Wystarczy na moment spuścić graficiarzy z oka… Oto efekty

O tej sprawie pisali już chyba wszyscy i wszędzie, ale ze względu na różne osobiste, hmmm, względy oraz dłubanie przy kolejnych odcinkach „Gry o tron” nie napisałem ja. Aż do dzisiaj. No bo jak mógłbym nie napisać o jednym z największych graficiarskich przedsięwzięć/happeningów (niepotrzebne skreślić) w tym roku? Czytaj dalej „Wystarczy na moment spuścić graficiarzy z oka… Oto efekty”

Goło, wesoło i nie tylko dla dorosłych

Aleksieja Kondakowa mieliście już szansę poznać na łamach KWP, głównie za sprawą fantastycznych foto-manipulacji, łączących postaci z obrazów ze zdjęciami strzelonymi we współczesnym Kijowie. Prace Ukraińca prędkością błyskawicy obiegły internet, gdy zaprezentował je po raz pierwszy w 2015 roku i zrobiły tak wielkie wrażenie na kolegach z południa Europy, że ci postanowili zaprosić go do Włoch, by i tam zaprezentował swoje umiejętności, cyfrowo wzbogacając ulice Neapolu bohaterami dzieł malarskich z różnych epok. Co wyszło z tej współpracy? Czytaj dalej „Goło, wesoło i nie tylko dla dorosłych”

Nie tylko kloszardzi grzebią po śmietnikach

Wspominając ostatnio dzieciństwo spędzone na wsi, przypomniało mi się, jak z bandą niemających co ze sobą zrobić dzieciaków szlajaliśmy się bliższej i dalszej okolicy, nie omijając żadnego zakątka. Ciekawiło nas wszystko: stare stodoły, dopiero co stawiane domy, a nawet śmietniki. Może inaczej – zwłaszcza śmietniki. Liczba skarbów, jakie można było w nich znaleźć była tak duża, że rekompensowała nawet ilość chorób, jakie mogliśmy przypadkiem złapać. I kiedy teraz patrzę na prace portugalskiego artysty, który śmieci zamienia w prawdziwe dzieła sztuki ulicznej, czuję, iż moje zachowanie w dzieciństwie jest całkowicie usprawiedliwione. Czytaj dalej „Nie tylko kloszardzi grzebią po śmietnikach”

Niesamowita teoria. Jeśli to nie on jest Banksym, to do cholery kto?

Kiedy w marcu bieżącego roku w świat poszedł news, że dzięki geoprofilowaniu grupa naukowców z Queen Margaret University ustaliła tożsamość Banksy’ego, przez świat przetoczyło się tsunami rozczarowania. Tajemniczym artystą ulicznym miał być niejaki Robin Cunningham, który na zdjęciach w internecie bardziej przypominał wujka Poldka (jak określiła to moja żona), niż partyzanckiego twórcę. Tymczasem kilkanaście godzin temu lotem błyskawicy po sieci rozeszła się teoria, określająca Banksy’ego jako grupę, na czele której stoi założyciel legendarnego zespołu… również wywodzącego się z Bristolu. Czytaj dalej „Niesamowita teoria. Jeśli to nie on jest Banksym, to do cholery kto?”

Nareszcie wiem, co oznaczają te cholerne bazgroły

To że KWP lubi sztukę uliczną, pewnie już zauważyliście. O tym, że ceni sobie prostotę, przekonaliście się przeglądając teksty wrzucone w minimalistyczny szablon bloga. Możecie natomiast nie wiedzieć, że zarówno pierwsze jak i drugie upodobanie nie koresponduję z tym, co autor niniejszych słów musi oglądać na ulicach rodzinnego miasta. Przemierzając niemal codziennie ulice Gdańska co rusz bowiem natyka się na szpecące mury dysgraficzne tagi. Pal sześć, że napawają one graniczącą z odrazą niechęcią. To co irytuje najbardziej to niemożność odczytania tego, co „uliczni artyści” zapisali swoimi markerami czy farbami w sprayu. Dzisiaj jednak to karkołomne zadanie stało się zdecydowanie prostsze. Czytaj dalej „Nareszcie wiem, co oznaczają te cholerne bazgroły”

