A potem nie było już nic…
…jedynie ruiny lasu i dryfująca wolno z wiatrem chmura kurzu na horyzoncie. I siedząca na nierównym, omszałym kamieniu milowym czarna i obszarpana postać. Był to ten, którego niesłusznie się przeklina, który budzi lęk i trwogę, ale który jest jedynym przyjacielem nędzarza i najlepszym lekarzem śmiertelnie rannego.
Pamiętam, jakby to było dzisiaj. Mała gminna biblioteka we wsi na peryferiach cywilizacji. Cztery regały książek, a pomiędzy nimi zezowaty okularnik ze świeżo wyrobioną kartą czytelnika. Błąka się, nie wie na czym zawiesić oko, szukając czegoś innego niż jeszcze niezdjęte z półek dzieła późnego komunizmu. Kątem uciekającego oka dostrzega żółtą okładkę z przekreślonym czerwoną kreską tytułem i obrazkiem natychmiast uruchamiającym wyobraźnię. Podejmuje decyzję – to będzie jego pierwsza wypożyczona książka. Nawet nie przypuszcza w jak długą i pełną przygód podróż tym samym wyrusza. Czytaj dalej „A potem nie było już nic…”