Mimo ogromnej popularności grupy komików występującej pod szyldem sygnowanym nazwiskiem nieistniejącego impresario o nazwisku Monty Python, chyba nikt nie spodziewał się sukcesu produkcji, która rozsierdziła chrześcijan na całym świecie, a ateistom dała oręż, używany nawet dzisiaj w sporach między zantagonizowanymi środowiskami. Mało osób jednak wie, że film, który rozpoczął swój, nomen omen, żywot jako żartobliwa odpowiedź na zaczepki wścibskich dziennikarzy, o mały włos nigdy by nie powstał, gdyby nie nosząca znamiona boskiej interwencja muzyka, w gotowej produkcji pojawiającego się na zaledwie 15 sekund.
Czego jeszcze nie wiedzieliście o "Żywocie Briana"? Z duża doza prawdopodobieństwie kilka rzeczy się znajdzie, tak jak i znalazło się przy okazji tekstu o telewizyjnym serialu i pierwszym pełnometrażowym fabularnym dokonaniu Terry'ego Jonesa, Grahama Chapmana, Michaela Palina, Johna Cleese'a i Erica Idle'a. Bo chociaż tą religijną satyrę uznaje się za największe i najlepsze ich dokonanie, wiele osób wydaje się ignorować niewygodne fakty na temat jej realizacji i kontrowersyjnych decyzji komików z Wysp Brytyjskich (plus jednego podrzutka z USA), podjętych tuż przed samą premierą.
O tych mniej przyjemnych rzeczach przeczytacie jednak na zakończenie. Dzisiaj, dość przewrotnie (wcale nie przewrotnie, ale zawsze chciałem użyć tego sformułowania w złym miejscu), zaczniemy od tytułu. A właściwie od tytułów.
Brian z Nazaretu
Pomimo wielu plotek, Pythoni nigdy nie chcieli użyć tytułu "Jesus Christ's Lust for Glory". Ta propozycja była żartem, który zrodził się z ciągłych pytań wścibskich dziennikarzy o następne dzieło grupy, podczas gdy ta nie skończyła jeszcze prac nad "Św. Graalem". Całkiem na serio rozważano jednak użycie tytułu "Brian z Nazaretu", ale z racji tego, że ekipa korzystała z porzuconych scenografii "Jezusa z Nazaretu" w Tunezji, postanowiono nie sugerować bezpośrednio inspiracji dziełem Franco Zaffirellego. Jedynie we Włoszech "Żywot Briana" wyświetlano jako "Brian di Nazareth".
Spóźnialski apostoł
Jednym z porzuconych pomysłów scenariuszowych było uczynienie Briana trzynastym (czy tam czternastym) apostołem, któremu nie udaje się załapać do żadnej z ważnych apostolskich scen w Biblii, m.in. Ostatniej Wieczerzy.
Na jasną stronę życia zawsze patrz
Pierwszą wersję "Always Look on the Bright Side of Life" Eric Idle zaśpiewał swoim normalnym głosem, jednak później doszedł, że użycie akcentu Cockney będzie zdecydowanie lepsze. Nową (i ostateczną) wersję utworu nagrał w hotelowym pokoju, wygłuszając ściany materacami ściągniętymi z łóżek.
Bernie cykor
W tekście kultowej piosenki pada niepasujące do pozostałej treści zdanie "Bernie, I said, they'll never make their money back" ("Bernie, powiedziałem, oni nigdy nie odrobią zainwestowanych w to pieniędzy"). Odnosi się ona do osoby lorda Bernarda Delfonta, który miał finansować produkcję, ale w ostatniej chwili się z niej wycofał. Tak samo zresztą jak EMI Films, które uznało scenariusz za świętokradczy, jednak tutaj nie skończyło się na żartach, ale rozprawie sądowej. Ostatecznie doszło do ugody.
Kapryśny (i zmarznięty) Cleese
W scenie, gdy Brian wisi na krzyżu wraz z innymi skazańcami i śpiewa "Always Look on the Bright Side of Life", postać grana przez Cleese'a ma zauważalnie więcej ubrań niż pozostali. Kręcono ją wczesnym rankiem, kiedy było jeszcze zimno i tylko on nie mógł znieść panującego chłodu, żądając wystąpienia w większej ilości szmat.
