Przyznam szczerze, że kiedy kilka lat temu po raz pierwszy usłyszałem o serialu „Luther”, zrazu zadrżałem, spodziewając się kolejnego podkolorowanego serialu historycznego, tym razem o działaczu na rzecz równouprawnienia i zniesienia dyskryminacji rasowej. Jakież było moje zdziwienie, gdy na ekranie co prawda zobaczyłem czarnoskórego aktora (który zresztą byłby idealnym MLK), ale w roli zdecydowanie odbiegającej od tego, co sobie wyobraziłem, patrząc tylko i wyłącznie na tytuł produkcji. Krótko mówiąc – jeszcze nigdy nie byłem tak pozytywnie zaskoczony.
W związku z zaistniałym niedawno zamieszaniem wokół aktora, portretującego na ekranie głównego bohatera (więcej o tym poniżej), postanowiłem odświeżyć sobie miniserial produkcji BBC i przy okazji niejako zwrócić na niego Waszą uwagę. A pora na to jest podwójnie adekwatna, gdyż już w tym tygodniu jego emisję rozpoczyna dostępna w naziemnej telewizji cyfrowej Stopklatka TV. Zanim więc zasiądziecie przed telewizorami (wiem, w dobie internetu telewizja to nie stara, lecz nawet prastara szkoła), dowiedzcie się, dlaczego tak naprawdę warto. A powodów jest dość sporo.
1. Trochę to, a jednak tamto
Jeśli weźmiemy to, co najlepsze z Sherlocka Holmesa (inteligencję i umiejętność rozwiązywania pozornie nierozwiązywalnych zagadek kryminalnych), i wymieszamy z niecodziennym bohaterem i formatem serialu „Columbo” (pokazanie morderstwa i najczęściej też jego sprawcy już na początku odcinka, resztę przeznaczając na dochodzenie – czyli zamiast „whodunnit” skupiamy się na „howcatchem”), otrzymamy jednego z najciekawszych detektywów w historii telewizji. Tak przynajmniej twierdził przed premierowym odcinkiem jego twórca Neil Cross, który nawiązać do „Columbo” chciał ze względu na fakt, że od czasu jego telewizyjnej hegemonii, żaden inny serial nie korzystał z takiego sposobu opowiadania historii.

2. Przystojniak bez wykształcenia
Wcielający się w tytułowego bohatera Idris Elba – syn emigranta z Sierra Leone oraz Ghanijki, pracowników fabryki Forda w Wielkiej Brytanii – nie ma wykształcenia aktorskiego. Fachu uczył się, grając dostawców pizzy, instruktorów skoków ze spadochronem czy pracowników firmy walczącej ze szkodnikami. Przełomem w karierze była oczywiście rola gangstera w uznawanym za arcydzieło małego ekranu serialu „Prawo ulicy” (ang. „The Wire”), po którym coraz częściej zaczął pojawiać się również na ekranie wielkim, by stać się wreszcie jedną z najpopularniejszych czarnoskórych gwiazd ostatnich lat. I, jak podaje żeńska część widowni, najprzystojniejszą. Magazyn Glamour już drugi rok z rzędu (2014 i 2015) ogłosił go najseksowniejszym żyjącym aktorem. Doniesienia o tym, iż samym spojrzeniem na przedstawicielkę płci pięknej potrafi sprawić, że zajdzie ona w ciążę, nie wydają się więc nadużyciem.

3. Przerażająca obsada
Elba był na samym szczycie listy potencjalnych odtwórców roli Johna Luthera, ale losy serialu nie były uzależnione od jego udziału. Na szczęście aktor wyraził zainteresowanie projektem, więc Neil Cross mógł odetchnąć z ulgą. A następnie zacząć się denerwować. Bo o ile spotkanie z każdym z utalentowanej obsady mogło stresować, tak zgromadzenie ich wszystkich w jednym pomieszczeniu podczas pierwszego odczytywania scenariusza było dla pomysłodawcy serialu przerażające. Tak przerażające, że kiedy je zakończono, potrzebował kilku mocnych drinków. Tak jak i reszta ekipy, która postanowiła go w przezwyciężaniu strachu alkoholem wesprzeć. Skończyło się radosną libacją, która od razu scementowała obsadę, dając podwaliny pod bezproblemową (przynajmniej tak wynika z materiałów prasowych) współpracę na planie.

