktyki”, bo od produkcji, której w 2012 roku wystawiłem ocenę 4/10, bardziej cenię nawet szóstą część „Szybkich i wściekłych”. I tak jak w przypadku filmu o grupie kryminalistów szykujących skok stulecia przy pomocy swoich superszybkich maszyn, tak w przypadku wesołej opowiastki o grupie kryminalistów, przypadkiem zaplątanych w złodziejską aferę rozmiarów wszechświata, najmocniejszym ogniwem ponownie okazał się Vin Diesel – w najbardziej drewnianej kreacji w swojej karierze, z dyndającym na jednej z jego gałęzi gadatliwym i drapiącym się po jajkach szopem. Czytaj dalej „"Na takie gówno jestem już chyba za stary"”

"Ewolucja planety małp", czyli kręcenie prequeli ma sens. I to spory

Nigdy nie lubiłem tej serii, chociaż końcowa wolta pierwszej części trwale zapisała się w mojej pamięci. Kiedy jeszcze na każdy kolejny film Tima Burtona czekałem przebierając nogami, pomyślałem, że może tym razem przekonam się do małp gadających ludzkim głosem. Niestety – to co zaprezentował w 2001 roku kultowy wówczas reżyser zasługiwało jedynie na okrzyki podobne do tych, które postać grana przez Charltona Hestona wydała na widok Statuy Wolności. Dokładnie dekadę później na ekranach kin pojawiła się „Geneza planety małp” – prequel, który sprawił, że małpom postanowiłem dać trzecią i ostatnią szansę. I tym razem był to strzał w dziesiątkę. Czy jego kontynuacja była w stanie mu dorównać? Czytaj dalej „"Ewolucja planety małp", czyli kręcenie prequeli ma sens. I to spory”

Koniec świata? To już było [+konkurs z nagrodami]

Książek o tematyce apokaliptycznej i postapokaliptycznej w historii literatury popełniono już sporo, lecz czytelnicy i nawiedzeni wyczekujący końca świata do dziś spierają się, która z nich zasługuje na miano tej najlepszej (i, przy okazji, najbardziej prawdopodobnej). Co nas zdziesiątkuje? Zabójczy wirus? Uderzenie meteorytu? Wojna atomowa? Pomysłów i teorii jest bardzo wiele, a każda kolejna wydaje się jeszcze bardziej spektakularna od już wspomnianych. Już wkrótce poznamy kolejną wizję końca świata. A następnie jego początku. Tym razem po polsku.

Czytaj dalej „Koniec świata? To już było [+konkurs z nagrodami]”

Kulisy tworzenia kostiumu inżyniera "Prometeusza"

Powiedzmy sobie szczerze – powrót Ridleya Scotta do uniwersum „Obcego” może nie okazał się niewypałem, ale mógł być zdecydowanie lepszy, zwłaszcza w sferze scenariuszowej. Zdjęciom, muzyce i efektom specjalnym nie można zbyt wiele zarzucić, a jedyną rzeczą, do której moglibyśmy się przyczepić to postaci inżynierów, które zamiast dostojeństwa i majestatu swoim wyglądem wywoływały na twarzach widzów uśmiechy politowania.

Myli się jednak ten, który twierdzi, że przygotowanie ich kostiumów i makijażu było zadaniem łatwym. Każdego dnia aktorzy wcielający się w szaro-burych gigantów przechodzili wielogodzinne zabiegi zmieniające ich wygląd, tak aby w obiektywie kamery odpowiadać wyobrażeniom reżysera i scenarzystów. Przekonać się o tym możecie oglądając zdjęcia zamieszczone poniżej.

Czytaj dalej „Kulisy tworzenia kostiumu inżyniera "Prometeusza"”

Najlepiej sprzedające się książki science-fiction w historii

Pamiętam jak rodzice patrzyli na mnie z politowaniem, kiedy zaczytywałem się w powieściach H. G. Wellsa, opowiadaniach Philipa K. Dicka i całej twórczości Isaaca Asimova. Zastanawiali się pewnie, jak to się stało, że ich w miarę normalne dziecko potrafiło zafascynować się takimi niestworzonymi i prawdopodobnie głupimi rzeczami. Po trosze podejrzewali też pewnie, że w tych książkach znajdują się też treści dla mnie nieodpowiednie. Nigdy jednak po nie nie sięgnęli, uważając science fiction za literaturę niegodną najmniejszej nawet uwagi.

Od tamtej pory wiele się zmieniło, a twórczość często domorosłych fantastów i futurologów nie tylko przestała być kojarzona z tanią rozrywką, ale osiągnęła taką popularność, że obecnie śmiało konkuruje, jeśli nie wyprzedza w sprzedaży książek obyczajowych czy literatury faktu. Wciąż jednak najbardziej potrafią ją docenić ci, którzy mieli ze sci-fi styczność właśnie od dzieciństwa. A co najbardziej rozpalało i wciąż rozpala umysły miłośników gatunku? Na to pytanie postanowili odpowiedzieć twórcy serwisu Book Patrol, którzy przygotowali ciekawą infografikę podsumowującą najlepiej sprzedające się książki science fiction w historii literatury. Nie pytajcie mnie jednak, co w tym zestawieniu robi „Władca Pierścieni”. Czytaj dalej „Najlepiej sprzedające się książki science-fiction w historii”

15 wulgaryzmów ze świata science-fiction

Każdy rozbudowany fikcyjny świat przedstawiony, nie może obejść się bez stworzonego na jego potrzeby sztucznego języka. A tam gdzie tworzy się język, należy stworzyć też wulgaryzmy. Jakiś czas temu serwis Blastr.com przygotował zestawienie kilkunastu przekleństw, którymi posługują się zasiedlające pozostałe zakątki wszechświata rasy. Poniżej przedstawiam wspomnianą listę (+1) wraz z polskim tłumaczeniem i tytułem produkcji filmowej (bądź telewizyjnej), gdzie można je usłyszeć. Czytaj dalej „15 wulgaryzmów ze świata science-fiction”

Od Star Treka do gwiazd

Zadziwiające, jak wiele gwiazd pojawiło się w obsadzie dość kiczowatego serialu „Star Trek”, zanim ich kariera tak naprawdę nabrała rozpędu. Część wystąpiła gościnnie już jako rozpoznawalni aktorzy / muzycy, ale dla mnie wciąż pozostaje szokująca ilość osób, które przewinęły się przez obsadę serialu. Poniżej najbardziej znana-nieznana trzynastka – zdjęcia pożyczone z izismile, dlatego nie ręczę za błędy w pisowni nazwisk. A jest ich kilka. Czytaj dalej „Od Star Treka do gwiazd”