Chociaż wiem, że wielu z Was nie lubi porównań do polskiego malarza, a jeszcze więcej osób twierdzi, że każdy powinien mieć styl niepowtarzalny i nie wzorować się na innych, tak jednak obok prac bohatera dzisiejszego wpisu trudno przejść obojętnie. Zwłaszcza w kontekście podobieństw wszelakich.
Petera Grica, bo o nim we wstępie mowa, wielu z Was może już kojarzyć - wszak to on przez (niestety) krótką chwilę pracował z Guillermo del Toro nad przeniesieniem na wielki ekran powieści H.P. Lovecrafta "W górach szaleństwa". Niestety stworzone przez nieco szkice koncepcyjne jak na razie nie znalazły zastosowania, gdyż projekt nagrodzonego w tym roku Oscarem reżysera został przez studio anulowany. Kto wie jednak, czy w kontekście sukcesu na gali Amerykańskiej Akademii Filmowej del Toro nie dostanie za jakiś czas wolnej ręki i funduszy na dokończenie swojego dzieła. Wszak nawet Terry'emu Gilliamowi i "Człowiekowi, który zabił Don Kichota" wreszcie udało się trafić na wielki ekran.
Wracając do samego artysty - choć wyczytałem tu i ówdzie, że ma swój niepowtarzalny styl, tak jednak po choćby szybkim rzucie oka na jego prace dojść można do wniosku, że niekoniecznie jego surrealizm jest tak oryginalny, jakby chciał sam artysta. Ale to nie jest wbrew pozorom zarzut. Podobnie jak Beksiński Gric stosował w swoich dziełach możliwości grafiki komputerowej (Zdzisław z Sanoka zabrał się za to dopiero na początku XXI wieku, Austriak dziesięć lat wcześniej), projektując i realizując część prac po wcześniejszym trójwymiarowym zwizualizowaniu ich na PC. Podobnie jak Giger, w swoich pracach stosuje elementy seksualności (zwłaszcza kobiecej) i biomechaniki.
Jak czytamy na jego fanpage'u (tłumaczenie za eprawda.pl):
Gric stara się eksperymentować z ludzkim ciałem w połączeniu z mineralnymi, technoidalnymi i architektonicznymi obiektami. Pomimo tego, że organy postaci z serii „Mnemosyne” są często celowo rozpuszczone, udaje mu się uzyskać mocny, erotyczny efekt. W tej serii jego surrealistyczne pochodzenie, ujawnia się chyba najbardziej.
I na koniec, podobnie jak obaj wspomnieni artyści, jego prace również wystawiane są w galeriach na całym świecie. Ale czy mają szanse na podobny status wśród przeciętnych zjadaczy chleba? Zerknijcie na nie i przekonajcie się sami.