The Beatle
Finansowanie wziął na siebie ostatecznie George Harrison, który stworzył na tę potrzebę firmę produkcyjną HandMade Films, podejrzewając, że to może być ostatnia szansa na nakręcenie przez Pythonów jakiegoś filmu. Członek The Beatles w jednym z wywiadów uzasadnił też, że zainwestował w produkcję cztery miliony dolarów tylko dlatego, że chciał się na nią wybrać do kina. Pythoni żartowali później, że był to najdroższy bilet kinowy w historii.
Dzieło zakazane
Terry Jones nie pozwolił na wycięcie z filmu pewnych scen, dlatego rząd Norwegii zakazał jego dystrybucji na okres roku. Po tym okresie zdecydowano się na premierę, ale ograniczono jego widownię do widzów powyżej 18 roku życia, doklejając na początku ostrzeżenie o obrazoburczości. Temat sprytnie podchwycono w Szwecji, gdzie "Żywot Briana" reklamowano hasłem "Film tak śmieszny, że zakazano go w Norwegii!". W Irlandii "Brian" był zakazany do 1987 roku. Z kolei w niemieckiej Nadrenii Północnej - Westfalii wyświetlanie produkcji w Wielki Piątek zakazane jest nawet dzisiaj.
Chapman i naturalne predyspozycje do roli
Briana chciał pierwotnie zagrać Cleese, ale pozostali członkowie grupy widzieli w tej roli Chapmana. Znany ze swojego uporu aktor sam ostatecznie uznał, że jego kolega (który tak bardzo napalił się na występ w roli głównej, że na pewien czas udało mu się wyjść z alkoholizmu) lepiej się do tego nadaje i grzecznie ustąpił. W dojściu do takiego wniosku pomogło pewnie wykształcenie Chapmana, który był wykwalifikowanym lekarzem, a po godzinach zdjęciowych miał zajmować się urazami (uzdrawiał!). Jak widać, do roli przygotowywał się bardzo metodycznie.
Prorok z The Who
Scenariusz filmu powstawał na Karaibach, gdzie Pythoni bawili się razem z perkusistą zespołu The Who, Keithem Moonem. Miał on nawet wcielić się w postać ulicznego proroka (czym był bardzo podekscytowany), jednak zmarł na chwilę przed wejściem na plan zdjęciowy. Proroka ostatecznie zagrał Gilliam, a scenariusz filmu zadedykowano Moonowi.
Pizda w oczy kole
Aby film można było wyświetlać w Wielkiej Brytanii widzom poniżej 18 roku życia, Pythoni musieli wyciąć z filmu słowo "pizda" - epitet, którym postać grana przez Cleese'a obrzuca Briana, gdy ten niemal pozwolił Rzymianom na odkrycie sekretnej kryjówki ruchu oporu. "Cunt" zostało zdubbingowane jako "klutz", ale wszyscy widzowie od razu domyślili się, o co chodziło Cleese'owi.
Koniec Wielkiej Schizmy
W jednym z wywiadów John Cleese wyznał, że "Żywot Briana" wzbudził tak wielką falę protestów różnych odłamów chrześcijaństwa, iż żartował z Palinem mówiąc: "Spójrz, po raz pierwszy od 2000 lat udało ich się zjednoczyć!".
Pasja Briana
W 2004 roku film ponownie trafił do kin w Ameryce. Miało to miejsce ostatniego dnia kwietnia, dokładnie 25 lat po premierze i dokładnie 2 miesiące po kinowym debiucie... "Pasji" Mela Gibsona.
Niszczenie zabytków
W scenie malowania przez Briana graffiti, sugerującego Rzymianom powrót do domu, ekipa zbudowała dodatkowy fałszywy mur, by móc po nim bazgrać nie niszcząc prawdziwej konstrukcji. Niestety, na niewiele się to zdało, gdyż w jakiś sposób (prawdopodobnie od roztopienia się w promieniach słońca spoiwa atrapy ściany) na antycznej elewacji pojawiły się szpecące czarne plamy, które początkowo zostały zbagatelizowane. Wkrótce jednak okazało się, że nie da się ich zmyć. Terry Jones wyznał po latach, że ekipa pod osłoną nocy wróciła na miejsce i zamalowała czarne smugi farbą przypominającą oryginalny kolor muru, maskując zniszczenia. Reżyser po dziś dzień nie wie, czy ktoś się zorientował.