4. Mieszane uczucia
Po kilku pierwszych odcinkach część widzów okazała swoje niezadowolenie, nieco rozczarowana tym, co pokazano na ekranach. Jednak „Luther” to serial, który obiektywnie można ocenić dopiero po zobaczeniu całego sezonu. A następnie kolejnego. I jeszcze jednego. Podobna sytuacja miała miejsce z przywoływanymi tu „Prawem ulicy” czy równie kultowym „Breaking Bad” – początkowo nie wzbudziły zachwytu ani krytyków, ani widzów (w co trudno teraz uwierzyć zarówno jednym, jak i drugim), ale im dłużej były nadawane, tym większe uznanie w oczach wszystkich zyskiwały. „Luther” w chwili obecnej, patrząc na ranking seriali IMDB.com, ceniony jest bardziej niż popularni „Synowie anarchii”, „Wikingowie”, „The Walking Dead” czy „24 godziny”. To chyba mówi samo za siebie.

5. DJ Elba
Same za siebie mówią też inne zainteresowania samego Idrisa, który, nawiasem mówiąc, urodził się jako Idrissa, i dopiero wiele lat później skrócił woje imię o dwie litery, by nabrało nieco bardziej męskiego brzmienia. W 2011 i 2012 był gospodarzem organizowanych przez brytyjski Channel 4 programów „Jak hip hop zmienił świat” oraz „Jak clubbing zmienił świat”, w których dzielił się z widzami swoją drugą po aktorstwie największą pasją – płytowym dżokejstwem.
Niewiele osób wówczas wiedziało, a obecnie niewiele pewnie pamięta, że kariery w show-biznesie nie zaczynał na ekranie, ale jako twórca miksów, które jego wujek puszczał na weselach w ramach swojego DJ-owego biznesu. Idris tak bardzo się w to wkręcił, że jeszcze do niedawna był twórcą oprawy muzycznej na gwiazdorskich imprezach, organizowanych pod pseudonimem DJ Big Driis. Był w tym tak dobry, że w 2007 roku został zaproszony przez Jaya Z do współpracy przy jego albumie „American Gangster”. Dla pamiętających „Prawo ulicy” wybór był to oczywiście bezbłędny.
6. Luther The Movie
Tak jak „American Gangster” Jaya Z był inspirowany filmem Ridleya Scotta pod tym samym tytułem, tak i „Luther” miał być inspiracją – tu dla producentów i włodarzy filmowych studiów – do zainwestowania w kinową wersję serialu. Twórcy nigdy nie ukrywali, że ich głównym celem było przeniesienie szklano-ekranowego majstersztyku na ekran srebrny. I chociaż w 2014 roku zarówno twórca serialu jak i jego największa gwiazda potwierdzili, że rozpoczynają pracę nad filmem, jak dotąd nie podano przybliżonej daty jego kinowej premiery. Fani mają nadzieję, że nie chodziło tu o dwugodzinny odcinek specjalny, który po podzieleniu na dwie części stał się czwartym sezonem „Luthera”, chociaż ponoć już on, zdaniem osób bezpośrednio zaangażowanych, na wielki ekran się nadawał.
7. Bond, Idris Bond
Kiedy pod koniec 2014 roku Sony Pictures padło ofiarą ataku hakerskiego, na świat wypłynęły m.in. dokumenty i e-maile, z których wynikało, że studio uznało Idrisa Elbę za odpowiedniego następcę Daniela Craiga w nieśmiertelnej serii filmów o agencie 007. Spekulacje o czarnoskórym Jamesie Bondzie pojawiały się co prawda już wcześniej (i w nich typowano m.in. odtwórcę roli Luthera), jednak dopiero wpadka Sony na dobre potwierdziła zainteresowanie studia tym konkretnym aktorem. I chociaż zapytany przez fana Elba potwierdził, że gdyby mu ją zaoferowano, zgodziłby się natychmiastowo, na początku 2015 roku wyznał, że plotka ta zjadła własny ogon i raczej nie ma szans na otrzymanie legendarnej roli.
Tymczasem zupełnie niedawno nadzieje znowu odżyły, a prasa rozpoczęła dywagacje na temat tego, że schedę po Craigu może przejąć już tylko dwóch aktorów – Hugh Jackman lub właśnie Idris. Ten ostatni na razie nie chce niczego komentować, twierdząc, że w przeciwieństwie do Jackmana, nigdy nie dostał oficjalnej propozycji. Czy dostanie? Czas pokaże. W ostatnich tygodniach stało się jasne, że nie wszystkim jego kandydatura odpowiada. To z kolei automatycznie spotyka się z oskarżeniami o rasizm, kierowanymi do autorów niepopularnych opinii. Oskarżeniami, dodajmy, bezzasadnymi, gdyż przeciwnicy Elby wskazują innego aktora o ciemnym odcieniu skóry, uważając, że Idris stworzony jest do ról policjantów i gangsterów, ale już nie szpiegów.

