Podczas oglądania filmów i seriali niejednokrotnie pewnie ogarniało Was dziwne uczucie, że to, co pojawia się na ekranie gdzieś już widzieliście. Jak się okazuje, figla nie płata Wam w tym wypadku umysł, a wrażenie bez dwóch zdań noszące znamiona déjà vu jest wywołane skądinąd popularnym w show-biznesie pożyczaniem od siebie nie tylko pomysłów na fabułę, ale też scenografii (casus opisywanej jakiś czas temu wieży zegarowej z „Powrotu do przyszłości”) oraz kostiumów.
To, że dwie postacie z kompletnie różnych filmów pojawiają się na ekranie w tym samym kostiumie, podyktowane jest najczęściej nie tyle lenistwem kostiumologa (choć i takie przypadki się zdarzają), a ograniczonym budżetem danej produkcji. Nawiązując do tytułu tego wpisu, tak jak widzowie nie wszystkie ubrania kupują w galeriach czy sieciówkach, tak i twórcy filmowi w celu zrealizowania swojej wizji zamiast zatrudniać krawców, od czasu do czasu zmuszani są do ubierania swoich postaci w ciuchy używane. Skąd je biorą?

Rozwiązanie tej zagadki (która wcale zagadką nie jest, a pojawia się w tekście jako oklepana figura retoryczna) jest prostsze, niż to się może na pierwszy rzut oka wydawać. Odpowiedzi na finansowe bolączki najłatwiej znaleźć w ogromnych i specjalnie do tego celu stworzonych wypożyczalniach kostiumów i rekwizytów filmowych, przygotowywanych głównie przez duże studia na potrzeby własnych produkcji, za odpowiednią kwotę użyczających swoich zbiorów również podmiotom z nimi niepowiązanymi.
Oczywiście nie każdy wypożyczany kostium musi pojawić się na ekranie w stanie magazynowym – wypożyczającemu do pewnego stopnia umożliwia się wprowadzanie małych przeróbek, jednak najczęściej łatwo odwracalnych, aby z danej kreacji mogli też skorzystać inni kostiumolodzy. Wszystko to oczywiście generuje studiom kolejne (oprócz sprzedaży biletów, płyt i licencji na wyświetlanie) przychody, więc nawet jeśli stworzony przez nich film nie osiągnie sukcesu w box office, przygotowane na jego potrzeby kostiumy (rekwizyty, scenografie itp.) z pewnością się nie zmarnują i w jakiś sposób zrównoważą potencjalną kinową porażkę. (W przeciwieństwie do np. puszczonej z dymem pod Sochaczewem w Piasecznie scenografii do „Quo Vadis”.)
Poniżej znajdziecie kilkanaście przykładów kostiumowego recyclingu, z których większość zaczerpnąłem z ogromnej i ciągle się powiększającej bazy serwisu Recycled Movie Costumes, w chwili pisania tego tekstu zawierającej ponad 600 różnych kostiumów, które łącznie pojawiły się w prawie dwóch tysiącach produkcji. Dlatego jeśli temat Was zainteresował, zachęcam do dalszej eksploracji właśnie tam lub na powiązanym z nim blogu w serwisie Tumblr.










Żeby nie było nudno i w ramach równouprawnienia – kilku facetów





BONUS! Kostiumy w ruchu, czyli kto pożycza od Tudorów
Pewna miłośniczka „Tudorów” postanowiła sprawdzić, skąd jego twórcy pożyczają lub komu użyczają serialowych kostiumów. Efekt jej pracy możecie podziwiać poniżej.
PS: Przepraszam za średniej/niskiej jakości zdjęcia w tym wpisie. Nie miałem niestety możliwości przygotowania własnych zrzutów ekranu i posiłkowałem się screenami znalezionymi na wspomnianej stronie.
Czysta ekologia!
PolubieniePolubienie
O co chodzi z tą spaloną scenografią quo vadis? Jakieś większe info?
PolubieniePolubienie
3 października 2000 roku w podczas kręcenia zdjęć w Piasecznie, w czasie scen pożaru Forum Romanum ogień wymknął się spod kontroli co spowodowało doszczętne spalenie dekoracji Forum Romanum, a także cennych figurek, które miały być jeszcze użyte do kręcenia zdjęć po pożarze.
PolubieniePolubienie
I tu wypada pochwalić twórców „Czterech Pancernych”, którzy sceny zdobywania Berlina nakręcili w dekoracjach filmu „Kierunek: Berlin”. Jedynie wyszło im na to, że Brama Brandenburska stoi przodem do Tiergarten, ale to mały szczegół…A! i scenę balu realizowali w dekoracjach z „Lalki” (ale tej kinowej, nie serialowej).
PolubieniePolubienie
Źródło?! widziałam dłuższy czas temu blog o tej tematyce i jakoś dziwnie ten wpis wydaje mi się również recyklingiem…
PolubieniePolubienie
Oprócz zdjęć ten wpis zawiera też tekst, w którym aż trzykrotnie linkuję do źródła. Dziwię się, że tak łatwo rzucać oskarżenia, a tak trudno poświęcić 2 minuty na przeczytanie kilku mniej lub bardziej poskładanych zdań.
PolubieniePolubienie