Synowie Palina
W scenie, w której na ekranie pojawia się postać grana przez George'a Harrisona, występuje także niewymieniony w napisach syn Michaela Palina - Tom (zdjęcie jego brata Williama widzieliśmy w "Św. Graalu"), który był jedynym z potomków MP, który wyraził taką chęć. Inni nie byli zainteresowani i przepuścili okazje wystąpienia na ekranie jednocześnie z Beatlesem i członkami LCMP.
Dubbing
Po nagraniu sceny z Harrisonem zapis dźwiękowy (składający się z jednego wyrazu "ullo") uległ nieodwracalnemu uszkodzeniu. W związku z tym w filmie nie słyszymy jego głosu - miast niego w tej scenie głos sponsorowi filmu podkłada Michael Palin, któremu idealnie udało się podrobić akcent liverpoolski.
Dbałość o najmniejsze szczegóły
Podczas pierwszego podejścia do kręcenia sceny przemowy nagiego Briana do tłumu Terry Jones zauważył, że przyrodzenie zdradza, iż Chapman nie jest pochodzenia żydowskiego. Nieobrzezanego aktora w dublu ucharakteryzowano za pomocą gumki recepturki i wszyscy dali się nabrać.
To ilu tych reżyserów?
Chociaż za reżysera filmu uznaje się Terry'ego Jonesa, dwie sceny zostały wyreżyserowane przez Gilliama: tą otwierającą "Żywot Briana" (przybycie Trzech Króli) oraz porwanie/uratowanie głównego bohatera przez obcych. Panowie często kłócili się podczas realizacji "Św. Graala" i postanowili nie wchodzić sobie w paradę przy okazji tego filmu.
Pierwszy Brian
Na odbywającym się corocznie festiwalu filmowym w Wenecji Włoska Unia Racjonalistycznych Ateistów i Agnostyków przyznaje nagrody dla najbardziej racjonalistycznego bądź ateistycznego filmu biorącego udział w konkursie. Na cześć produkcji Monty Pythona nagroda zowie się "Primo Brian".
Sceny wycięte i autocenzura
Oryginalnie "Żywot Briana" był kilkanaście minut dłuższy, ale Pythoni zdecydowali się z niego wyciąć kilka scen (część z nich znajdziecie poniżej). Powodem miało być zwiększenie dynamiki filmu, jednak wiele osób uważa, że twórcy zdecydowali się usunąć sekwencje mogące drażnić Żydów. Chodzi przede wszystkim o postać Otto, mówiącego z niemieckim akcentem i lekko podobnego do Adolfa Hitlera lidera Ludowego Frontu Judei, który w kilku scenach wspominał o nieczystości rasowej i innych kwestiach charakterystycznych dla nazistów. Dodatkowo miał też pojawić się symbol Frontu, który Pythoni stworzyli dokładając kreski do Gwiazdy Dawida, tak aby ta przypominała swastykę. Historyk kina z uniwersytetu Oxford Brookes David Nash twierdzi, że sceny z Otto zostały usunięte, aby ułatwić "Żywotowi Briana" dystrybucję na rynku amerykańskim. Zgadnijcie, kto miałby ją utrudniać.
I na zakończenie...
Wszyscy Pythoni zgodnie twierdzą, że "Żywot Briana" powstawał w szczytowym momencie ich kariery. Pisany był we wspaniałych okolicznościach przyrody, w momencie kiedy Chapmanowi udało się zdusić pociąg alkoholowy (i majaczenie związane z jego nadużywaniem). Twórcy uniknęli przeróbek w ostatniej chwili (co miało miejsce m.in. w przypadku "Graala"), a dzieło powstawało w przyjaznym klimacie i znakomitej pogodzie (też w przeciwieństwie do poprzedniego filmu). Wg ekipy LCMP to co napisali, jest ich najlepszym scenariuszem, pomimo faktu, jak wiele kontrowersji na całym świecie wzbudził.
Sześciu członków obsady zagrało łącznie 40 różnych postaci, a jedyna, która pojawia się we wszystkich czterech filmach Monty Pythona to Bóg, co jest dość znamienne, zwłaszcza w przypadku dokonań szóstki facetów, pośród których nawet jeden nie był lub wciąż nie jest wierzący. Nie uważacie?