Najlepszy serial w historii telewizji? Zdecydowanie

Nie wierzyłem im. Wątpiłem. Od samego początku krytykowałem i przez kilka odcinków męczyłem się. Nie chciałem oglądać. Zacząłem i po chwili przerwałem. Znów zacząłem i znów przerwałem. A potem postanowiłem się przemóc, skupić i obejrzeć do końca. To było najlepszych 60 godzin jakie spędziłem przed telewizorem. I ekranem komórki, bo jak już raz zacząłem oglądać, musiałem oglądać ciągle i wszędzie. Uzależniający. Genialny. „The Wire” – najlepszy serial w historii telewizji.

Wiele osób ma z „Prawem ulicy” ten sam problem co ja. Że długi, że nudny, że niezrozumiały, że zawikłany, że za dużo postaci, że za dużo murzynów. Każda z jego pozornych wad po pewnym czasie, po udzieleniu mu sporego kredytu zaufania, okazuje się zaletą. Byłem niedowiarkiem, a takich jak ja jest niestety sporo. Zawsze było – kiedy HBO emitowało go po raz pierwszy, nikt nie chciał go oglądać. A jednak kilka lat później został okrzyknięty najlepszym serialem w historii telewizji. Nie „Rodzina Soprano”, nie „Dexter”, nie „Breaking Bad”, tylko właśnie „The Wire”. Czytaj dalej „Najlepszy serial w historii telewizji? Zdecydowanie”