8. 997
Tak jak niektórzy nie są pewni, czy Elba ma w sobie wystarczająco dużo powabu, by sportretować agenta 007, tak niektórzy nie byli pewni, czy poradzi sobie w roli gangstera gentlemana Stringer Bella w „Prawie ulicy”. Idris, jak się okazało w czasie castingu, miał wcześniej do czynienia zarówno z przestępczością zorganizowaną, jak również z policją i zagadnieniami detektywistycznymi (co przydało się w wykreowaniu John Luthera oczywiście). Nie był przestępcą, ale takowych kreował na ekranie w brytyjskim odpowiedniku naszego „997”, składającego się z rekonstrukcji popełnianych na Wyspach przestępstw. Role niezbyt godne najseksowniejszego żyjącego mężczyzny – wówczas jednak mógł parać się albo udziałem w „Crimewatch”, albo wyłącznie rozwikływaniem zagadnień z dziedziny wulkanizatorstwa, gdyż tym głównie zajmował się w godzinach pracy. Od zmieniacza opon, do milionera.

9. I łowcy nagród
„Luther” ma na swoim koncie 11 nagród i 41 nominacji do takowych. Co ciekawe, ponad połowa z nich przypadła właśnie Idrisowi Elbie, w tym najważniejsza – Złoty Glob za najlepszą rolę męską w miniserialu lub filmie stworzonym na potrzeby telewizji. Aktor wcielający się w Luthera nominowany był do Globu niemal rokrocznie – w 2011, 2012 i 2014 – przegrywając jedynie z Michaelem Douglasem (w 2011) i Alem Pacino (w 2014). Oddać pole takim kontrkandydatom wcale nie wstyd, natomiast wygrać z Billem Nighym czy Dominikiem Westem (partnerem z planu „The Wire”), było wyczynem zaiste wartym odnotowania.
10. I co teraz?
Tego wpisu nie można było dopełnić w inny sposób. Każdy z sezonów „Luthera”, i nie jest to żaden spoiler, kończy się tymi właśnie słowami (ang. „now what?”). Więc i ja muszę zapytać Was – co teraz zrobicie? Będziecie oglądać? Okazji ku temu lepszej nie będzie – to prawdopodobnie najlepsza rzecz, jaką w najbliższym czasie będzie wyświetlać Stopklatka TV. Każdy ma, każdy może, każdy powinien. Brytyjczycy wiedzą, jak kręcić seriale. A Wy wiecie, że nie zwykłem przesadzać. Od czasu do czasu.

Stacja nie miała jednak wpływu na opinie w nim zawarte.
KONKURS
Ponieważ Stopklatka TV dopiero rozpoczyna emisję „Luthera”, wspólnie postanowiliśmy zorganizować dla czytelników KWP konkurs. Stacja ufundowała bardzo solidne, a zarazem sympatyczne nagrody rzeczowe, które stosunkowo łatwo mogą stać się Waszą własnością. No dobra, ale co można wygrać?
Stopklatka TV ufundowała trzy paczki nagród, w skład których wchodzić będą:
- zestawy DVD (seriale „Luther”, „Sherlock” oraz dokumenty BBC Earth)
- e-booki „Luther: odcinek zero”
- pendrive’y
- coś słodkiego na dokładkę

W zabawie może wziąć udział każdy czytelnik KWP, który w terminie 9-20 września 2015 roku, przyśle na adres kontakt@kulturawplot.pl e-maila, w którym oprócz tematu („Luther – konkurs KULTURĄ W PŁOT i Stopklatka TV”), znajdzie się pisemna wypowiedź związana z poniższą, nomen omen, stopklatką z serialu „Luther”.

Krótko mówiąc – korzystając z opisu pod powyższym zdjęciem, popuśćcie wodze fantazji i wymyślcie własną sprawę kryminalną. Im ciekawsza odpowiedź, tym większa szansa na otrzymanie jednego ze wspomnianych zestawów.
Konkurs kończy się 20 września 2015 roku o godzinie 23:59. Ogłoszenie wyników nastąpi 22 września – od tego czasu zwycięzcy będą mieli 7 dni na przesłanie swoich danych osobowych, w odpowiedzi na maila, którego otrzymają od KWP z informacją o wygranej. Nagrody zostaną wysłane pocztą między 28 września a 4 października 2015 roku. Zwycięską pracę wybiorę osobiście, kierując się własnym nosem i Waszym polotem.
Na co jeszcze czekacie? Siadać do pisania!
PS: Biorąc udział konkursie na stronie Stopklatki TV macie też szansę na wygranie iPada Air. Do dzieła więc 🙂
Luther to bez wątpienia jeden z najbardziej udanych seriali BBC ostatnich lat.
PolubieniePolubienie