Ekshibicjonizm po ukraińsku

Kiedy w marcu 2015 roku Julien de Casablanca przyjechał do Warszawy, by wynieść obrazy z Muzeum Narodowego na ulice Pragi, w polskim internecie na moment zawrzało. Rzadko się bowiem zdarza, że sztuka, którą na co dzień możemy oglądać głównie za kuloodporną szybą (no, może nie w Polsce), zaczyna intrygować przypadkowych przechodniów, którzy na bilet do Narodowego albo nie mają, albo nie chcą wydawać swoich pieniędzy. Rzadko też takie projekty potrafią przetrwać dłużej niż kilka dni, co udowodnili niewrażliwi mieszkańcy stolicy, dewastując prace Francuza w niespełna 48 godzin po ich stworzeniu. Czytaj dalej „Ekshibicjonizm po ukraińsku”

Kredą po chodniku. I nie tylko

Kiedy na początku kończących się właśnie wakacji niby przypadkiem zawitałem u podnóża skały, na której wznosi się zamek w Niedzicy, absolutnie nie zdawałem sobie sprawy, że tuż obok, bo na zaporze położonej w bezpośrednim sąsiedztwie, znaleźć można sporych rozmiarów anamorficzne dzieło sztuki. Kilka dni później wybrał się tam mój szwagier, który przesłał mi kilka zdjęć, poniekąd wyśmiewając moją ignorancję i wywołując wbrodoplujstwo. Przygnębiony takim obrotem sprawy – do Niedzicy ponownie wybiorę się pewnie za jakąś dekadę – zdecydowałem się poszukać innych przykładów tego rodzaju przejawu artystycznej kreatywności i tak natrafiłem na prawdziwego wirtuoza tej formy ekspresji. Dzisiaj poznacie (a niektórzy zapewne przypomną sobie) jego dzieła. Czytaj dalej „Kredą po chodniku. I nie tylko”

Grupa wandali zdewastowała ubogą wioskę. Wśród nich byli Polacy

Tak, to prawda z tym, że nie w Polsce, a w Tunezji, nie ubogą, ale zaniedbaną, nie wandali, a artystów i nie zdewastowała, a upiększyła. Poza tym, wszystko się zgadza, tak jak w pamiętnych i z rozrzewnieniem wspominanych audycjach nieistniejącego Radia Erewań. Oraz nagłówkach polskich portali, gazet i tytułach nieco ambitniejszych reportaży, których nigdy byście nie przeczytali, gdyby nie naciągany tytuł. Ale czy kiedykolwiek żałowaliście, że złapałem Was na prymitywną klik-przynętę? Pewnie tak, pewnie więcej niż raz. Pozostaje więc zapytać, czy i tym razem wylejecie na mnie wiadro pomyj, czy też zerkniecie niżej, by zbadać, czym dzisiaj KWP spróbuje Was zarazić? Czytaj dalej „Grupa wandali zdewastowała ubogą wioskę. Wśród nich byli Polacy”

Jeśli nadarza się okazja, głupio nie skorzystać

Nie zliczę sytuacji w moim życiu, kiedy dopiero po długiej, a najczęściej jeszcze dłuższej chwili orientowałem się, że koło nosa przeszła mi prawdziwa okazja na a) zarobek, b) zaistnienie w towarzystwie czy c) ciętą ripostę godną prawdziwych mistrzów, ale bez uciekania się do swojskiego „spierdalaj”. Może to właśnie dlatego w kwiecie wieku naszła mnie refleksja, iż jestem biednym i wulgarnym introwertykiem. Z drugiej strony, nie sposób mieć przecież wszystkiego i świecić przykładem niczym psie jajca, ale zaległości można nadrobić przynajmniej wirtualnie, od czasu do czasu wrzucając coś kulturalnego (lub nie) na KWP. Dzisiaj będzie właśnie o niekulturalnej kulturze i jegomościu, który dogodnych sytuacji nie zwykł marnować. Czytaj dalej „Jeśli nadarza się okazja, głupio nie skorzystać”

Zuchwałość "wandali" przechodzi ludzkie pojęcie

Doskonałości, rzecz jasna.

Nie wiadomo co z takim zrobić – wraz z grupą znajomych i współpracowników pojawia się znienacka w opuszczonych przez Boga dzielnicach mniejszych lub większych miasteczek, a następnie z uporem godnym maniaka diametralnie zmienia wygląd murów i ścian, wprowadzając zarówno autochtonów jak i przyjezdnych w niemałą konsternację. Spróbujcie tylko wyobrazić sobie ich gniew, gdy oglądając jego karkołomne przeróbki z bliska, z rozczarowaniem odkrywają, że to co widzą to tylko ułuda. Wytwór jego niesamowitej wyobraźni. Czytaj dalej „Zuchwałość "wandali" przechodzi ludzkie pojęcie”